"Najszybsza babcia świata" na Halowych Mistrzostwach Europy
Barbara Prymakowska na Halowe Mistrzostwa Europy w Lekkiej Atletyce Masters (14. European Masters Athletics Championship Indoor 2024. Cross) pojechała z dobrym nastawieniem i świetnie przygotowana. Start w Toruniu poprzedziła udziałem w wielu zawodach, gdzie osiągała znakomite wyniki. Można było ją spotkać również w rejonie góry św. Marcina, gdzie trenowała. Stres jak przyznaje, dał się we znaki dopiero na kilkanaście godzin przed rozpoczęciem biegu.
- Noc była fatalna, bo jeśli startuje na prestiżowych zawodach z orzełkiem na koszulce, w biało-czerwonych barwach to nie ukrywam, zawsze bardzo się stresuje. Nie liczyłam na zwycięstwo, marzyłam jedynie o tym, żeby znaleźć się w pierwszej piątce – opowiada „najszybsza babcia świata”.
Barbara Prymakowska mistrzynią Europy w crossie
Wymagającą trasę w lesie Rudelka, liczącą sześć kilometrów, tarnowianka pokonała w niespełna 40 minut. Było tam pełno podbiegów, na których usypano piach. Dodatkową trudność sprawiały leżące pod nogami szyszki.
- Trochę się bałam, żeby nie wywinąć orła - wyznaje Barbara Prymakowska.
Już pod koniec biegu tarnowianka poczuła, że zaczynają ją delikatnie boleć uda, ale słysząc na trasie doping kibiców, z uśmiechem na twarzy dobiegła do mety. Barbara Prymakowska w kategorii 80 lat zajęła pierwsze miejsce i została mistrzynią Europy w biegach crossowych, pokonując zawodniczki z innych krajów Europy.
Kiedy stanęła na podium i usłyszała Mazurka Dąbrowskiego, na jej twarzy widać było wzruszenie.
- To była wyjątkowa chwila. Serce waliło mi jak szalone, nie mogłam wydobyć z siebie ani jednego słowa i śpiewać. Tego nie da się opisać słowami. To trzeba po prostu przeżyć – wyznaje.
Już planuje kolejne starty
Zmęczenie? To nie w przypadku "najszybszej babci świata". Po powrocie z zawodów do Tarnowa już następnego dnia zrobiła sobie poranną gimnastykę, a potem kilkukilometrowy spacer.
Barbara Prymakowska przygotowuje się również do kolejnych startów i cały czas udowadnia, że wiek to tylko liczba.
- Swoją starość traktuje normalnie, wcale nie przeszkadzają mi zmarszczki, świadczą o tym ile się przeżyło, to jest moja mapa świata. Nie ważne jak się wygląda, ale najważniejsze jest to, jakim jest się człowiekiem – podkreśla tarnowianka.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Tak wyglądał Tarnów w czasach naszego dzieciństwa. Sentymentalny powrót w lata 90-te
- Świąteczne balowanie w Alfie było wyśmienite. Tłumy imprezowiczów na parkiecie!
- To już nie ruiny, a prawdziwa zamkowa wieża. Region zyskał piękną atrakcję
- CenterMed świętował swoje urodziny w Centrum Sztuki Mościce na rockowo
- Miasto ma pomysł na wykorzystanie ruin przy Wielkich Schodach. To miejsce wstydu!
