Pomysłowy sąsiad
Wychowała się w Krakowie nad rzeką Młynówka, której już nie ma: latem chodziła na pijawki, a zimą jeździła na łyżwach. W niedziele wybierała się z braćmi i rodzicami tramwajem na Rynek Główny i zawsze było to dla niej wielkie przeżycie. Z kolei w wakacje cała rodzina jeździła motocyklem z przyczepą poza miasto.
Kiedy sąsiad państwa Dziadyków, krakowski aktor Jan Niwiński, zaczął organizować zajęcia teatralne dla dzieci, nie miał problemów z namówieniem jej na uczestnictwo. Gdy po maturze dziewczyna chciała złożyć papiery na psychologię, stanowczo się temu sprzeciwił: „Nie po to włożyłem w ciebie tyle pracy, żebyś teraz uciekła! Masz być wielką aktorką! Inaczej zamorduję!” - oponował.
Młoda wdowa
Kiedy jeszcze była na studiach, Ania poznała ekscentrycznego artystę Wiesława Dymnego. Był jednym ze współzałożycieli Piwnicy pod Baranami, pisał wiersze i teksty piosenek, realizował filmy. I to właśnie na planie jednego z nich poznali się bliżej. Zakochali się w sobie i w 1972 roku wzięli ślub.
Świeżo upieczona para małżonków zamieszkała na strychu jednej z kamienic niedaleko Rynku Głównego w Krakowie. Kiedy go samodzielnie wyremontowali, pod ich nieobecność wybuchł w nim pożar i niemal wszystko doszczętnie spłonęło. Dymny zabrał się więc do ponownego remontu. Pewnego dnia aktorka znalazła męża martwego w mieszkaniu. Została wdową, mając zaledwie 27 lat.
Złamane życie
Kilka tygodni po śmierci męża, Anna dostała angaż w węgierskim filmie i wybrała się nad Balaton. W drodze jej samochód wypadł z szosy i dachował na pobliskim polu. Aktorka miała uszkodzony kręgosłup i zapadła w śpiączkę. Po powrocie do Krakowa rozpoczęła rehabilitację pod okiem fizjoterapeuty Zbigniewa Szoty. Para zakochała się w sobie i wzięła ślub. Jego owocem okazał się syn Michał.
- Do 34. roku życia byłam szczuplutka. To dar od Boga, niezasłużony zresztą. W ciąży przytyłam 32 kg, miałam problemy hormonalne. Miałam 35 lat i byłam już taka grubsza. Ludzie do mnie pisali listy: »Nie żryj tyle, ty zapyziały misiu« – mam je do tej pory. (...) Na ulicy czasem słyszę: »Co się z pani zrobiło, kiedyś była pani taka ładna« - wyznaje w „Retro”.
Miłość z przyjaźni
Po rozstaniu z Szotą, Anna myślała, że już nie znajdzie nikogo bliskiego sercu. Stało się jednak inaczej. Kiedy poznała dyrektora Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, okazało się, że Krzysztof Orzechowski też ma za sobą trudne przejścia emocjonalne. Zaprzyjaźnili się więc najpierw, a z czasem przyjaźń przerodziła się w miłość.
Para wzięła ślub i zamieszkała w podkrakowskiej Rząsce. Ich receptą na szczęście jest wzajemne zrozumienie. Oboje dużo pracują i nie przeszkadzają sobie w realizowaniu własnych pasji. Choć Anna jest już na emeryturze, występuje w krakowskim Starym Teatrze, prowadzi Salon Poezji, od czasu do czasu pojawia się też w serialach i filmach.
Przyjaźń z niepełnosprawnymi
Pewnego razu aktorka została zaproszona do ośrodka opieki nad osobami niepełnosprawnymi intelektualnie w podkrakowskich Radwanowicach. Tak zaprzyjaźniła się z podopiecznymi księdza Isakowicza-Zaleskiego, że postanowiła im pomóc. To z kolei stało się impulsem do powołania do życia jej własnej fundacji - Mimo Wszystko.
Szybko okazało się, że pomaganie innym daje jej więcej szczęścia niż aktorstwo. Dlatego robi co może dla swych podopiecznych – zorganizowała nawet Festiwal Zaczarowanej Piosenki, podczas którego śpiewają na Rynku Głównym u boku gwiazd rodzimego popu. Choć fundacja cały czas boryka się finansowymi problemami, prowadzi ją już ponad dwie dekady. I dziś nie wyobraża sobie życia bez pomagania innym.

Kultura i rozrywka