**
Czytaj także: Gaz i węgiel drożeją. Co z cenami prądu i ogrzewania domów?**
„Przed nami przepaść? No to zamykamy oczy i udając, że jej nie ma, prujemy naprzód”. Sęk w tym, że od zamykania oczu żadna przepaść jeszcze nie znikła.
Z zestawień hurtowych cen energii elektrycznej w Europie wynika, że cena w Polsce jest średnio o jedną czwartą wyższa od niemieckiej i o jedną piątą wyższa od szwedzkiej. Słowem: firmy w Polsce kupują prąd drożej niż w RFN. Działający nad Wisłą giganci grożą wyprowadzką i trudno im się dziwić: np. w hucie cena prądu stanowi 40 proc. całych kosztów! Rząd da pewnie gigantom specjalne (niższe) ceny. Państwowe elektrownie odbiją to sobie na... polskim piekarzu. A po wyborach przyjdzie czas na gospodarstwa domowe. Dziś polska rodzina płaci nominalnie za prąd dwa razy mniej niż niemiecka i o 20 proc. mniej niż szwedzka.
Tanio? No to proszę sobie to zestawić z siłą nabywczą Niemca i Szweda.
Minister energii Krzysztof Tchórzewski podkreśla, że „jeśli ktoś mówi o Europie bez węgla po 2050 r., to w Polsce to się na pewno nie uda”. Pytanie, czy Polacy będą z tego powodu szczęśliwi. Wczoraj Tchórzewski podpisał rozporządzenie o pomocy publicznej dla kopalń – do 2023 r. my, podatnicy, za zgodą Unii, damy górnictwu kolejne 13 mld zł. Z zamian dostaniemy – co? Tanią energię z węgla?
W imię patriotyzmu?
Wolne żarty. Już co trzecia tona spalanego w Polsce węgla pochodzi z Rosji. Milion ton sprowadzi sam tylko Weglokoks. A jakże - państwowy.
