Wystawa, która potrwa w Cricotece niemal cały rok to największa ekspozycja prac Jerzego Beresia od jego śmierci w 2012 roku. Jak wyjaśniają jej kuratorzy, nie jest retrospektywnym pokazem, ale daje przegląd najważniejszych prac twórcy, przybliżając postać samego Beresia.
- Przede wszystkim możemy tu zobaczyć samego Jerzego Beresia, taki był główny zamysł, żeby przypomnieć tak ważnego, ciekawego i wciąż aktualnego artystę, jakim był. Robimy to za pomocą rzeźb i to tych mniej znanych, pochodzących z prywatnych kolekcji. Zdecydowaliśmy się, tworząc tę wystawę, na rezygnację z wypożyczeń muzealnych, dzięki czemu dziesięciu obiektów można dotykać, wprawiać w ruch, co jest niecodzienne i do czego w przypadku tej wystawy zachęcamy – mówi Kamil Kuitkowski, kurator wystawy.
Związany z Krakowem rzeźbiarz i performer Jerzy Bereś uznawany jest za jednego z najoryginalniejszych twórców polskiej sztuki XX wieku. Artysta wykształcił swój własny i niepowtarzalny styl, nawiązujący do happeningu i performance`u, choć sam nazywał swoje działania manifestacjami.
W 1956 ukończył rzeźbę w krakowskiej ASP u Xawerego Dunikowskiego. W 1962 roku poznał osobiście Tadeusza Kantora, a w 1964 na zaproszenie Grupy Krakowskiej, której Kantor był wówczas nieformalnym liderem.
Na postawę osobistą i artystyczną Beresia wpłynęły zarówno dziecięce wspomnienia wojny i okupacji, jak i doświadczenie okresu stalinizmu, późniejsze funkcjonowanie w pełnej absurdów rzeczywistości PRL-u, a także neoawangardowe przemiany w sztuce światowej i polskiej w latach 50 i 60 XX wieku.
Na wystawie znalazły się rzeźby ze wszystkich okresów twórczości, od pierwszej pracy drewnianej artysty zatytułowanej „Bard”, po stworzeniu której Bereś na cztery lata zerwał z wystawianiem, aż do ostatniej - „Ołtarza spokoju”, pracy znalezionej w pracowni artysty przez jego spadkobierców już po śmierci Jerzego Beresia. Bywalcy Krzysztoforów z pewnością rozpoznają pracę „Czyste dzieło”.
- Mitem założycielskim tej wystawy są Krzysztofory, miejsce, gdzie działała II Grupa Krakowska, której członkami był i Bereś, i Kantor. Równo 60 lat temu Bereś miał w Krzysztoforach swoją wystawę, na której pokazał „Zwidy”, które wówczas były pozytywnie wstrząsające. Również część materiałów wideo powstała w Krzysztoforach – wyjaśnia kurator. - Krzysztofory to także miejsce, z którego bierze się obecność tu, w Cricotece, miejscu poświęconym Kantorowi i ze skomplikowanej relacji, jaka łączyła obu artystów. Najpierw była to przyjaźń, która z czasem osłabła z różnych powodów wynikających z myślenia o sztuce i byciu artystą.
Naturalną kontynuacją procesu aktualizowania sztuki o konteksty polityczne i etyczne stały się akcje. Pierwszą akcję Bereś przeprowadził w 1968 roku w warszawskiej Galerii Foksal.
- Przywołujemy akcje Jerzego Beresia, które można oglądać na ekranach dotykowych. Przywołujemy wypowiedzi artysty i materiały, które osadzają go w różnych kontekstach, także aktualnych, np. kryzysu ekologicznego, postantropocenu czy ciemnej ekologii wprowadzonej do dyskursu przez Timothy`ego Mortona, bo Bereś wielokrotnie przewidywał zjawiska, naszą obecność w świecie, np. poprzez to, jak traktował materiał, w którym pracował. Z tego też wyrasta jego twórczość akcyjna, kiedy ciało artysty staje się materiałem dzieła – wyjaśnia Kamil Kuitkowski.
Wystawa Jerzego Beresia w Cricotece, realizowana we współpracy z Fundacją Marii Pinińskiej-Bereś i Jerzego Beresia, odbywa się w 60 rocznicę pierwszej indywidualnej wystawy artysty zorganizowanej z inicjatywy Grupy Krakowskiej w Galerii Krzysztofory.
Pokazowi prac Jerzego Beresia towarzyszyć będą oprowadzania kuratorskie, warsztaty, spacery, panele dyskusyjne i publikacje książkowe. Już 23 marca o godz. 13.00 kuratorzy zapraszają na oprowadzanie po ekspozycji. 20 kwietnia będzie zaś okazja do spaceru po Prądniku, gdzie mieszkał artysta.
