Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrychów. Znalazł sposób na zbibcie fortuny. Brał pieniądze za złoto, którego nie wysyłał

Redakcja
Michał J. z Andrychowa został skazany za oszustwa dotyczące szkód znacznej wartości, przywłaszczenie ośmiu uncji złota (o wartości 44 tys. zł) oraz prowadzenie parabankowej działalności bez zezwoleń.

Przyznał się do winy. Przed Sądem Okręgowym w Krakowie usłyszał na początku sierpnia wyrok trzech lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na osiem lat i obowiązek naprawienia szkód. A jest co naprawiać, bo dłużny jest pokrzywdzonym 7,2 mln zł.

– Nie został skazany na bezwzględną „odsiadkę”, bo wtedy nie miałby możliwości naprawić wyrządzonych szkód – mówi Jerzy Utrata, prokurator rejonowy z Wadowic. Jak dodaje, to było największe oszustwo finansowe, z jakim miał do czynienia w powiecie wadowickim.

Ludzie płacili i czekali
Michałowi J. wielu mieszkańców Andrychowa zazdrościło żyłki do interesów. 32-letni mężczyzna miał wszystko, czego można chcieć – piękną żonę, willę z ogrodem, superfurę i miliony złotych, którymi obracał. Szybko jednak okazało się, że równie dużo ma długów i z dnia na dzień coraz więcej kłopotów z wściekłymi klientami, których oszukał.

Jego przygoda z biznesem rozpoczęła się w 2009 roku. Wtedy uruchomił sklep internetowy, w którym sprzedawał sztabki złota i złote oraz srebrne monety. W tym samym roku otworzył sklep w Andrychowie. Na początku wszystko szło jak z płatka. Ludzie zamawiali towar, wpłacali gotówkę, a prowizja wpadała na konto Michała J.

Nikt nie zorientował się, że nie ma on pozwolenia na taki interes, a gotówka, jaką wpłacali, inwestowana jest dalej przez Michała J. Mógł sobie na to pozwolić, ponieważ umowy sprzedaży opierał na dostarczeniu towaru z odroczonym o 45 dni robocze terminem dostawy. Klient miał zapłacić i cierpliwie czekać, gdy tymczasem Michał J. wydawał ich pieniądze na swoje potrzeby lub inwestował, m.in. na giełdzie. Jeszcze w 2009 roku Michał J.

W wielu mediach uchodził za specjalistę w dziedzinie obrotu złotem. Opowiadał na forum o tym, że najpopularniejsze w jego sklepie są sztabki jednouncjowe (31,1035 grama) o wartości ponad 3,7 tys. zł za sztukę, a 90 proc. złota sprzedaje wysyłkowo. Przez pierwsze dwa lata jego firma nie miała wielkich kłopotów, bo panował popyt na złoto inwestycyjne.

W skali całego globu wyniósł niemal 400 ton, czyli dwa razy więcej niż rok wcześniej. Jeszcze szybciej rósł popyt na fizyczne złoto (sztabki, monety, medale) – tu wzrost wyniósł aż 400 procent. Krach dla firmy andrychowianina przyszedł w 2011 roku i trwał nieprzerwanie przez 13 miesięcy.

Prokurator wkracza
W 2012 roku prokuratura rejonowa w Wadowicach postawiła Michałowi J. trzy zarzuty, w tym oszustwo. Sąd zastosował wobec podejrzanego dozór policyjny, poręczenie majątkowe (5 tys. zł) i wypuścił go na wolność. – Zabezpieczyliśmy wszystkie komputery należące do podejrzanego, z których udało nam się pozyskać dane na temat ewentualnych pokrzywdzonych osób – wyjaśnia Jerzy Utrata. – Ostatecznie zebraliśmy 226 osób fizycznych i firm, które kupiły złoto w sklepach podejrzanego i mimo wpłaconych pieniędzy towaru nie otrzymały.

Skrucha
Michał J., w chwili, gdy ruszyło śledztwo, zawiesił swoją działalność. Od początku przyznawał się do winy i twierdził, że wcale nie chciał oszukiwać swoich klientów. Mówił, że nie miał wpływu na upadek przedsiębiorstwa i zapowiedział, że odda wszystkie pieniądze, jakie jest dłużny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska