Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Bardzo chciałbym, żebyśmy obaj z synem cieszyli się w czerwcu"

Jacek Żukowski
Dariusz i Dawid Pawlusińscy - ojciec gra w Termalice, syn w juniorach młodszych Cracovii.
Dariusz i Dawid Pawlusińscy - ojciec gra w Termalice, syn w juniorach młodszych Cracovii. fot. Urszula Rutka, terazpasy.pl
Z Dariuszem Pawlusińskim, pomocnikiem Termaliki Bruk-Bet Nieciecza, byłym piłkarzem Cracovii, rozmawia Jacek Żukowski.

Jacek Żukowski: Może być Pan bardzo zawiedziony po meczu z Cracovią. Prowadziliście i mieliście szansę, by już w Krakowie zapewnić sobie praktycznie awans do ekstraklasy...
Przegraliśmy, cóż mogę powiedzieć więcej... Myślę, że z przebiegu meczu nie zasłużyliśmy na porażkę, bo byliśmy drużyną równorzędną. Wygrywa jednak ta drużyna, która strzela bramki, a my byliśmy gorsi o jednego gola. Mieliśmy natomiast sytuacje bramkowe. Uważam, że gdybyśmy w pierwszej połowie strzelili jedną bramkę więcej, to Cracovia już by się potem nie podniosła.

Znakomita w waszym wykonaniu była pierwsza połowa tego spotkania, potem jednak mocno spuściliście z tonu, dlaczego?
Nie uważam, że spuściliśmy z tonu, wyszliśmy na boisko po to, by zdobyć drugą bramkę. Nie udało się. Cracovia miała to szczęście, że po jednej sytuacji bramkowej po przerwie zdobyła gola, bo nie przypominam sobie, żeby miała więcej szans. Przegraliśmy mecz, ale przecież nadal jesteśmy na pierwszym miejscu w tabeli i to nas drużyny muszą gonić, a nie my.

Cały czas to wy rozdajecie karty i tylko od was zależy, czy uda się awansować czy nie.
Na pewno tak jest, mamy mecz z Bogdanką Łęczna i postaramy się wygrać, by nasze liderowanie było pewne. Wydaje mi się, że jesteśmy w dobrej dyspozycji. Zresztą spotkanie z Cracovią to udowodniło. Myślę, że jak na I-ligowe warunki, to stało na niezłym poziomie. Oglądam ekstraklasę i często nie ma tak ciekawych spotkań.

Świetne przyjęcie zgotowali Panu w Krakowie kibice.
Jestem im wdzięczny za to, nigdy nie byłem osobą, która paliła za sobą mosty. Każdy kibic moją pracę w Cracovii docenił, bo zostawiłem tutaj kawał zdrowia, sześć lat swojej kariery. Niestety są ludzie, którzy tego nie doceniali, nie doceniają i chcę zaznaczyć, że nie jest to pan prezes Tabisz...

Bardzo Pan chciał strzelić bramkę w spotkaniu z Cracovią, by się pokazać.
Niekoniecznie, chciałem po prostu pokazać się z dobrej strony, przypomnieć się kibicom, że taka osoba jak ja miała zaszczyt grania w takim klubie jak Cracovia. Trudno, ja nie jestem Ronaldo, żeby w każdym meczu strzelać bramki. Jak na tę rundę, to już wystarczająco dużo bramek zdobyłem (13 - przyp. żuk). Zostało jeszcze pięć kolejek i myślę, że coś "dorzucę", ale największe dla mnie znaczenie ma to, żeby się udało awansować do ekstraklasy, bo jest to nie tylko moje, ale też właścicieli klubu marzenie.

Miły akcent spotkał Pana przed meczem - wyprowadzał Pana na spotkanie syn Dawid.
Nawet nie wiedziałem, że taka akcja jest planowana. Cieszę się bardzo że syn, mój następca, bo wiadomo, że ja już jestem bliżej końca kariery, stawia sobie powolutku kroki w Cracovii (gra w zespole juniorów młodszych - przyp. żuk.)

Nie mógł Pan więc przykrości synowi zrobić i zdobyć gola w Krakowie...
Na pewno będziemy się przekomarzać, bo tak było od kilku dni poprzedzających mecz. Wiadomo, że mój syn kibicował Cracovii, wygrał, mnie zostaje niedosyt.

Ale w czerwcu możecie się obaj cieszyć - i Pan, i syn.
Oby tak było, żeby się cieszyła Cracovia i Termalica.

Dariusz i Dawid Pawlusińscy - ojciec gra w Termalice, syn w juniorach młodszych Cracovii

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska