https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

17-latek zginął na zakopiance, kierowca odjechał. Prokuratura: winę ponosi pieszy

Maria Mazurek
Przejście dla pieszych w Libertowie, gdzie zginął Kamil.
Przejście dla pieszych w Libertowie, gdzie zginął Kamil. fot. Andrzej Banaś
Pół roku temu Kamil Górnisiewicz zginął na zakopiance na przejściu dla pieszych. Teraz rodzice 17-latka dostali pismo z prokuratury, że śledztwo w sprawie śmiertelnego wypadku zostało umorzone. Śledczy uznali, że to sam Kamil jest winny swojej śmierci, bo wtargnął na pasy.

- Jak mam się z tym pogodzić? - Alicja, mama Kamila, ociera łzy. Uważa, że taka decyzja pokazuje, że można pędzić przeklętą zakopianką, zabić kogoś, odjechać z miejsca wypadku, a potem chodzić na wolności jak gdyby nigdy nic! - Ja tak tego nie zostawię - zarzeka się kobieta.

Zakopianka zabrała mi syna

Tragiczny dzień
Jest 14 listopada 2013 r., godz. 6.30 rano. Dość chłodny poranek, nad ziemią unosi się mgła. Kamil, uczeń II klasy Zespołu Szkół Odzieżowych w Krakowie, mieszka na tzw. "górze libertowskiej". Libertów to pierwsza miejscowość za Krakowem. Zakopianka przecina ją dosłownie na pół. Kamil, żeby dostać się na przystanek, z którego odjeżdża autobus do Krakowa, musi przejść przez ruchliwą ulicę. Być może tego dnia się śpieszył. Świadkowie zeznali później, że przebiegał przez pasy. Jego mama nie pamięta, czy wychodził w pośpiechu z domu. Jedno jest pewne: kilka minut później już nie żył. Danuta G., lekarka kierująca volvo v40, potrąciła 17-latka. Jego ciało odrzuciło o kilkanaście metrów. Chłopak zginął na miejscu. Danuta G. pojechała dalej, nie zatrzymała się na moment.

Zeznania
Danuta G. zeznała, że nie wiedziała, że "coś", co spadło jej na przód samochodu, to człowiek. Według kobiety, która jechała lewym pasem, na prawym była ciężarówka, która utrudniała jej widoczność. Ale tej ciężarówki nie widział nikt poza nią. Twierdzi, że pojechała dalej, bo nie zdawała sobie sprawy, co zrobiła. Dopiero kiedy usłyszała o wypadku w Libertowie, zgłosiła się na policję. Danuta G. zeznała również, że jechała 40-50 km/godz., a więc z dozwoloną prędkością (w tym miejscu jest ograniczenie do 70 km/godz).

Małgorzata Górka z Prokuratury Rejonowej w Wieliczce, która prowadziła śledztwo w sprawie wypadku, nie znalazła podstaw, by jnie uwierzyć podejrzanej.

- Powołaliśmy biegłych z zakresu rekonstrukcji wypadków, wykonaliśmy też fizykochemiczne badania włókien, które potwierdziły, że to ten samochód brał udział w wypadku - tłumaczy prokurator. Według opinii biegłych zachowanie Danuty G. nie przyczyniło się do wypadku, stąd umorzenie sprawy.

Co wynika z tego, że kobieta się nie zatrzymała? - Nie spowodowała wypadku, nie może więc odpowiadać za ucieczkę jak za przestępstwo, a najwyżej wykroczenie. Ten wątek badamy osobno - precyzuje Górka.

Jak to możliwe, pytają
Z argumentacją nie może pogodzić się rodzina Kamila. Ich prawnik Bartłomiej Marzec dodaje: Przecież przejście było oznakowane. Jak więc Danuta G. mogła nie pomyśleć, że potrąciła człowieka? Nie przekonują go zeznania kobiety, że nie zauważyła, że Kamil wbiega na pasy z prawej strony, bo obok niej jechała wtedy ciężarówka. Czyżby więc chłopak świadomie wtargnął najpierw przed auto ciężarowe? To budzi wątpliwości.

Dla Sylwestra Szefera, prezesa Stowarzyszenia Mieszkańców Gminy Mogilany, które walczy o budowę kładek dla pieszych w gminie, taka sytuacja to niestety nic nowego. - Mieszkańcy giną na tej drodze, a potem ich rodziny nie dostają żadnych odszkodowań. I tak będzie dopóki władza nie zadba o nasze bezpieczeństwo - mówi.

Wypadek w Libertowie. Według urzędników zginęło za mało osób

Szansa na większe bezpieczeństwo
Mieszkańcy gminy Mogilany od lat walczą o budowę kładek lub tuneli, które umożliwią im bezpieczne przejście przez zakopiankę. Po śmierci Kamila "Gazeta Krakowska" włączyła się w ich akcję.

Krzysztof Dymura, wicenaczelnik małopolskiej drogówki, podaje statystyki: na zakopiance w samej gminie Mogilany tylko w tym roku (do 15 czerwca) doszło do pięciu wypadków, w których rannych zostało sześć osób. W 2013 roku wypadków było dziewięć, dwie osoby w nich zginęły, a osiem zostało rannych. Do tego w 2013 wydarzyło sie tam 90 kolizji. - Codziennie wysyłamy tam nasz patrol, miejsce jest rzeczywiście dość felerne - mówi Dymura.

Po interwencji "Gazety Krakowskiej"
Krakowskiej sprawa kładek ruszyła. Już w tym roku ma się zacząć budowa pierwszej kładki (w Gaju, przy "Pokusie"). - Trzeba przebudować to miejsce i zburzyć jeden dom, który stoi obok - tłumaczy Krzysztof Musiał, wójt gminy. - Teraz trwają rozmowy z mieszkańcami tego domu oraz sąsiednich. Poza tym GDDKiA zaproponowało też budowę drugiej kładki w Gaju, ale domaga się od samorządów gminy i powiatu, aby sfinansowały połowę tej inwestycji. W tym przypadku trwają negocjacje.

Komentarze 59

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

S
Sylwia
To moj kuzyn dlaczego prawo takie chore jest???!!
J
Janusz
Dwa lata temu w Skawinie, na przejściu dla pieszych na ul Korabnickiej pod szkołą, pani doktor za kierownicą potrąca dziewczynę na środku przejścia dla pieszych po czym przestawia samochód. Są świadkowie! Pani prokurator Górka na podstawie opinii biegłego (pewnie ten sam fachowiec) umarza sprawę uznając dziecko winnym "wtargnięcia". Chyba już nigdzie w Europie nie byłoby to możliwe. Dlaczego nie stosuje się w Polsce Konwencji Wiedeńskiej?
F
Feluke
Niemozliwe!!! W Polsce nawet jak pieszy ci sie rzuci pod kola na pasach to w 99% bedzie wina kierowcy. Niewazne ze wbiegl, ze pijany, ze zostawil list samobojczy, to wina kierowcy bo nie zachowal szczegolnej ostroznosci zblizajac sie do przejscia i nie zajzaj do krysztalowej kuli bo by wiedzial ze na tym przejsciu wybiegnie mu czlowiek.
Tutaj niedosc ze na pasach to jeszcze ucieczka z miejsca zdarzenia. Nierealne!!
K
Krakus
Ja mijałem to miejsce po fakcie, w tym zwłoki chłopca, znam to miejsce i wyjaśnienia są dla mnie niewiarygodne. Wyglądało na to, że chłopiec został potrącony wychodząc z pasa środkowego który jest tak skonstruowany że idąc, biegnąc nim patrzymy w stronę nadjeżdżających samochodów, dodatkowo miejsce to jest dobrze widoczne dla kierowcy. Ale nie jestem ani biegłym ani prokuratorem - to tylko obserwacje amatora. Nie zazdroszczę Pani Doktor - życie ze świadomością zabicia człowieka musi być ciężkie.
j
ja
prokuratura uznała winę pieszego. Chcesz mu kazać za coś płacić?
i
integracjainfo.pl
To ja się pytam , dlaczego debil skaczący na pustą łepetynę do wody nie płaci za leczenie NFZ. ?????????????? Przecież jest ewidentnie winny?

Co to znaczy "wtargnął na przejście", a może to auta wtargnęło na ulicę.
I
Internauta
Współczucia dla rodziny, każda śmierć jest tragedią, tym bardziej tak młodego człowieka. Niemniej piesi to nie święte krowy. To pieszy a nie kierowca powinien uważać na pierwszym miejscu. W razie wypadku kierowcy nic się nie stanie a pieszy zginie na miejscu. Formowanie przepisów bardzo korzystnych dla pieszych i wpajanie ludziom w świadomość, że pieszy "może wszystko" kończy się źle. Czy w świecie natury mrówka ustępuje słoniowi ? Wiem, że jest to dosyć drastyczne, ale taka jest prawda. Kierowca oczywiście nie jest zwolniony z obowiązku zachowania uwagi na drodze i w miarę możliwości powinien starać się ustępować pierwszeństwa przechodniom. Niemniej według mnie to pieszy w pierwszej kolejności ma obowiązek zachowania należytej ostrożności i zdrowego rozsądku. Prawo prawem, ale życie i zdrowie jest ważniejsze. Pozdrawiam.
j
ja
1. są dwie możliwości albo wyprzedzała albo jechała równo z ciężarówką (gdzie się pomyliłem?)
2. nie zachowała szczególnej ostrożności - raczej tak (gdzie napisałem coś innego, albo czemu wnioskujesz, że nie znam przepisu?)

3. nota bene chłopaczka mogło jeszcze nie być na przejściu jak do niego dojeżdżała, mógł przebiec przed ciężarówką nie widząc volva i trafić pod koła (ja nie feruję wyroków jak reszta komentatorów, ale to jest tylko fizycznie możliwe) nawet widziałem coś takiego, ale kierowca nie mógł wtedy nie zauważyć lecącego 3 metry nad ziemią człowieka, ani nie miał szans wyhamować - jechał równo z gościem po prawej a pieszy zobaczył tramwaj pierwsze auto ledwo minął, ale drugie już nie... kierowca musiałby go zobaczyć jak był koło drzew za chodnikiem, i za drugim samochodem, żeby wtedy uniknąć potrącenia. A tu mogło być tak samo, podobnie, całkiem inaczej, niech się świadkowie wypowiedzą...
q
q
Pewnie zna sie z prokuratorem....
L
Leonidas
Art. 26.1 znasz? To może poznaj. Skandal. Przy czym mieliśmy być???
j
ja
albo jechała równo z nią?
j
ja
miałem prawo jazdy zanim jakaś ministrzyna to nabazgrała i zarządziła. Przepis jest tak durny, że pewnie nie dało się go zawrzeć w kodeksie drogowym, z którym jestem na bieżąco.
Jadąc 1km/h í nie zwalniając łamiesz prawo!
j
ja
miałem prawo jazdy zanim jakaś ministrzyna to nabazgrała i zarządziła. Przepis jest tak durny, że pewnie nie dało się go zawrzeć w kodeksie drogowym, z którym jestem na bieżąco.
Jadąc 1km/h í nie zwalniając łamiesz prawo!
o
onyk
Wszyscy wszystko krytykują - mam tego dość. Nie było was a policja i biegli ustalili co ustalili i wydali werdykt = kobieta niewinna i kropka.
Dlaczego zakładacie, nie będąc świadkiem, że biegli popełnili błąd? Jakieś dowody?
Dość narzekania, piesi czasem też są winni !!!!
k
krakowianka kierowca
Jeżeli pani DOKTOR,która powinna leczyć,pomagać a NIE ZABIJAĆ !!!! i UCIEKAĆ widziała ciężarówkę z prawej swojej strony, TO PEWNIE WYPRZEDZAŁA NA PRZEJŚCIU DLA PIESZYCH !!!!!!!!! BRAWO
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska