Wrzeszczenie po pijaku
Początki Wu-Hae sięgają 1999 roku. Pomysłodawcą jego założenia był Marcin Bzyk. Wcześniej występował przy mikrofonie grupy Speed Project, która wykonywała thrash metal. Bzykowi spodobał się jednak hip-hop i postanowił założyć nową grupę, w której mógłby dać upust swej nowej fascynacji. Kiedy poznał w klubie Roentgen mającego podobne zainteresowania Marcina Guzika, pojawił się pomysł, aby wspólnie rapowali. Skrzyknięto resztę składu i tak narodził się Wu-Hae, łączący hard core z rapem.
- W rapie spodobało mi się to, że w prostych rymach można wyrazić to, co w człowieku siedzi. A ja czułem potrzebę głośnego wykrzyczenia tego, co mnie wkurza. Wrzeszczenie po pijaku w kolejnych knajpach, przestało mi wystarczać – mówi Bzyk.
Odwyk dla muzyki
Ponieważ Bzyk i Bąk byli nowicjuszami w rapowaniu, dodawali sobie odwagi przed wejściem na scenę mocnymi trunkami. W efekcie niejeden z pierwszych koncertów Wu-Hae zamieniał się w pijacką burdę. Do dziś nie wiadomo jakim cudem w takiej atmosferze powstał debiutancki materiał grupy, który muzycy wydali sami w 2000 roku – „Do człowieni”.
Muzyka na tyle wciągnęła Bzyka i Guzika, że z czasem alkohol zaczął im przeszkadzać w jej tworzeniu i wykonywaniu. Obaj wokaliści postanowili się więc wziąć za łeb z nałogiem. Pierwszy poradził sobie z nim samemu, drugi musiał zaliczyć odwyk. Trzeźwość tylko przysłużyła się Wu-Hae – w 2006 roku ukazał się oficjalny debiutancki album zespołu „Życie na raty”.
Metalowa puszka
W tym samym czasie Jarosław Śmietana pracował nad płytą „The Story Of Polish Jazz” i wpadł na pomysł, aby zaangażować na nią polskich raperów. Znajomy muzyk polecił mu Bzyk i Guzika – i tak krakowscy wokaliści spróbowali swych sił w innym gatunku muzycznym. To natchnęło ich do stworzenia szeroko zakrojonego projektu z okazji 60-lecia Nowej Huty.
Wydana w 2009 roku „Opera Nowohucka” zawierała rozbudowaną muzykę, łączącą rap z rockiem i industrialną elektroniką. Bzyk i Guzik rapowowali poetyckie rymy z socrealistycznych wierszy Szymborskiej i Ważyka. Nagrania ukazały w postaci pendrive’a zapakowanego do metalowej puszki. Jeden z takich egzemplarzy został zakopany dla potomnych w pobliżu Teatru Łaźnia Nowa w Nowej Hucie.

Buty z nóg
Po nagraniu regularnej płyty „Merry Crisis And Happy New Fear”, Bzyk i Guzik wpadli na pomysł na kolejnego specjalnego wydawnictwa. Tym razem zainspirowały ich wiersze polskich „poetów przeklętych” – Rafała Wojaczka, Andrzeja Bursy czy Kazimierza Ratonia. Stworzyli do nich znów inną muzykę – bardziej stonowaną i refleksyjną, bliską klasycznemu rockowi.
- Zainteresowany tematem, przeczytałem biografie tych poetów i ku swemu zdumieniu zauważyłem, że są one podobne do życiorysu mojego i drugiego wokalisty Wu-Hae – Guzika. Wódka, narkotyki, problemy psychiczne, kłopoty z prawem, bieda. Dlatego potem sięgnąłem po poezję – i kiedy przeczytałem pierwsze wiersze, buty mi z nóg spadły – wspomina Bzyk.
Jadowite tyrady
„Poeci wyklęci” okazali się zbyt trudnym wydawnictwem dla fanów Wu-Hae. Kiepska sprzedaż płyty i problemy finansowe sprawiły, że zespół po promocji płyty zakończył działalność. Bzyk i Guzik nie wysiedzieli jednak długo w miejscu. Choć każdy zajął się czymś innym, w 2017 roku postanowili reaktywować grupę. Na powrót przygotowali wyjątkowo wściekłe wydawnictwo – „Dziki kraj” o mocno politycznym przesłaniu.
Choć piosenek z płyty nie można było posłuchać w radiu, odzew od fanów był pozytywny. Jadowite tyrady Bzyka i Guzika w rytm ostrego rocka odpowiadały rosnącemu niezadowoleniu młodych ludzi z pisowskich rządów. Swoje wokalne wsparcie zapewnili Wu-Hae na płycie gwiazdy – Maciej Maleńczuk i Kazik Staszewski z Kultu.
Od wydania „Dzikiego kraju” w 2021 roku Wu-Hae nie nagrali nowej płyty. Pracują jednak nad nowym materiałem. Niewykluczone, że podczas koncertu w krakowskiej Alchemii w najbliższą sobotę usłyszymy jego pierwsze zajawki.