Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Paszkiewicz: W Egipcie zaczyna się już o nas mówić. Nikt tu nie gra tak jak my - mówi dyrektor akademii Ghazl El-Mahalla

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Andrzej Paszkiewicz: - W tym momencie mamy pięć drużyn w lidze centralnej – odpowiedniku naszej CLJ. Jeździmy po całym Egipcie, gramy z najlepszymi drużynami – Al Ahly, Zamalek, Ismaily, Port Said
Andrzej Paszkiewicz: - W tym momencie mamy pięć drużyn w lidze centralnej – odpowiedniku naszej CLJ. Jeździmy po całym Egipcie, gramy z najlepszymi drużynami – Al Ahly, Zamalek, Ismaily, Port Said
- Największe kluby mają co roku nawet po kilkadziesiąt tysięcy dzieci na testach – a związane jest to z tym, że kluby na tym zarabiają, bo kandydaci płacą za testy. W ogóle specyfika funkcjonowania drużyn młodzieżowych jest tu zupełnie inna. Tutaj nawet dzieciaki mają stypendia, premie za wygrane mecze - opowiada Andrzej Paszkiewicz, który jako jeden z trzech wysłanników Hutnika Kraków układa według nowych standardów akademię piłkarską egipskiego klubu Ghazl El-Mahalla. Jest w niej dyrektorem oraz trenerem dwóch najstarszych drużyn.

To już ponad pięć miesięcy. Oswoił się pan z Egiptem?

Andrzej Paszkiewicz: Tak, pracuje się już w pewnej rutynie. Człowiek oswoił się i z otoczeniem, i z tym klimatem.

Dzisiaj mieliście 25 stopni.

Tak, dzień był ładny. Chłodny był styczeń, mówię tu o nocach – temperatura spadała do 1-5 stopni. W dzień było około piętnastu. Ale nocami trzeba było dogrzewać się kaloryferami elektrycznymi. W Egipcie nigdzie w domach nie ma ogrzewania, ten jeden miesiąc zimy Egipcjanie chcą przetrwać pod pierzyną, budynki nie są ocieplane. Nam klub szybko kupił kaloryfery, a teraz już się robi fajnie – w dzień 20 stopni, w nocy już 10. Już idzie ku dobremu.

Piramidy, Luksor, Sharm el Sheikh, Marsa Alam, Hurghada – to Egipt znany turystom i wczasowiczom. Pan któreś z tych punktów też już odhaczył?

Mikrocykl treningowy mamy ustawiony tak, że dwa dni po meczu nasze drużyny mają wolne, trzeciego dnia są dwa treningi. Kiedy jedziemy na mecze do Port Said, Aleksandrii czy Kairu, to czasami zostajemy tam na dzień lub dwa, wtedy jest okazja, żeby trochę pozwiedzać. Parę razy się to zdarzyło.

Jak przebiegało wdrażanie się do nowej pracy? Bo zastał pan chyba warunki do pracy zupełnie inne niż te, do których przywykł w Polsce.

Czy ja wiem? Ustawiliśmy tu pracę na wysokim poziomie. Uważam, że w tym momencie wszystko mamy poukładane lepiej niż w klubach, w których poprzednio pracowałem. Ponieważ w Polsce, nawet w klubach dobrze pracujących z młodzieżą, każda drużyna robiła to, co chciała. A tutaj jest pełna spójność pracy: każda drużyna pracuje według tego samego mikrocyklu, gra w ten sam sposób, tym samym ustawieniem, realizujemy te same elementy w trakcie gry, na treningach są te same ćwiczenia.

Kamil Sobala spędził w Hutniku pięć lat

Hutnik Kraków. Transfery 2022. Kamil Sobala odszedł z Hutnik...

Czyli zrobiliście to, co zakłada ten kontrakt: wprowadziliście do akademii Ghazl El-Mahalla jednolity system szkolenia.

Tak, dokładnie. Trenerom dokładnie rozpisujemy treningi, szkolimy ich, tłumaczymy im, po co dane ćwiczenia są wykonywane, jakie ma to mieć przełożenie na rozwój indywidualny zawodników, na warunki meczowe. Jeśli chodzi o motorykę, o taktykę, to wszystko jest spójne, we wszystkich drużynach, a mamy ich dziesięć pod sobą. Podzieliliśmy je na dwa bloki: zespoły U-21, U-19, U-17, U-16, U-15 i U-14 tworzą jeden, w drugim są drużyny U-13, U-12, U-11 i U-10. Za ten młodszy blok odpowiada Artur Ząbek, jest ich koordynatorem. Drużyny starsze koordynuje Walid Kandel, a ja nad tym wszystkim trzymam pieczę oraz jestem pierwszym trenerem drużyn U-21 i U-19.

Zespoły występują w ligowych rozgrywkach czy to tylko szkolenie?

Nie, w tym momencie mamy pięć drużyn w lidze centralnej – odpowiedniku naszej CLJ. Jeździmy po całym Egipcie, gramy z najlepszymi drużynami – Al Ahly, Zamalek, Ismaily, Port Said… Nasze młodsze drużyny grają głównie turnieje regionalne. Teraz udało nam się dostać na prestiżowy turniej w Kairze, chłopaki będą więc przecierać szlaki, bo tego wcześniej w tym klubie nie było.

Z Al-Mahalla do Kairu, jak na egipskie odległości, nie jest daleko.

Do piramid, do Gizy, mamy dwie i pół godziny jazdy. Do Zamaleku, czyli bliżej centrum Kairu, około trzy. Wiele zależy od pory dnia, można w Kairze ugrzęznąć. Tam żyje 20 milionów ludzi, ogromne miasto, wiadomo, że ruch jest dość duży… Ale to nie ma znaczenia, ważne, że nasi zawodnicy mają okazję - czy też będą mieli okazję - grać z najlepszymi. Więc rozwijamy się. Zanim pojawiliśmy się, akademia Ghazl El-Mahalla miała dwie drużyny w centralnych ligach, i te drużyny przegrywały wszystko z góry na dół, bo nie było to poukładane. Jakby było, to pewnie nie potrzebowaliby nas... Teraz, po wprowadzonych przez nas zmianach, powoli wszystkie drużyny wspinają się w górę tabeli. Gramy w zupełnie inny sposób niż ten styl egipski.

To znaczy?

Gramy trochę po mojemu. Gramy piłką, staramy się grać świadomie, budujemy akcje od tyłu. Nie ma jakiejś żywiołowej gry, którą tutaj zastaliśmy, czyli kopania piłki do przodu „na walkę”, przebojowości, z której nic dobrego nie wynikało. Teraz nasze drużyny są zorganizowane i w ataku i obronie, mamy ściśle określony nowy system gry. Chyba jako jedyni w Egipcie gramy trójką z tyłu. Na pewno jest to jakaś trudność dla naszych przeciwników, prawie wszyscy z nich grają systemem 4-2-3-1 albo 4-1-4-1. Mamy swój styl, rozpoznawalny, zaczyna się już w Egipcie o nas mówić, zainteresowały się nami telewizje. Zwłaszcza że my nie mamy jakiegoś super naboru, jeśli chodzi o zawodników, a zaczynamy sobie radzić z tymi najlepszymi.

W środku Walid Kandel - Egipcjanin, który wiele lat spędził w Polsce i to on podrzucił w Hutniku pomysł, żeby powalczyć w konkursie na reorganizację
W środku Walid Kandel - Egipcjanin, który wiele lat spędził w Polsce i to on podrzucił w Hutniku pomysł, żeby powalczyć w konkursie na reorganizację akademii Ghazl El-Mahalla. Obecnie jest koordynatorem starszych grup w akademii oraz II trenerem drużyn U-21 i U-19.

Michał Wiącek, który negocjował kontrakt ze strony Hutnika, mówił, że po pojawieniu się informacji o tym, że Polacy dokonają reorganizacji akademii Ghazl El-Mahalla, zgłosiło się na nabór trzy i pół tysiąca kandydatów.

To jest tutaj normalne. Największe kluby mają co roku nawet po kilkadziesiąt tysięcy dzieci na testach – a związane jest to z tym, że kluby na tym zarabiają, bo kandydaci płacą za testy. W ogóle specyfika funkcjonowania drużyn młodzieżowych jest tu zupełnie inna. Tutaj nawet dzieciaki mają stypendia, premie za wygrane mecze… Na tamtych testach w Ghazl El-Mahalla rzeczywiście było trzy i pół tysiąca dzieci, klub trochę zarobił. Natomiast, mówiąc szczerze, niewielu chłopców wybraliśmy. Do młodszych grup trzydziestu paru zawodników, starszych chyba siedmiu.

Zaskoczył mnie pan – dzieci dostają pieniądze za grę? To dotyczy 10-, 12-latków czy może jednak trochę starszych, juniorów?

Dotyczy to wszystkich zawodników, którzy są w klubie. Dostają też w klubie jedzenie. Generalnie, ze stypendiów i premii za mecze pokrywają sobie koszty dojazdów. W każdym razie do trenowania piłki nożnej nie dokładają, rodzice nie ponoszą kosztów tak jak w Polsce. W Egipcie klub stara się zapewnić dla tych chłopców w miarę przyzwoite warunki, żeby priorytetem była dla nich piłka. Zresztą, nikogo nie trzeba namawiać. My jesteśmy klubem grającym w centralnej lidze, akademie wokół szkolą dla nas. Wiadomo, że my potencjał ludzki mamy nie taki jak w Kairze, gdzie jest 20 milionów ludzi, ale mimo wszystko nie mamy czego się wstydzić. Klub był mało widoczny na mapie piłkarskiej Egiptu, a zaczyna podnosić głowę, widać tę naszą pracę. Czekamy na wybudowanie bazy – chodzi o boiska, nowe szatnie, internat zarówno dla seniorów, jak i juniorów.

Kiedy to nastąpi?

Wszystko miało być gotowe w grudniu, ale jest opóźnienie, bo opóźnia się wejście klubu na giełdę. Pierwsza transza, przeznaczona dla klientów biznesowych, została sprzedana, sporo akcji kupili inwestorzy z Arabii Saudyjskiej. Ale nie została jeszcze wypuszczona druga transza, przeznaczona dla mniejszych inwestorów. W każdym razie - klub się sprywatyzował, odpowiada za to minister Hesham Tawfik, który nas tutaj ściągał. A reorganizacja akademii jest ściśle powiązana z planami na przyszłość.

Przyjeżdżając do Egiptu zastaliście jedno pełnowymiarowe i jedno niepełnowymiarowe boisko. Stąd wzięło się moje pytanie o warunki do pracy – no bo jak te wszystkie grupy się tu mieszczą?

Mamy teraz do dyspozycji trzy boiska. Rzeczywiście, wystartowaliśmy na dwóch: na pełnowymiarowym prowadziliśmy treningi sześciu starszych grup, na tym trochę mniejszym, 90x60 metrów, mamy cztery grupy młodsze. Gdy pojawiło się opóźnienie budowy, uruchomiliśmy trzecie boisko – na miejscu, w którym miały powstać nowe boiska. Grupa greenkeeperów dba teraz o to, żeby tę naszą bazę utrzymać. Nie jest łatwo, bo mało tutaj pada, jest gorąco, ciepło, trzeba boiska polewać wodą. Ale wody na to nie oszczędzają i jakoś to funkcjonuje. Starsze grupy trenują teraz na tym boisku niedawno uruchomionym, a drugie pełnowymiarowe mamy tylko na mecze.

Czy jest jakieś powiązanie między akademią a występującą w egipskiej ekstraklasie pierwszą drużyną? Przepływ zawodników?

Ostatnio sporadycznie korzystaliśmy z jednego-dwóch młodych zawodników z I drużyny. Z kolei 3-4 zawodników od nas zapukało do I drużyny, trenowali z nią. Teraz kolejny chłopak dostał powołanie do reprezentacji Egiptu U-21. W sumie, odkąd tu jesteśmy, powołanych było już sześciu zawodników: czterech do U-21, jeden do kadry U-19 i jeden chłopak do U-16. Uważam więc, że są wielotorowe efekty naszej pracy - bo nie tylko w kontekście zespołu, ale też indywidualnie.

W akademii jest około trzystu młodych piłkarzy, tak?

Tak, niespełna trzystu. Mamy nałożone pewne limity przez ministra, nie możemy mieć w drużynie więcej niż 25 zawodników. Jest to związane z finansami, ale też z tym, żeby pracować z możliwie najlepszymi. Docelowo chcemy mieć grupę Pro Talent. Ci chłopcy mają się uczyć angielskiego, z założeniem, żeby później trafiali do Europy i tam się promowali.

Wspomina pan o ministrze, ponieważ klub należy - czy też do niedawna należał - do państwowej fabryki bawełny.

Teraz już nie należy. Oddzielenie klubu od fabryki to pomysł ministra Tawfika, który jest ministrem biznesu sektora publicznego. Połączenie klubu z fabryką znajdowało nawet odzwierciedlenie w akademii: bo było tak, że tata pracuje w fabryce, a syn gra, mimo że jest słaby. Musieliśmy oczyścić taką selekcję, sprawiedliwie ocenić chłopców i to zostało zrobione. Natomiast klub stał się pierwszym prywatnym klubem w Egipcie. I zarazem programem pilotażowym, bo minister pod sobą ma też inne fabryki, do których należą kluby piłkarskie. My w dalszym ciągu działamy na terenach fabrycznych – oddanych przez fabrykę w dzierżawę na kilkadziesiąt lat. Również na terenach fabryki, w części willowej dla pracowników wyższego szczebla, mieszkamy my - trenerzy: Walid, Artur oraz ja z rodziną.

Czyli mieszkacie blisko klubu.

Na boisko mamy 10 minut piechotą, nie potrzebujemy dojeżdżać. Do 15 minut za wyjściem z terenu fabryki jest wszystko, co potrzeba. Bardzo fajna szkoła, do której chodzi mój syn, znajduje się zaraz za wyjściem.

Ile syn ma lat?

Pięć. 26 lutego skończy sześć.

To chodzi do szkoły czy przedszkola?

Chodzi do szkoły. To szkoła językowa, prywatna, naprawdę świetna, z programem na wysokim poziomie. Młody będzie miał bardzo fajną przygodę.

Andrzej Paszkiewicz z synem
Andrzej Paszkiewicz z synem

Pan kilka tygodni temu, w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”, nie ukrywał, że problemem w pracy jest bariera językowa, powszechny brak znajomości języka angielskiego.

Jest to dla mnie jakieś utrudnienie. Teraz Walid Kandel musiał pojechać na tydzień do Polski, więc moim tłumaczem i moją prawą ręką na ten okres został zawodnik, który ukończył kurs angielskiego. Niektórzy trenerzy angielskiego nie znają, więc on też uczestniczy w odprawach. Ja opanowałem kilka słów po arabsku, proste komendy przydające się podczas meczu, ale to nie jest taka biegłość, żeby np. tłumaczyć zawodnikowi kwestie taktyczne. Ktoś musi tłumaczyć to na arabski. Doskwiera mi to, bo uważam, że wywieram duży wpływ na zespół, a bez głosu, bez języka jest to problem. Z drugiej strony, są też plusy, o których mówiłem: we wszystkich drużynach można było wprowadzić swój sposób gry. Dziesięć drużyn gra według tej samej myśli, zawodnicy przechodzą z jednej do drugiej drużyny i grają w tym samym ustawieniu na tych samych pozycjach, takie same wymagania są wobec nich stawiane. Na treningach stosowaliśmy we wszystkich kategoriach te same ćwiczenia – wiadomo, różnicując czas pracy i obciążenie. Uważam, że się tu rozwinę. Odpowiadając za 10 drużyn patrzę szerzej niż wcześniej, gdy miałem pod sobą jeden zespół.

Był pan w Polsce od początku kontraktu?

Tylko na tydzień, po pierwszych pięciu tygodniach. Spędziłem je jeszcze bez rodzinki – no i przyleciałem, żeby zabrać żonę z synem do Egiptu. Generalnie, kiedy decydowałem się na tę pracę, miałem do wyboru dwie opcje: albo przez cały okres obowiązywania umowy, czyli do końca sierpnia, będę pracował w cyklach pięć tygodni w Egipcie, tydzień urlopu w Polsce, albo uda mi się ściągnąć rodzinę i po pięciu miesiącach pracy będę miał miesiąc wolnego. Ale z racji tego, że sezon jest tu jednym ciągiem, postanowiłem wykorzystać tylko tydzień urlopu na sprowadzenie rodziny, a po wykonaniu pierwszego roku kontraktu wrócę już 7 lipca.

Są już prowadzone rozmowy na temat ewentualnego przedłużenia współpracy między Hutnikiem a Ghazl El-Mahalla?

Myślę, że do rozmów z ministrem usiądziemy w kwietniu. Chcielibyśmy wiedzieć, na czym stoimy, ja też chciałbym wiedzieć. Nie ukrywam, że zastanawiam się, czy będę chciał zostać, z różnych przyczyn. Na pewno jednak swoją pracą chcemy sprawić, żeby ten kontrakt został przedłużony, bo uważam, ze będzie to nasz sukces i docenienie naszej pracy. A czy ja będę wykonywał ten kontrakt, czy ktoś inny, to już jest sprawa drugorzędna. Gdybym chciał wracać, to do pracy w Polsce trzeba by przymierzać się od czerwca. Kwiecień to najwyższa pora, żeby minister określił, czy będzie chciał tę współpracę kontynuować.

Podczas negocjacji w ubiegłym roku proponował Hutnikowi dłuższą współpracę – Michał Wiącek tego nie ukrywał.

Minister chciał podpisywać umowę na 3-4 lata, ale my - w związku z tym, że jest spora różnica kulturowa, że nie wiadomo do końca, czego się spodziewać, czy trenerzy się zaadaptują - woleliśmy najpierw na rok i zastanowić się, co dalej. Teraz, uważam, Egipcjanie nie mają podstaw, żeby być niezadowolonymi z nas, zrobiliśmy kawał dobrej roboty. Ale też jest kwestia, czy będą na to finanse. Wiadomo, że my nie pracujemy za darmo. Umowa opiewa na pewną kwotę, którą otrzymuje Hutnik. Większość z niej przeznaczana jest oczywiście na nasze pensje. Bo my jesteśmy zatrudnieni przez Hutnika, nie jest tak, że płaci nam Ghazl. Płaci nam Hutnik, a my wykonujemy pracę w Egipcie.

Nawiązaliście z rodziną znajomości z kimś spoza trenerskiej ekipy?

Moja żona nawiązała znajomość z nauczycielkami ze szkoły syna, regularnie się spotykają. My z trenerami fajnie żyjemy, gramy mecze, żeby te stare kości jeszcze się poruszały. Obracamy się w kręgu tych samych ludzi, chociaż sztab jest dosyć spory. Jak wspominam czasy w Cracovii, to na mecz (w Centralnej Lidze Juniorów – przyp. boch) jechałem jako trener tylko z asystentem. A tutaj jeździmy nawet w siedem osób: lekarz, fizjoterapeuta, I trener, II trener, trener bramkarzy, kierownik i gospodarz boiska. Więc dosyć spora jest ta grupa, niektórzy tylko troszkę mówią po angielsku. Generalnie, trzymamy się raczej w naszym gronie, trenerów z Polski. A ja dużo czasu spędzam z rodzinką. W Polsce wracałem z jednej pracy, po południu musiałem iść do drugiej. Teraz jest lepiej.

Egipt bardzo przeżywał ostatni Puchar Narodów Afryki, zakończony przegranym w karnych finałem? Bo piłka nożna jest tam chyba najpopularniejszym sportem.

Wszyscy żyją piłką. Kiedy bramkarz bronił karne, kiedy zespół strzelał bramki albo przechodził do kolejnej rundy, siedząc w domu słyszeliśmy, jak jednocześnie krzyczą tysiące ludzi, jak całe miasto wybucha z radością. Niesamowity efekt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska