Od rana wszyscy z niepokojem patrzyli w niebo - będzie padać, czy nie? Nikt jednak ani przez chwilę nie pomyślał, że rekonstrukcja może się nie odbyć. Przecież to oczywiste, że w pierwszych dniach maja, właśnie w Sękowej rozgrywają się wojenne sceny sprzed ponad wieku.
Przygotowania trwają od miesięcy, te najbardziej intensywne, od tygodni. Jeszcze przed Wielkanocą zaczęła się praca przy scenografii. Wszystko, co w Sękowej stanęło na wojennej arenie to praca rąk miłośników historii, którzy nie szczędzili czasu, by dopiąć wszystko na ostatni guzik.
Do Sękowej przyjechały grupy z Przemyśla, Rzeszowa, Bochni, Sanoka, Skierniewic, Lublina, Przasnysza, malborka, Limanowej, a także z Kaliningradu. Widowisko zaczęło się od modlitwy ekumenicznej, wystąpiła Grupa Śpiewacza Razem, wszyscy zgromadzeni wspólnie odśpiewali Mazurka Dąbrowskiego.
Narrację historyczną poprowadził prof. Andrzej Olejko. Z niejednego oka popłynęła łza, gdy z mocą, kilkukrotnie powtarzał, że sceny, które widzieliśmy, powinny być przestrogą.
- Dzisiaj żyjemy bez sąsiadów pukających w ściany, wolni ludzie w wolnym kraju – mówił. - Carski mundur widzimy tylko na ciałach rekonstruktorów – podkreślał.
WIDEO: Barometr Bartusia. Czy coś grozi firmom z Małopolski?
