https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zmarł Jan Rybarski. Odeszła legenda ratownictwa górskiego

Stanisław Śmierciak
Jan Rybarski był współtwórcą oraz legendą Grupy Krynickiej GOPR. Cieszył się szacunkiem ludzi gór, którzy teraz odprowadzili go w ostatnią drogę.
Jan Rybarski był współtwórcą oraz legendą Grupy Krynickiej GOPR. Cieszył się szacunkiem ludzi gór, którzy teraz odprowadzili go w ostatnią drogę. fot. Stanisław Śmierciak
Dla Jana Rybarskiego najważniejszą datą był 2 grudnia 1952 r. Właśnie wtedy z garstką przyjaciół - miłośników gór, utworzył Grupę Krynicką Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Po dziesiątkach lat wspominał motywację tamtej decyzji mówiąc, że rozwijała się turystyka górska i była potrzeba ratowania śmiałków, którzy przeliczyli swoje możliwości.

Wspominał, że na pomoc trzeba było zwoływać ludzi radzących sobie w górach lepiej niż inni. Skrzyknięcie ekipy zajmowało sporo czasu i wysiłku, bo to nie były czasy telefonów komórkowych.

Ratownicy górscy to była wówczas gromada indywidualistów. Rybarski wierzył, że mając taki zespół uda się nieść pomoc szybciej i skuteczniej. Na początku było ich tylko 24. W tym nasz bohater - uwielbiany przez kibiców hokeista KTH Jan Rybarski i 24 ochotników. Teren działania mieli rozległy - od Rabki i Jordanowa na zachodzie aż po całe Bieszczady na wschodzie. Łączność zapewniały pocztowe telefony na korbkę, a transport kursujące pociągi i autobusy.

Akcja ratownicza była poważną wyprawą, z górą sprzętu i prowiantu na plecach ratowników.

Michał Słaboń, obecny naczelnik Grupy Krynickiej GOPR, zapytał kiedyś swego poprzednika, ile kilometrów przewędrował w akcjach ratowniczych. Odpowiedź Rybarskiego go powaliła. - Wyszło, że w ciągu dwudziestu lat naczelnikowania i później jako ratownik przeszedł tyle kilometrów, że idąc wzdłuż równika okrążyłby Ziemię.

Tadeusz Merkun ma 42-letni staż działania w GOPR. O Janie Rybarskim mówi, że był uczynny i zawsze pełen szacunku dla ludzi, z którymi szedł na akcję. - Nie miało znaczenia, czy ktoś jest kandydatem, czyli ratowniczym żółtodziobem, czy doświadczonym goprowcem. W akcji stawiał siebie równo z wszystkimi. A my podziwialiśmy jego doświadczenie i wyczucie gór.

Tadeusz Merkun zapamiętał jedną ze swych pierwszych akcji, dowodzonych przez Rybarskiego. - Do poszukiwań 2,5-letniej dziewczynki w okolicach Uścia Gorlickiego włączono nas, gdy 400 policjantów i strażaków nie znalazło jej przez całą noc - relacjonuje.

- Rybarski trzy minuty porozmawiał z ojcem zaginionej i powiedział, że idziemy w las. Po dwudziestu minutach przyniósł dziewczynkę, która zasnęła pod krzakiem i polecił któremuś z nas odnieść ją do taty.

Jan Rybarski zmarł w wieku 84 lat.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska