Nie ma między Panem a Szpilką wojny na słowa.
Mimo wszystko nigdy nie lubię dużo gadać przed walką. Jeśli nie pokażesz w ringu duszy wojownika i nie dasz dobrego pojedynku, później wychodzisz na idiotę. Więc lepiej nie mówić, a swoją robotę wykonać w ringu. Trzymam się tej zasady i chcę taki pozostać. Umiejętności, serce i talent są do pokazania w walce.
Czym góruje Pan nad Szpilką?
Nigdy nie wchodzę w takie rozważania. Zawsze patrzę na siebie i bądźcie pewni, że jeszcze zobaczycie mnie w ringu. Stoczyłem wiele wojen i będą kolejne.
Bez względu na werdykt pojedynku w Krakowie?
Ja wiem, że wygram tę walkę i pokażę, że prawie 38 lat to niewiele, jak na wagę ciężką. Powrócę silniejszy, a w kolejnym pojedynku będę jeszcze lepszy.
Jakimi atutami chce Pan pokonać Szpilkę?
Bycie w ringu przez tyle lat mówi samo za siebie. Do tego dochodzi moja szybkość, która na razie nie przemija, a jak mówią w Stanach Zjednoczonych „speed is everything” (szybkość jest wszystkim). Jeśli jesteś mobilny i świeży w ringu, pozostajesz nie do trafienia i wygrywasz każdą walkę. Jeśli taki będę przeciwko Szpilce, będę błyszczał, zbiję chłopca i wrócę do Ameryki.
Mieszka Pan z trenerem w domu rodzinnym w Gilowicach, trenuje w miejscowym gimnazjum, a obiady gotuje wam mama. Pojawiają się wątpliwości, czy taką chałupniczą metodą zdoła Pan przygotować najwyższą formę.
Gdyby ludzie zobaczyli, w jakich warunkach pięściarze trenują w Stanach i z jakich sal wychodzą wielcy mistrzowie, to Gilowice są przy tym, jak Manhattan.
Cały wywiad we wtorkowym wydaniu gazety.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!