Możliwe, że autobusy Międzygminnego Związku Komunikacyjnego z Kęt od stycznia przyszłego roku mają już nie jeździć do Andrychowa. To efekt głosowania andrychowskich radnych, którzy zdecydowali o wypowiedzeniu porozumienia w sprawie prowadzenia przez Kęty organizacji publicznego transportu na terenie ich gminy.
Pasażerowie autobusów, jeżdżący na tych liniach, twierdzą, że to zły pomysł. Bez entuzjazmu przyjmują też plany powierzenia prowadzenia komunikacji między gminami prywatnym przewoźnikom. Obawiają się ciasnych busów.
Jak gminie Andrychów uda się sprzedać swoje udziały. W spółce od stycznia 2017 r. nie będą jeździły autobusy linii nr 2 między Kętami a Andrychowem przez Czaniec oraz linii nr 10 przez Bulowice.
Rano i po południu zwykle trudno zmieścić się do nich. Z usług MZK korzystają głównie osoby mieszkające w jednym z tych dwóch miast, a pracujące w drugim, w ciągu roku szkolnego także uczniowie.
Sporą grupę stanowią też ludzie z podandrychowskich wsi, którzy jadą do pracy i szkół lub chcą dostać się do miast na zakupy albo do urzędów.
Katarzyna Stępniak z Andrychowa, nauczycielka w szkole podstawowej w pobliskich Roczynach linią nr 2 jeździ niemal codziennie.
- Wolę autobusy, bo prywatne busy nie zawsze trzymają się rozkładu jazdy. Ubolewam nad tym, że zostaną wprowadzone zmiany, przez które stracę dogodne połączenie - mówi nauczycielka.
Starsze osoby cenią sobie inne zalety jazdą MZK. - Autobusy gminne kursują siedem dni w tygodniu, czego nie czynią prywatni przewoźnicy. Nie będziemy mogli dotrzeć na uroczyste msze do Andrychowa - martwi się Stanisława Gozdek, emerytka z Bulowic. Natomiast 19-letni Marcin Janeczko cierpi na autyzm.
Codziennie przez dwie - trzy godziny podróżuje wraz z mamą Marią, linią nr 10 z Kęt, gdzie mieszka, do Andrychowa i z powrotem.
- Jeździmy za darmo dzięki karcie inwalidzkiej. Staramy się korzystać z tych przejazdów jak najczęściej, bo odkryliśmy, że to obecnie jedyna, skuteczna terapia, dzięki której Marcin otworzył się na ludzi. Uwielbia autobusy - opowiada pani Maria.
Opowiada, że chłopak zawsze był trochę wycofany, bał się ludzi, a pasja, jaką dla niego stało się jeżdżenie autobusami, sprawiła, że częściej się uśmiecha.
- Odkrył w sobie talent muzyczny, gra na klawiszach, czyta wszystko o markach autobusów, zna na pamięć trasy i listę przystanków - wylicza pani Maria.
Wkrótce będzie musiała wytłumaczyć synowi, że takie przejażdżki się skończą. - Zamiast autobusów będą prywatne busy a tam legitymacja nie jest honorowana - rozkłada ręce kobieta.
Głosy niezadowolonych postanowiło zebrać Stowarzyszenie Teraz Andrychów, które chce petycją wymóc na burmistrzu i radnych zmianę decyzji.
- Pokażemy, jak wiele osób uważa, że decyzja o wycofaniu się gminy z kęckiej spółki była dużym błędem - mówi Zbigniew Małecki, prezes stowarzyszenia.
Andrychów dopłaca obecnie do przewozowej spółki ponad milion złotych rocznie. Dlatego właśnie miasto chce zrezygnować z udziałów w MZK i poszukać innego, tańszego rozwiązania.
Część mieszkańców popiera ten pomysł. - Do wożących powietrze zdezelowanych, starych autobusów muszą dopłacać wszyscy mieszkańcy, nawet ci, którzy z nich nie korzystają. Powinno się już dawno zerwać umowę z Kętami - mówi Artur Sanocki z Andrychowa.
Niepokój jest też w Kętach, bo bez wsparcia finansowego Andrychowa, MZK może grozić nawet likwidacja. - Każdy wspólnik wpłaca pieniądze na bieżące utrzymanie, wypłaty dla kierowców, koszty naprawy autobusów, przeglądy, rejestracje, utrzymanie przystanków i niepopularnych kursów, bo i takie komunikacja publiczna musi utrzymywać - wylicza burmistrz Kęt Krzysztof Klęczar.
Rozmowa z Tomaszem Żakiem, burmistrzem Andrychowa
Dlaczego zdecydował się pan na takie, dla wielu kontrowersyjne rozwiązanie?
To przede wszystkim przejaw troski o finanse gminy i dla dobra jej mieszkańców. Bo jaki jest sens dopłacać do utrzymywania często pustych autobusów? Andrychów chce mieć własny, nowoczesny tabor, a spółka z Kętami nie jest do niczego potrzebna.
Planowane zmiany budzą ogromne emocje. Mieszkańcy boją się, że na tym ucierpią.
Zawarta w latach 90. umowa z gminami Kęty i Porąbka nie przystaje do dzisiejszych realiów. Od tego czasu transport publiczny mocno się zmienił. Przede wszystkim ubyło pasażerów, poza tym wielu mieszkańców wożą prywatni przewoźnicy, którzy proponują niższe ceny. My, jako udziałowiec, nie możemy nawet zmieniać układu linii i połączeń na swoim terenie bez zgody wspólników. Nie mamy wpływu na liczbę czy też częstotliwość kursów.
Gmina dokonała już wyceny swoich udziałów w spółce MZK. Oszacowaliście je na kwotę 274 tys. zł.
Chcemy sprzedać te udziały. Prowadzimy rozmowy w tej sprawie i cały czas negocjujemy warunki wyjścia ze spółki. W obecnej sytuacji Porąbka z Kętami mają większość i mogą przegłosować, co chcą, nie zawsze uwzględniając dobro Andrychowa i jego mieszkańców.
Więc to już pewne, że od 2017 roku połączenia autobusowe między Kętami a Andrychowem przestaną istnieć.
Obecnie na trasie Kraków - Bielsko-Biała kursuje co najmniej sześć firm przewozowych, a niektóre mają duże, przestronne autokary, więc to nie jest tak, że nawet jeśli MZK nie będzie kursował na trasie Andrychów - Kęty, to pasażerowie nie będą mieli czym jeździć. I jeszcze jedno. W 2017 r. nie zmieni się wiele, bo potrzebujemy jeszcze roku na dokończenie procedury wyjścia z MZK, która jest obwarowana wieloma przepisami.
Gmina transport powierzy w całości prywatnych przewoźnikom?
Może to nie będzie potrzebne. Chcemy przeprowadzić rewolucję komunikacyjną. Planujemy zakupić własny, nowoczesny tabor, mowa o przynajmniej kilkunastu autobusach, zatrudnić ludzi. Złożyliśmy do Urzędu Marszałkowskiego wniosek o dofinansowanie projektu na kwotę ponad 20 mln zł. Już jesienią dowiemy się, czy otrzymamy na to unijną dotację.
Rozmawiał Bogumił Storch
Fakty
Międzygminny Związek Komunikacyjny w Kętach ma trzech udziałowców, gminy: Kęty (42,1 proc. udziałów), Andrychów (40,4 proc.) i Porąbka (17,5 proc.). Mieszka w nich łącznie ok. 82 tys. ludzi. Autobusy MZK, który zatrudnia 90 pracowników, kursują też przez Osiek (nie przystąpił do spółki, ale podpisał z nią porozumienie). Obsługuje 14 linii komunikacyjnych o łącznej długości 196 km. Andrychów do tej pory dopłacał do utrzymania MZK ok. 1,3 mln zł rocznie.
Ubywa pasażerów
Ze statystyk wynika, że w 2000 r. MZK przewiózł 3 mln pasażerów, a w 2014 r już tylko 1 mln. Ta tendencja ma się utrzymywać w kolejnych latach.
Tabor do wymiany. W najbliższych latach spółka będzie wymagała inwestycji, co oczywiście spadnie na barki wspólników. Konieczna jest wymiana przestarzałego taboru. Obecnie MZK ma na stanie 39 autobusów, a średni ich wiek wynosi 17 lat. To pojazdy marek: autosan, mercedes i jelcz, o pojemności od 17 do 72 pasażerów.
Cennik
Bilet normalny w strefie 2,40 zł, poza strefą, czyli powyżej 10 km jazdy 3,85 zł. Bilety ulgowe odpowiednio 1,40 zł i 2, 30 zł.
Miejski Zakład Komunikacji w Oświęcimiu wozi pasażerów na terenie Oświęcimia i gmin: Oświęcim, Chełmek, Brzeszcze oraz w sołectwie Gromiec w gminie Libiąż. Mieszka w nich ok. 82 tys. ludzi. Zakład zatrudnia 140 osoby, posiada także 46 autobusów. Rocznie przewozi ok. 3,5 mln pasażerów na około 2360 tys. km. Obsługuje 11 linii miejskich oraz 17 podmiejskich.
Potrzebny nowy tabor
MZK stara się o dofinansowanie unijne do zakupu 20 autobusów spełniających normę emisji spalin Euro 6. Ma to kosztować ok. 20 mln zł. Wnioski będzie można składać pod koniec roku. Pięć lat temu MZK kupiło dziewięć nowoczesnych autobusów marki solaris.
Cennik
Bilet normalny dzienny w strefie 2,70 zł, poza strefą, czyli powyżej 10 km jazdy 4 zł. Bilety ulgowe kosztują 1,70 zł i 2, 60 zł.
(rsz, sb)