Śnieżyca zaczęła się w piątek późnym popołudniem. Z każdą chwilą były coraz obfitsze, a sytuacja w regionie coraz trudniejsza.
- W ciągu minionej doby odnotowano 78 zdarzeń związanych z usuwaniem skutków obfitych opadów śniegu – relacjonuje Dariusz Surmacz, oficer prasowy KP PSP w Gorlicach.
Przede wszystkim z powodu drzew, które pod ciężarem mokrego śniegu, łamały się niczym zapałki. Jednostki OSP z Ropy i Uścia Gorlickiego pracowały całą noc. Najgorsza sytuacja panowała na drodze powiatowej przez Klimkówkę, którą po obu stronach otaczają drzewa. Łamały się jedno po drugim. Były chwile, gdy trasa była po prostu nieprzejezdna. Rankiem okoliczne OSP zostały wysłane między innymi do udrożnienia drogi do zapory w Łosiu. Zatarasowały ją konary i przewrócone drzewa.
- Jednostki OSP z Uścia i Ropy wyjeżdżały w sumie ponad 30 razy – dodaje Surmacz.
JRG ma w swoich statystykach 22 wyjazdy, Biecz – 10, Sękowa – 9, Lipinki – 8.
Od rana telefon niestety nie cichnie.
Nie ma prądu, nie ma czym grzać
Łamiące się drzewa często zrywały linie energetyczne. W tej chwili (godz. 10) bez prądu pozostaje około pięciu tysięcy klientów. Przypomnijmy, że powiat gorlicki jest obsługiwany przez dwie spółki – Tauron oraz Polską Grupę Energetyczną. Ta ostatnia szacuje, że usuwanie awarii potrwa nawet do północy. Pierwsza, czyli Tauron ma na swojej liście ponad 30 miejscowości z Gorlickiego, gdzie nie ma zasilania.
- Tak jest od wczoraj. Wodę grzeją tylko kopciuchy, a domy kominki. Nie ma Internetu i telewizji – komentuje z kolei Marek, mieszkaniec Wysowej-Zdroju. - Piękny świat – dodaje przewrotnie.
Ci, którzy mają agregaty prądotwórcze, podpinają je do systemów ogrzewania. Wiele osób zaczyna mieć kłopoty z komunikacją, bo nie ma gdzie doładować telefonów.
Zabytkowy park Długoszów ze stratami
Drzewny pogrom jest w pałacu w Siarach. Wiekowy drzewostan tyle co został posprzątany po wichurach sprzed tygodnia, a piły na nowo poszły w ruch. Zniszczony został fragment ogrodzenia, w sumie połamało się około dziesięciu drzew.
- Do czasu usunięcia wszystkich zwisających gałęzi, połamanych konarów, przewróconych drzew musimy wyłączyć park ze zwiedzania i możliwości spacerów – informuje Grzegorz Schabiński, właściciel nieruchomości. - Byłby to po prostu niebezpieczne - dodaje.
