O tym, że do wykaszania wałów z powodzeniem można byłoby zatrudnić więźniów, pisaliśmy w ubiegłym roku. Z taką propozycją, za pośrednictwem naszej gazety, wyszedł dyrektor zakładu karnego w Mościcach Jacek Matrejek. Na przeszkodzie - jak tłumaczono nam w MZMiUW - stała wówczas jednak tzw. przetargowa forma wyłaniania wykonawcy, która nie pozwalała urzędnikom na sięganie po darmową siłę roboczą. W efekcie wały koszono rzadko, bo brakowało na to pieniędzy.
Teraz okazało się, że można jednak skorzystać z pomocy skazanych. Od początku lipca 15-osobowa grupa z zakładu półotwartego przy Konarskiego rozprawia się z wysoką trawą i chaszczami zarastającymi wały na kilku rzekach w okolicach Tarnowa.
- Podchodziliśmy do tego pomysłu z dystansem - czy skazani poważnie podejdą do wyznaczonej im pracy i czy będzie ona wykonywana przez nich należycie, a nie na odczepne - przyznaje Rafał Pater, kierownik tarnowskiego oddziału MZMiUW.
Obawy okazały się bezzasadane. Skazani w dwa miesiące wykosili ponad 16 kilometrów wałów na rzekach Dunajec, Biała i Milówka, choć początkowo zakładano, że zajmie im to cztery miesiące. - Były zarządzane kontrole jakościowe, które wykazały, że wykonywanej przez nich pracy niczego nie można zarzucić. Jesteśmy bardzo zadowoleni z ich usług i niewykluczone, że ta współpraca będzie nie tylko kontynuowana, ale wręcz rozszerzona w kolejnych latach - dodaje Rafał Pater.
Zbuntowany jezuita. Przed Natankiem był ksiądz Kiersztyn
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!