Oskarżeni o znęcanie się nad psami
Feliks D. usłyszał już zarzut zabicia psa. Policja czeka na wyniki sekcji zwłok. Ma ona określić czy działał ze szczególnym okrucieństwem, czy zabił zwierzę szybko i dopiero potem zajął się pozyskiwaniem sadła.
Mężczyzna przebywa we własnym domu. Sąsiedzi mówią, że zwyczajnie się go boją.- Przecież to morderca. Jak mógł zabić zwierzę, które towarzyszyło mu wiernie przez kilka lat? Za inne burki też się weźmie? - pyta zdenerwowana mieszkanka Płazy. Dodaje, że jej sąsiad zawsze był dziwny. - Nieprzyjemny. Mało kto go we wsi lubi - mówi kobieta.
Wielu mieszkańców Płazy potwierdza tę opinię. - Feliks to górnik, ale już dawno na emeryturze. Często zachowywał się nieuprzejmie. Najgorzej, jak popił, a nie wylewał za kołnierz - mówi jeden z sąsiadów. - Awantury, jakie urządzał w domu, słyszała cała wieś.
- Najgorzej to ma z nim ta jego schorowana żona. Co ona się wycierpiała z tym człowiekiem, to jeden pan Bóg wie - łapie się za głowę kolejna mieszkanka Płazy. Opowiada, że gdy dowiedziała się, że jej sąsiad mógł oskalpować własnego psa dla sadła, o mało nie zemdlała. - Rozumiem, że Feliks jest stary i może wierzyć w te zabobony o leczniczym działaniu psiego tłuszczu. Ale żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku! Obowiązuje chyba ustawa o ochronie zwierząt - grzmi kobieta. Sama ma dwa psy. - Nieraz przywiązuję je do łańcucha przy budzie, ale zwykle siedzą ze mną w pokoju. Jedzą same przysmaki i traktowane są jak członkowie rodziny - przekonuje płazianka. Liczy, że mieszkaniec jej wsi, który nie miał litości dla swego psa, poniesie najwyższy możliwy wyrok kary.
Tego też domagają się obrońcy zwierząt z chrzanowskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody "Inni". Zamierzają wystąpić w tej sprawie jako oskarżyciele posiłkowi. Liczą, że mężczyzna odpowie przed sądem za zabicie psa ze szczególnym okrucieństwem i otrzyma karę bezwzględnego pozbawienia wolności, a nie grzywnę czy wyrok w zawieszeniu.
Robert Matyasik, rzecznik chrzanowskiej policji przyznaje, że z tak drastycznym potraktowaniem zwierzęcia, jak zrobił to 79-latek z Płazy, jeszcze się nie w czasie swojej służby nie spotkał. - Mężczyzna został przesłuchany w charakterze podejrzanego. Przyznał się do winy. Potwierdził, że zabił swego psa licząc, iż jego tłuszcz pomoże mu wyleczyć dolegliwości zdrowotne - relacjonuje Matyasik.
O wysokości kary zdecyduje sąd. Mieszkańcy Płazy obawiają się jednak, że Feliks D. może pozostać bezkarny, bo - jak twierdzą - ma "żółte papiery" potwierdzające jego problemy psychiczne.
Anna Dukielska, szefowa chrzanowskiej prokuratury rejonowej, choć nie trafiły do niej jeszcze akta sprawy twierdzi, że jeśli nawet mężczyzna posiada jakieś orzeczenie o problemach psychicznych, to i tak zostanie przebadany przez biegłych psychiatrów. - W swojej karierze spotkałam się z przypadkami, gdy ludzie wyrzucali psy z balkonu, bo ich zdenerwowały, porzucali je w lesie przywiązując do drzewa czy znęcali się, nie dając miski z wodą. Nigdy jednak nie miałam do czynienia z takim zachowaniem wobec zwierząt - mówi prok. Dukielska. Zaznacza, że zdaje sobie sprawę, iż nadal, szczególnie na wsiach, praktykowany jest nielegalny handel psim sadłem.
3 lata
Tyle więzienia grozi za zabicie zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem
Psie sadło
W wielu regionach do dziś panuje przekonanie, że psie sadło jest lekiem na wszystko. Ma pomagać zwłaszcza jako okład na bolące miejsca, wypijane jest też razem z mlekiem. Ten nielegalny specyfik nadal można kupić. Rzadziej już na targowiskach, częściej wytwórcy sprzedają psi łój w domach, tylko zaufanym klientom. - Są jak dilerzy narkotyków, tylko starsi. To to handlarze zwykle grubo po sześćdziesiątce - dzieli się informacjami jeden z kupców handlujących na chrzanowskim targowisku.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+