Belgijska drużyna dostała w tym sezonie dziką kartę od FIVB, dzięki czemu mogła zagrać w elicie Ligi Światowej. Światowa federacja zdecydowała się powiększyć najlepszą grupę rozgrywek. Oficjalnie z powodu zmiany systemu rozgrywek. Nieoficjlanie - żeby ratować Rosję, która powinna spaść do drugiej grupy, ale, dzięki powiększeniu, została.
Podopieczni trenera Domique'a Bayensa wygrali w tych rozgrywkach trzy mecze - z Australią dwa razy po 3:0 i z Francją 3:2. Bez względu na wynik niedzielnego meczu fazę interkontynentalną skończą na wyższej pozycji, niż Polacy, bo przed ostatnią kolejką mają jedno zwycięstwo i aż cztery punkty więcej. Nie zmienia to jednak faktu, że Belgowie nie wywalczą awansu do Final Six, a biało-czerwoni w nim zagrają, bo będą jego organizatorem. Turniej finałowy Ligi Światowej odbędzie się w dniach 13-17 lipca w Krakowie.
Nie ma wątpliwości, że Polacy bardzo mizernie zaprezentowali się w fazie interkontynentalnej. Trener Stephane Antiga tłumaczył, że wykorzystuje fakt, iż zespół nie musi gromadzić zwycięstw i dzięki temu lepiej przygotuje drużynę do igrzysk w Rio de Janeiro. Selekcjoner postawił wszystko na jedną kartę i jeśli wróci z Brazylii z medalem będzie bohaterem narodowym.
Mecz Polska - Belgia rozpocznie się o godz. 15. Transmisję z niego przeprowadzą telewizje Polsat i Polsat Sport.