Word Press Foto 2012 - Najlepsze zdjęcie prasowe 2012 r. [GALERIA]
- W toku śledztwa ujawniono, że funkcjonariusze Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Brzesku stosowali często niedozwolone środki w trakcie przesłuchań zatrzymanych działaczy opozycji. Grożono im, głodzono, bito - mówił we wtorek w brzeskim sądzie prokurator Bogdan Łabuzek z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN.
W taki sposób miała być przesłuchiwana grupa mężczyzn, która została zatrzymana w związku z zabójstwem żołnierza radzieckiego. Wśród funkcjonariuszy bezpieki prowadzących wtedy śledztwo był 21-letni Zdzisław Sz. Według zarzutów prokuratora, miał wymuszać zeznania m.in. na Franciszku S.
Obecny w sądzie Zdzisław Sz. zaprzeczył temu. - Z zebranych dokumentów nie wynika, abym wymuszał zeznania, bądź pytał zatrzymanych o działalność opozycyjną. Cały czas uważałem ich za grupę, która dokonała przestępstwa z chęci zysku, a nie pobudek politycznych - podkreślał 84-latek.
Oskarżony wskazywał również, że poszczególne zeznania Franciszka S. są nieścisłe - m.in. pod względem dat, liczby przesłuchań i tego, kto je prowadził. Podkreślał też, że nie mógł nikomu grozić bronią, ponieważ w czasie przesłuchań miał zakaz jej posiadania. Wskazywał również, że brakuje dowodów na to, by Franciszek S. działał w AK.
- W 1994 roku wnosiłem o przesłuchanie moich świadków. Nie zrobiono tego, a dzisiaj żaden z nich już nie żyje - mówił Zdzisław Sz. - Mam więc wrażenie, że oskarżono mnie tylko dlatego, że byłem wtedy funkcjonariuszem. I by podnieść statystyki pionu śledczego IPN, o którego "odchudzeniu" mówi głośno Andrzej Seremet. W końcu w zeszłym roku śledczy IPN skierowali do sądu tylko 7 aktów oskarżenia - kończy Sz.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+