Sytuacja obu zespołów przypomina tę z poprzedniej rundy, kiedy spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Andrychowianie najtrudniejszy okres mają już za sobą. Z kolei oświęcimian w lidze dopadła „zadyszka”. W pięciu ostatnich meczach ugrali tylko dwa punkty.
Beskid ostatnio doznał planowej wyjazdowej porażki z rezerwą Cracovii (1:3), wzmocnionej zawodnikami z pierwszego zespołu, ale wcześniej miał na koncie trzy wygrane z rzędu. Na pewno będzie to spotkanie z gatunku takich, w których nikt nie odstawi nogi.
– Dla mnie będą to kolejne wiosenne derby z ekipą z ziemi wadowickiej, z której się wywodzę – wyjawia Bartosz Praciak, napastnik Unii. – Na razie wygraliśmy u siebie z Sosnowianką 4:0 i zremisowaliśmy z Kleczą 1:1. Pora zatem na zwycięstwo.
Spotkanie będzie się toczyło na dwóch frontach. Andrychowianie przygotowali 125 miejsc dla oświęcimskich kibiców. – Nie będziemy się zamykać na kibiców, jak to jesienią zrobiła Unia w przypadku naszych fanów. Myślę, że dla obu stron walka przy ogłuszającym dopingu będzie motywująca – uważa Krzysztof Wądrzyk, trener Beskidu. – Liczę, że nasi fani staną na wysokości zadania i będą naszym dwunastym zawodnikiem.
Andrychowianie awizują powrót do składu Tomasza Moskały i Grzegorza Talagi. Pod znakiem zapytania stoi występ Węglarza. Z kolei w Unii za nadmiar żółtych kartek musi odpocząć Jakub Jończyk..
Follow https://twitter.com/sportmalopolska