Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będzie okrągły stół o 'Siedem Dolin'?

Iwona Kamieńska
Zwolennicy Siedmiu Dolin podczas ostatniego Forum Ekonomicznego blokowali ulice w Krynicy
Zwolennicy Siedmiu Dolin podczas ostatniego Forum Ekonomicznego blokowali ulice w Krynicy Izabela Frączak
Burmistrz Muszyny Jan Golba, senator Stanisław Kogut i grupa zwolenników budowy kompleksu narciarskiego Siedem Dolin w Beskidzie Sądeckim chcą doprowadzić do "okrągłego stołu" w sprawie inwestycji, na którą nie zgadza się Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Projekt forsuje m.in. Ryszard Florek, właściciel firmy Fakro w Nowym Sączu.

Czytaj także: Prezydent Ryszard Nowak. Już nie polityk, a tylko bezpartyjny ekspert

- To inicjatywa urzędu marszałkowskiego. Liczymy, że niedługo po Nowym Roku usiądziemy do rozmów - mówi Golba. - Nie ma szansy, abyśmy pozytywnie zaopiniowali projekt w obecnym kształcie. To wymagałoby wycięcia 48 hektarów lasu w terenach, gdzie mamy ostoje wilka, rysia, niedźwiedzia i obszar Natury 2000 - zaznacza Jerzy Wertz, dyrektor krakowskiej RDOŚ. - Rospuda przy tym to pestka. Nie jest to moja zła wola. Chodzi o prawo, które nie zezwala na tak dużą ingerencję w środowisko w tak cennym przyrodniczo miejscu.

Burmistrz Golba ripostuje, że obszar Natury 2000 w paśmie Jaworzyny Krynickiej (po Muszynę i Wierchomlę), gdzie miałaby powstać pierwsza w Polsce "huśtawka" narciarska (sieć wyciągów i kolejek linowych), został wytyczony zza biurek.

- Siedliska chronionych gatunków przypisano do tych terenów bezprawnie - przekonuje. - Nie w wyniku inwentaryzacji, tylko na podstawie domniemania, że tutaj występują. Moglibyśmy podważyć nawet cały program Natury 2000, ale nie chcemy do tego się uciekać, ponieważ byłaby to kompromitacja Polski.

Dyrektor Wertz nie zamierza ustępować pod naciskiem prywatnych przedsiębiorców i lokalnych samorządów. Ze strategicznym inwestorem projektu, czyli Ryszardem Florkiem, poszedł już na prawną wojnę. Doniósł do prokuratury w Muszynie, że biznesmen z gminą wybudował bezprawnie tor do zjazdów sankami na stoku Jaworzyny. - Pięć hektarów lasu wycięto. Ten tor powstał z naruszeniem prawa. To działanie nie do zaakceptowania - podkreśla Wertz.

- Poszerzyliśmy i wyrównaliśmy jedynie leśną drogę. Ski-traktory wożą do góry ludzi, którzy później zjeżdżają w dół na sankach - wyjaśnia Florek. - W lasach można przecież realizować projekty rekreacyjne. Gmina sprzedała mi grunt pod warunkiem, że urządzę tam tor saneczkowy.

Jego zdaniem jedyną "budową", jakiej wymagało stworzenie trasy do zjazdów sankami, było postawienie wzdłuż trasy płotków.

RDOŚ zarzuca mu, że spowodował znaczne szkody w świecie roślin i zwierząt. - Przestępcę ze mnie ktoś chce zrobić. A ja rozważam, czy nie wytoczyć Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska sprawy o ochronę dóbr osobistych - ostrzega Florek.

Nie zamierza zrezygnować z projektu Siedmiu Dolin. - Mnie się nie spieszy. Szkoda tylko, że ludzie jeżdżą na narty do Austrii, zamiast do nas - dodaje.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska