Krakowianka wróciła na planszę po dwóch latach przerwy związanej z urlopem macierzyńskim. To był jej pierwszy start i od razu zakończył się wynikiem na podium!
Jarecka w pierwszej walce wygrała z Vivian Man Wai Kong z Hongkongu 15:9. Następnie pokonała kolejno Turczynkę Aleynę Erturk 15:10, Estonkę Irinę Embrich 15:12, a w ćwierćfinale po bardzo zaciętym meczu Chinkę Yiwen Sun, mistrzynię olimpijską z Tokio z 2021 r - 15:14.
Zawodniczka akademickiego klubu dopiero w półfinale musiała uznać wyższość Szwajcarki Pauline Brunner, ulegając jej 11:15. Szwajcarka zajęła w zawodach drugą lokatę, w fina Margheritą Gucci Vincenti reprezentującą USA 8:15. Brunner wcześniej w ćwierćfinale pokonała drugą zawodniczkę z AZS AWF Kraków - Renatę Knapik-Miazgę 15:8. Druga z naszych akademiczek zakończyła rywalizację na 7. pozycji.
Wracając do Jareckiej, to jej trzecie podium zawodów PŚ w karierze. W 2020 r. wygrała zawody w Hawanie, a teraz powtórzyła wynik z 2019 roku kiedy to była trzecia w Barcelonie.
Na pierwszej rundzie turniej główny zakończyły Kinga Zgryźniak oraz Martyna Swatowska-Wenglarczyk. W eliminacjach odpadły natomiast dwie członkinie drużyny aktualnych mistrzyń świata – Ewa Trzebińska i Magdalena Pawłowska. Polki po zdobyciu tytułu są już praktycznie pewne awansu na igrzyska w Paryżu.
W turnieju drużynowym Polki uplasowały się na trzeciej pozycji. Wygrały w meczu o tę lokatę z Hongkongiem 45:34. Rozstawione z 4. numerem Polki spokojnie wygrały z Japonkami 45:38, następnie mistrzynie świata wygrały z USA 41:36.
W półfinale Polki zmierzyły się z rozstawionymi z 1. Koreankami i uległy im nieznacznie 35:39.
Polska walczyła w składzie: Knapik-Miazga, Ewa Trzebińska, Martyna Swatowska-Wenglarczyk i rezerwowa Magdalena Pawłowska. A więc bez Jareckiej.
