Po dziesiątkach lat wspominał motywację tamtej decyzji mówiąc, że rozwijała się turystyka górska i była potrzeba ratowania śmiałków, którzy przeliczyli swoje możliwości.
Wspominał, że na pomoc trzeba było zwoływać ludzi radzących sobie w górach lepiej niż inni. Skrzyknięcie ekipy zajmowało sporo czasu i wysiłku, bo to nie były czasy telefonów komórkowych.
Ratownicy górscy to była wówczas gromada indywidualistów. Rybarski wierzył, że mając taki zespół uda się nieść pomoc szybciej i skuteczniej. Na początku było ich tylko 24. W tym nasz bohater - uwielbiany przez kibiców hokeista KTH Jan Rybarski i 24 ochotników. Teren działania mieli rozległy - od Rabki i Jordanowa na zachodzie aż po całe Bieszczady na wschodzie. Łączność zapewniały pocztowe telefony na korbkę, a transport kursujące pociągi i autobusy.
Akcja ratownicza była poważną wyprawą, z górą sprzętu i prowiantu na plecach ratowników.
Michał Słaboń, obecny naczelnik Grupy Krynickiej GOPR, zapytał kiedyś swego poprzednika, ile kilometrów przewędrował w akcjach ratowniczych. Odpowiedź Rybarskiego go powaliła. - Wyszło, że w ciągu dwudziestu lat naczelnikowania i później jako ratownik przeszedł tyle kilometrów, że idąc wzdłuż równika okrążyłby Ziemię.
Tadeusz Merkun ma 42-letni staż działania w GOPR. O Janie Rybarskim mówi, że był uczynny i zawsze pełen szacunku dla ludzi, z którymi szedł na akcję. - Nie miało znaczenia, czy ktoś jest kandydatem, czyli ratowniczym żółtodziobem, czy doświadczonym goprowcem. W akcji stawiał siebie równo z wszystkimi. A my podziwialiśmy jego doświadczenie i wyczucie gór.
Tadeusz Merkun zapamiętał jedną ze swych pierwszych akcji, dowodzonych przez Rybarskiego. - Do poszukiwań 2,5-letniej dziewczynki w okolicach Uścia Gorlickiego włączono nas, gdy 400 policjantów i strażaków nie znalazło jej przez całą noc - relacjonuje.
- Rybarski trzy minuty porozmawiał z ojcem zaginionej i powiedział, że idziemy w las. Po dwudziestu minutach przyniósł dziewczynkę, która zasnęła pod krzakiem i polecił któremuś z nas odnieść ją do taty.
Jan Rybarski zmarł w wieku 84 lat.