Wtorek, godzina 10.50. Przed salą obrad sejmiku zaczynają się gromadzić pierwsi radni. Wśród nich pojawia się kilku prominentnych posłów, m.in. Ireneusz Raś (PO) i Andrzej Adamczyk (PiS). W powietrzu czuć napięcie. Podczas sesji radni mają wskazać, kto zostanie nowym marszałkiem. To efekt niedawnych wyborów parlamentarnych. Marek Sowa, który dotychczas pełnił tę funkcję, zdobył ponad 20 tysięcy głosów i został wybrany na posła.
Tymczasem w sejmiku trwają personalne układanki. Kandydatem koalicji PO-PSL na marszałka jest Jacek Krupa, dotychczasowy członek zarządu województwa. To wersja oficjalna, bo przed sesją w kuluarach część ludowców toczyła rozmowy z PiS, by poprzeć kandydata prawicy. Tym ostatecznie ma być Witold Kozłowski, radny sejmiku i jego były przewodniczący.
Jednym z ludowców, który się waha, jest Jacek Soska. To właśnie z nim tuż przed obradami w jednej z sal urzędu spotkał się Ireneusz Raś. Rozmowa trwała kilkanaście minut. Soska wyszedł z niej wyraźnie zadowolony. Na pytanie kogo poprze, długo milczał, po czym odpowiedział: „Zagłosuję na Małopolskę”.
Do głosowania jednak nie doszło. Na początku obrad Witold Kozłowski zgłosił wniosek o odroczenie sesji do poniedziałku. Oficjalnie powodem były względy formalne. Chodziło o wątpliwości radnych PiS, co do sposobu wyboru marszałka. Nieoficjalnie, o dodatkowy czas na negocjacje z PSL-em.
- Odroczenie tak ważnego głosowania nie robi wielkiej różnicy, jeśli koalicja PO-PSL jest pewna, że jest mocna. Jeśli tak nie jest, może warto zmienić koalicjanta - stwierdził z mównicy Kozłowski.
Wniosek PiS o odroczenie sesji niespodziewanie został przyjęty. Zdecydował jeden głos. Za - było 18 radnych, przeciw - 17, a 3 wstrzymało się od głosu. Po pokazaniu wyniku na sali zapanowała cisza, a chwilę później wybuchła awantura. Radny Kazimierz Czekaj (PO) zaczął wykrzykiwać w stronę Soski i machać pięściami. Ten w ostrych słowach stwierdził, że system do głosowania się zepsuł i „posłał” Czekajowi promienny uśmiech.
Chwilę później Stanisław Pasoń (PSL) wyznał, że głosował zupełnie inaczej niż pokazuje to tablica wyników. Z kolei Adam Kwaśniak (PSL) przekonywał, że jego głos w ogóle nie został uwzględniony. Przewodnicząca sejmiku Urszula Nowogórska (PSL), po konsultacji z prawnikami, chciała z tego powodu głosowanie powtórzyć. Jednak na sali nie było już radnych PiS. Większość w tym momencie była już w drodze do domów. Kolejna sesja w poniedziałek.