Stefan Przebindowski pochodził z Jaworzna. Jak wspominał w wywiadach, mieszkał obok piekarni. - I właśnie okoliczni piekarze często prosili mnie o pomoc, np. gdy szykowały się wesela itd. Zawsze chętnie to robiłem i tak odkryłem swój talent - tłumaczył jakiś czas temu na naszych łamach.
Na początku słodkiego fachu uczył się sam. W domu smażył dla kolegów naleśniki, gotował budyń, przygotowywał galaretki i karmelki. Pomagał też rodzicom w produkcji lodów. Później też w domowej kuchni piekł torty, by... zarobić na trampki.
Po śmierci ojca, w 1958 r., wujostwo zabrali go do siebie do Krakowa i wysłali na naukę zawodu. Jako kilkunastoletni chłopak trafił w Krakowie na praktyki w kawiarni "Antyczna" przy Rynku, na linii A-B. Potem odbył dwuletnią służbę wojskową i znów wrócił pod Wawel. - Trafiłem m.in. do wytwórni lodów, która znajdowała się przy ul. św. Gertrudy, a potem do "Jamy Michalika". W 1965 roku powstał jednak hotel Cracovia, więc starałem się o przyjęcie do niego. Nie wiedziałem, że ta decyzje wpłynie na całe moje życie - wspominał później cukiernik.
To bowiem w orbisowskiej Cracovii rozpoczęła się cukiernicza przygoda życia Stefana Przebindowskiego. Zasłynął na cały Kraków z najlepszych kremówek. Ich recepturę stworzył jeszcze w latach 50. Stefan Jaśkiewicz. Z Hotelu Francuskiego, gdzie najpierw pracował, przeniósł ją do Cracovii.
"Receptury nauczył się na pamięć przejmując po mistrzu berło Stefan Przebindowski. Pamiętam, na moje pytania, jak się robi te ciasta, bijące wszelkie rekordy powodzenia, odpowiedział skromnie: - Ja tylko pilnuję, żeby wszystko było zgodne z przepisem. Ciasto francuskie musi być delikatne, listkujące, a krem puszysty. Masło tak świeże, jak tylko można sobie wyobrazić, jaja wyłącznie chłopskie, nie z kurzych ferm, gdzie diabli wiedzą, czym się ptaki karmi. No i przyprawy, esencje, smaki - wszystko w starannie przestrzeganych proporcjach..." - wspominał w 2010 roku w felietonie dla "Dziennika Polskiego" Leszek Mazan. Dodawał, że owych proporcji sławny cukiernik nie ujawniał, strzegł swych tajemnic.
Gdy Stefan Przebindowski został przyjęty do pracy w hotelu, zaczął podróżować po całym świecie. - Nigdy wcześniej nie pomyślałbym, że taki cukiernik z Jaworzna jak ja poleci w delegację służbową do Bangkoku, Wenezueli czy na Bliski Wschód. Udało się jednak i byłem na różnych pokazach czy konkursach kulinarnych w najodleglejszych zakątkach naszego globu. Szefowie mnie doceniali, dlatego oddelegowywali na takie wyjazdy - opowiadał po latach.
Z wyjątkowym sentymentem wspominał wyjazd na międzynarodowe zawody do Wielkiej Brytanii, gdzie zdobył dwa złote medale. - Na przykład z cukru ciągnionego i dmuchanego wykonałem serwis do kawy dla dwunastu osób z dzbaneczkiem, filiżankami i spodeczkami - relacjonował.
Największym jego życiowym wyzwaniem okazało się natomiast przygotowanie tortu dla Jana Pawła II podczas pielgrzymki w Krakowie. - To było tak, że dyrektor hotelu Holiday przyszedł do mnie i powiedział, że trzeba zrobić tort dla Ojca Świętego. Do dziś nie wiem, kto był zleceniodawcą, ale bez namysłu podjąłem się wyzwania - mówił cukiernik. Tort był w kształcie serca. Został dostarczony papieżowi wprost do samolotu.
- Za największy sukces uważam to, że papież Jan Paweł II zjadł zrobiony przeze mnie tort i ponoć mu smakował - mówił nam w 2013 r. Stefan Przebindowski
Słynny krakowski cukiernik umiejętności przekazał swoim córkom, które kontynuują rodzinne tradycje.
Msza św. żałobna przy Zmarłym zostanie odprawiona w czwartek, 1 grudnia, o godz. 13 w kościele pw. św. Wojciecha w Bronowicach. Natomiast pogrzeb rozpocznie się w piątek, 2 grudnia, o godzinie 13 mszą świętą w kaplicy na cmentarzu parafialnym w Jaworznie Byczynie (ul. Chryzantemowa), gdzie śp. Stefan Przebindowski zostanie pochowany.
Wyższy podatek od nieruchomości od 2023 roku

- Te osoby nie dostaną ślubu kościelnego
- Tak wyglądał Kraków 1000 lat temu! Oto rekonstrukcja
- Tak oszukują nas sklepy spożywcze. TOP 10 nieczystych zagrań!
- Horoskop miesięczny na grudzień 2022 dla wszystkich znaków zodiaku
- Otwarto nowy prywatny akademik w Krakowie. Prawdziwy wypas dla studentów z kasą
- Budowa S7 na północy Małopolski. "Ekspresówka" widziana z góry robi wrażenie