Górnik - Wisła: zwycięstwo "Białej Gwiazdy"
Gdyby nie kilka pańskich interwencji, to Wisła z Zabrza nie wywiozłaby nawet punktu.
- Nie przesadzajmy. Myślę, że wszyscy zagraliśmy fajny mecz. Przede wszystkim wyszliśmy na boisko zdeterminowani. Choć na początku to Górnik przeważał, to później z minuty na minutę czuliśmy, że rywale mogą nam zrobić coraz mniej. Możemy mieć pretensję jedynie do siebie, że tej otwartej gry Górnika nie potrafiliśmy bardziej wykorzystać. Kilka akcji można było rozegrać lepiej i nie musielibyśmy drżeć o wynik do samego końca.
W pewnym momencie Górnik przeszedł na grę trójką obrońców, ale nie wykorzystaliście tego.
- To jest właśnie to, o czym mówiłem wcześniej. Wystarczyło kilka razy trochę lepiej dograć piłkę. W sumie jesteśmy jednak zadowoleni, bo wygraliśmy.
Został wam jeszcze jeden mecz, ale już trzeba się szykować na ponowne objęcie drużyny przez trenera Franciszka Smudę.
- W tej chwili trochę niezręcznie jest mi wypowiadać się na ten temat. Przyjdzie na to pora za kilka dni.
To zanim o przyszłości z trenerem Smudą, proszę powiedzieć o przeszłości. Jak wspomina Pan współpracę z tym szkoleniowcem?
- Gdy pierwszy raz pracowałem z trenerem Smudą, byłem młodym zawodnikiem. I jak to młody, miałem z trenerem czasami ciężko. Pamiętam, że na początku trener miał do mnie pretensje o różne rzeczy, ale z czasem było coraz lepiej.
Dzisiaj Pan pełni zupełnie inną rolę w drużynie niż wtedy. Trener Smuda będzie pewnie musiał się liczyć z pańskim zdaniem i innych doświadczonych zawodników.
- Żaden trener nie musi z nikim się układać. Trener jest od tego, żeby przygotować drużynę, ustalić taktykę i dobrać do niej odpowiednich zawodników.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+