Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będę się chlubił z moich słabości, z nich moc

Józef Augustyn SJ
fot. archiwum
Nasza modlitwa daje nam nieraz natychmiastowe niemal ukojenie i radość. Jednak zdarza się, że wbrew naszym oczekiwaniom nie przynosi żadnej ulgi. Bywa, że modlimy się usilnie, a mimo to nie radzimy sobie z życiem. Nie ma bowiem mechanicznego przełożenia naszych modlitw na łatwiejsze, lżejsze i sprawniejsze codzienne funkcjonowanie. Nie możemy więc podchodzić do modlitwy zbyt interesownie i traktować jej w sposób instrumentalny. Jej owoce nie zależą przecież jedynie od nas, ale nade wszystko od łaski Pana. Celem modlitwy jest najpierw budowanie synowskiej więzi z Bogiem jako Ojcem i powierzanie Mu całego naszego życia.

Każda modlitwa ma kierować nasze życie ku Niemu. To w Jego miłości dokonuje się przemiana życiowa. Modlitwa przekonuje nas, że nasze życie ma głęboki sens także wtedy, kiedy nie radzimy sobie z przykrymi przeżyciami, upadkami, krzywdami, kryzysami, konfliktami. Defekty naszego codziennego funkcjonowania nie świadczą bynajmniej o bezsensowności naszego życia duchowego. Wpływa ono na jego przemianę, ale dokonuje się to powoli, w ciągu nieraz długich lat. Życie ludzkie porządkuje się i uładza stopniowo. Stąd też, kiedy na co dzień dają o sobie znać nasze ludzkie ułomności i wady, winniśmy je traktować jako wyzwanie, bo choć są uciążliwe i przykre, przypominają nam nieustannie o podstawowym celu naszej modlitwy: szukaniu Boga i Jego miłości. Tylko w cieniu Jego skrzydeł (por. Ps 63, 8) możemy poczuć się na tyle bezpieczni i silni, by - z Jego pomocą - przezwyciężać nasze braki.

Uleganie odruchom niezadowolenia z siebie z powodu powtarzających się ułomności, rodzi nerwowość, polegania jedynie na sobie i własnej "woli". Woluntarystyczny wysiłek spędza nam nieraz sen z powiek, ale i tak bywa bezskuteczny, ponieważ jest pozbawiony zaufania do siebie i do innych. Pan daje spokojny sen ludziom pełnym słabości i ułomności, jeżeli Mu się powierzają. Bez Niego nie możemy przecież nic uczynić. Jeśli nasze niedojrzałe i nieuporządkowane reakcje są dla nas bolesne, jest to dobry znak. Świadczy bowiem o tym, że życie duchowe i moralne traktujemy na serio. Popełniamy jednak błąd, chcąc ból ten natychmiast uśmierzyć.

Św. Paweł daje nam piękne świadectwo pokornego przyjęcia swojej własnej słabości, którą chciał przezwyciężyć, ale Pan mu ją jednak zostawił, by nie unosił się pychą z powodu licznych łask, jakie otrzymał. "Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień - wyznaje pokornie św. Paweł - dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował (…). Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali». Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa" (2 Kor 12, 7-9). Oścień - kolec sprawiał św. Pawłowi ból. Jednak dzięki łasce Pana nie powodował zgorzknienia i żalu. Był raczej trwałym, bolesnym znakiem i pieczęcią przynależności do Niego.
Autor jest jezuitą, rekolekcjonistą, red. naczelnym "Życia Duchowego", autorem wielu książek o tematyce religijnej.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska