https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Alan Uryga: Rapid? Po to wróciliśmy do piłkarskiej Europy, żeby grać takie mecze

Bartosz Karcz
Sylwia Dąbrowa
Po końcowym gwizdku meczu KF Llapi - Wisła Kraków porozmawialiśmy z kapitanem „Białej Gwiazdy” o tym spotkaniu, ale również o tym, co krakowian czeka już niebawem, czyli rywalizacji z Rapidem Wiedeń.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Nie był to jakiś olśniewający mecz w waszym wykonaniu, ale w decydujących momentach wykazywaliście się większą mądrością i jakością w grze. Zgodzi się pan z taką oceną tego spotkania?
- Uczciwie oceniając, nie było to porywające spotkanie, nie ma co tego ukrywać. Takie mieliśmy jednak nastawienie, przyjechaliśmy tutaj na mimo wszystko niewygodny teren. Niewygodne były warunki. Byliśmy przygotowani, że ten mecz może taki być, mało atrakcyjny, ale liczył się dla nas przede wszystkim końcowy efekt, czyli zwycięstwo.

- Co było najtrudniejsze w tym meczu? Pogoda była trochę lepsza niż w środę, ale boisko wyglądało na dość tępe do grania takiej piłki, jaką lubicie.
- Jeśli miałbym wybierać, to chyba bardziej niż pogoda przeszkadzała ta murawa. Byliśmy zaskoczeni już na treningu, bo dostawaliśmy sygnały, że ta murawa jest w bardzo dobrym stanie i że na pewno nie będziemy mogli na nią narzekać. Okazało się inaczej. Chyba dwa dni wcześniej grał ktoś na niej mecz, z tego, co słyszałem, z dogrywką. Taka murawa dość nierówna, tępa, w połączeniu z taką pogodą powoduje, że nie da się grać pięknie w piłkę. I mnie tego brakowało w naszej grze. Przede wszystkim tego, co zaprezentowaliśmy w meczu u siebie. Czyli właśnie dłuższego utrzymywania się przy piłce i dłuższymi momentami, bo zbyt często oddawaliśmy piłkę przeciwnikowi za łatwo.

- A jak raz się udało ją potrzymać dłużej, to zdobyliście bardzo ładną bramkę na 1:0 po akcji, w której wymieniliście wiele podań… Tylko, że później z chaosu zrodził się gol wyrównujący i dopiero po nim zaczęliście grać mądrzej, spokojniej, z lepszą kontrolą tego, co na boisku się działo. Zgodzi się pan z taką oceną?
- Gdy strzeliliśmy gola na 1:0 pewnie wszyscy pomyśleli, że sprawa jest zamknięta. Mieliśmy zaliczkę z pierwszego meczu plus tego gola na wyjeździe. Ale rzeczywiście, wtedy przeciwnik stworzył kilka groźnych sytuacji, więc wydaje mi się, że można mówić o jakimś lekkim rozluźnieniu z naszej strony. Ten gol dla nich przyniósł jednak lekki zimny prysznic, otrząśnięcie i jednak z tyłu głowy pojawiła się myśl, że jednak nic nie jest jeszcze zamknięte i trzeba się przez kilkanaście minut postarać. I rzeczywiście, później już przeciwnik nie doszedł do żadnej sytuacji. Nasza niska obrona wyglądała w końcówce nieźle. Jedyne, czego życzyłbym sobie jeszcze, to więcej konkretów z przodu. Bo jak oni ruszyli na nas, to za ich plecami robiło się bardzo dużo miejsca. Zostawali we trzech w obronie i można było z tego zrobić więcej z naszej strony.

- Teraz szykują się mecze z Rapidem Wiedeń, renomowanym przeciwnikiem. Szykuje się fajna przygoda dla was, kibiców, wszystkich, którzy dobrze życzą Wiśle Kraków.
- Myślę, że w takich kategoriach dużo osób to rozpatruje. Trafiamy na renomowanego przeciwnika. Znanego w Europie. Po to się w niej gra, żeby rywalizować z takimi drużynami. Jeśli do tej piłkarskiej Europy wróciliśmy po tylu latach, to właśnie po to, żeby grać takie mecze. Będą emocje dla naszych kibiców. Mam nadzieję, że licznie pojadą do Wiednia i przeżyją dobre emocje w obu meczach.

- A sportowo…?
- Jesteśmy ciekawostką, bo gramy z drugiego poziomu rozgrywkowego, ale dlaczego mamy nie wierzyć, że możemy sprawić sensację. Nie takie rzeczy futbol widział.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska