https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Adam Wilk, bramkarz Cracovii: Od pochwał nie stanę się lepszym piłkarzem

Przemysław Franczak
Adam Wilk zaliczył na razie 10 ekstraklasowych występów
Adam Wilk zaliczył na razie 10 ekstraklasowych występów Karolina Misztal
Rozmowa. Zaliczył wpadkę z Arką Gdynia, błysnął z Sandecją. - Jestem chyba na tyle psychicznie mocny, że radzę sobie z trudnymi sytuacjami - mówi Adam Wilk, 20-letni bramkarz Cracovii.

- W meczu z Arką był klops i ostra reprymenda od trenera. Kilka dni później jest Pan najlepszym zawodnikiem w starciu z Sandecją. Jak to się robi?
- Chwile po meczu w Gdyni łatwe dla mnie nie były, ale muszę powiedzieć, że miałem duże wsparcie ze strony kolegów, trenerów i rodziny. Szybko się pozbierałem, ale nie ma co ukrywać, to nie był mój dobry występ.

- Krzyku Michała Probierza chyba się nie zapomina.
- Po meczu nie było już jednak krytycznych uwag, raczej słowa otuchy. W przerwie - owszem, choć cały zespół był na cenzurowanym, nie tylko ja. Ogólnie nie zagraliśmy z Arką dobrze, choć wiadomo, że na pomyłki bramkarza patrzy się inaczej.

- Pan jest takim typem, że łatwo radzi sobie w takich trudnych chwilach?
- Wydaje mi się, że tak. I mam nadzieję, że nie zdarzy mi się załamanie po jakimś błędzie. Jestem chyba na tyle psychicznie mocny, że radzę sobie z takimi sytuacjami. Nie rozpamiętuję w nieskończoność pomyłek, jest tylko chłodna analiza, co mogłem zrobić lepiej.

Czytaj też:
Michał Helik: Po to się trenuje i gra, żeby trafić do kadry

- Piotr Górecki, Pański pierwszy trener w Cracovii, mówił właśnie, że mocne nerwy i odporność na stres to Pana zaleta.
- Staram się, żeby stres mnie nie zjadał, choć to jeszcze nie zawsze wychodzi. Generalnie jednak rzeczywiście tak mam, że raczej do wszystkiego podchodzę bez zbędnych emocji.

- I może dzięki temu teraz sytuacja się odwróciła i po meczu z Sandecją wszyscy Pana chwalą.
- A ja uważam, że miałem w nim trochę szczęścia i wcale nie był to taki mój wybitny występ. Fajnie, że udało się wygrać, choć minus był taki, że zrzuciliśmy Sandecję do I ligi, a to na pewno nie było dla nich przyjemne uczucie. My mieliśmy jednak swoją robotę do wykonania.

- Pan obronił rzut karny, pierwszy raz w ekstraklasie, dzięki temu zaliczył Pan debiut w jedenastce kolejki w wielu tytułach.
- Wiadomo, że takie wyróżnienia cieszą, ale staram się nie zawracać sobie nimi głowy. Od pochwał nie stanę się lepszym piłkarzem.

- Czuć szkołę Michała Probierza.
- Trener na pewno zwraca dużą uwagę na młodych zawodników, nie ma mowy, żeby ktoś zaczął bujać w obłokach.

- Dziesięć meczów w ekstraklasie już zaliczone. Dobry wynik czy liczył Pan na lepszy?
- Kiedy debiutowałem w pierwszym meczu rundy jesiennej, to na pewno liczyłem, że tych występów będzie więcej. Nie zapominam jednak o drugiej stronie medalu, bo gdy w czerwcu spotykaliśmy się na pierwszym treningu z trenerem Probierzem, to nie śniłem nawet o takiej liczbie. Teraz jednak niedosyt pozostaje, w końcu apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ale jednocześnie trzeba się cieszyć z tego co jest, bo jak nie patrzeć, ten ostatni rok był dla mnie przełomowy. Teraz zaliczam najdłuższą serię gier z rzędu, bo to był już mój czwarty kolejny mecz i dzięki temu nabieram coraz większej pewności.

- Nie taka ekstraklasa straszna?
- Szczerze mówiąc, to spodziewałem się, że będzie trudniej, ale dzięki pomocy kolegów z defensywy ten przeskok był w miarę OK. Wszyscy oczywiście czujemy niedosyt, że nie udało się awansować do grupy mistrzowskiej, ale powalczymy o wyższe cele w przyszłym roku. Ja, jak każdy, robię wszystko, żeby być częścią kręgosłupa tej drużyny. Staram się być maksymalnie skoncentrowany na każdym treningu i na każdym meczu. I mam nadzieję, że dam argumenty trenerowi, aby na mnie stawiał w nowym sezonie.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska