Kiedy przegląda Pan terminarz, wzrok zatrzymuje się na...?
Wiadomo, tej zimy główną imprezą są mistrzostwa świata. Każdy szczyt formy stara się osiągnąć na taką imprezę. My również. Ale żeby na nie pojechać, wcześniej w każdym konkursie trzeba walczyć, dobrze skakać. Coś nie bierze się przecież z niczego.
Do Szwecji wybierzecie się bronić trzeciej lokaty z Włoch, czy celujecie jeszcze wyżej?
Hm, wszystko będzie zależeć od tego, jak sezon się ułoży. Więcej będzie można powiedzieć tuż przed mistrzostwami, ale na pewno chciałoby się zająć wyższe miejsce. Czas pokaże.
To było o drużynie, a Pana indywidualne cele?
Wygrać, co się tylko da, a na koniec wszystkim podziękować w Planicy... To w żartach oczywiście.
A poważnie?
Cele nie są wynikowe, po prostu chcę robić swoje. Nie kombinować, popełnić jak najmniej błędów, dobrze, daleko skakać. I cieszyć się, jak śnieg nasypie, bo będzie fajnie, biało.
Akurat Pana dobre lato to jednak niezły prognostyk.
Tak, latem bardzo dobrze mi się skakało. Do tego w okresie przygotowawczym wszystko, co było zapisane na kartce, zostało zrealizowane.
Liczył Pan, ile w ostatnim czasie oddał skoków?
Gdzieś tak po pięć, sześć na trening, ale ile tego dokładnie było, nie wiem. Trener liczył. W każdym razie mam nadzieję, że w zimie też będzie dobrze.
Sezon zaczyna Piotr Żyła, czyli jeden z najpopularniejszych polskich sportowców?
Nie wiem, nie znam się.
Zapytam inaczej - ludzie ciągle zaczepiają na ulicy?
Zdarza się dosyć często. Na początku było to męczące, ale już się przyzwyczaiłem. Nie ma tragedii.
Pytam, bo w internecie furorę robią Pana - nazwijmy je poskokowymi - wypowiedzi. Szykuje Pan dla kibiców coś nowego?
Nie, to wszystko samo w danym momencie przychodzi do głowy. Zazwyczaj zaraz po skokach w organizmie jest jeszcze spora dawka adrenaliny, więc - przynajmniej ja tak mam - człowiek za bardzo nie zastanawia się nad tym, co mówi. Jak ktoś w takiej sytuacji pyta, to różne wychodzą odpowiedzi.
Podobno nic dwa razy się nie zdarza, więc to może tym razem Pan, a nie Kamil Stoch będzie liderem naszej drużyny?
Koncentruję się na sobie, a Kamil skacze na tyle dobrze, że nadal jest w stanie osiągać sukcesy. Zresztą, ja nawet wolę być troszkę z boku.