Prawy defensor Wisły to jeden z kluczowych zawodników dla krakowskiego zespołu w tym sezonie. Grał wyjątkowo regularnie, nie licząc przerwy spowodowanej kontuzją kolana, jakiej doznał w zimie. Wygląda jednak na to, że jego niezłe występy w barwach „Białej Gwiazdy” ściągają na niego coraz intensywniej uwagę innych klubów. Nie ukrywa tego nawet sam zainteresowany.
- Wiecie, jak to jest w piłce nożnej. Telefon agenta cały czas dzwoni, mój reprezentant rozmawia z różnymi osobami. Ale zostawmy ten temat na razie, wrócę do Krakowa po wakacjach, to zobaczymy co będzie dalej – stwierdził Jović enigmatycznie. - Nie mogę teraz na sto procent powiedzieć, jak ze mną będzie.
Słoweniec trafił do Krakowa półtora roku temu z Olimpii Lublana i teraz zbiera za swoją grę pochlebne recenzje. Czy zrobi kolejny krok w karierze? Zapewnia, że nie pali się do odejścia za wszelką cenę, bo swój pobyt pod Wawelem ocenia pozytywnie: - Chciałbym zostać w Krakowie, bo dobrze się tu czuję – zarówno ja, jak i moja rodzina. Od strony sportowej też nie miałem w Wiśle problemów – dużo grałem, indywidualnie mam za sobą dobry sezon. A patrząc z perspektywy całej drużyny – ostatecznie zapewniliśmy sobie utrzymanie. I sądzę, że – jeśli zostanę – to w przyszłym sezonie powinno być lepiej.
Jović nie zagrał w dwóch ostatnich kolejkach, przeciwko Jagiellonii Białystok i Śląskowi Wrocław. Najpierw pauzował za kartki, a potem powędrował na ławkę rezerwowych. Przeciwko wrocławianom jego miejsce na prawej obronie zajął 20-letni Jakub Bartosz. Jović mógł się czuć trochę nieswojo, ale przyjął taką decyzję trenera spokojnie. - Po raz pierwszy, od kiedy trafiłem do Wisły, musiałem usiąść na ławce. Ale trener Dariusz Wdowczyk rozmawiał ze mną i doskonale wiedziałem, dlaczego nie zagrałem ze Śląskiem – podkreślał. - Inni zawodnicy też muszą dostać swoją szansę. Dlatego właśnie zagrało sporo młodych graczy – Krzysiek Drzazga, Krystian Kujawa i właśnie Kuba Bartosz.
Jović chwali młodego Polaka, głównego rywala do gry na prawej stronie defensywy: - Bartosz to bardzo ambitny gracz, perspektywiczny. Oby tylko tak dalej pracował, jak pracuje i będzie drużyna mieć z niego pożytek – zaznacza.
Słoweniec wierzy, że zespół Wisły stać w przyszłym sezonie na walkę o coś więcej, niż tylko środek tabeli. – W tym roku po raz pierwszy w karierze znalazłem się w takiej sytuacji, że mój zespół grał o utrzymanie. Sytuacja była trudna, było kilka zmian na stanowisku trenera. Nie możemy znowu powtórzyć takiego sezonu, jak ten ostatni – podkreśla. - Zobaczymy, jak będzie dalej, jacy będą nowi zawodnicy. Mamy duże umiejętności, wygraliśmy w ostatnim czasie naprawdę dużo spotkań. Chciałbym, byśmy w przyszłym sezonie rzeczywiście włączyli się do walki o mistrzostwo. Ale trzeba iść spokojnie, od meczu do meczu.
Czy do realizacji tych ambitnych celów na nowy sezon Wiśle niezbędne są poważne wzmocnienia? - Ja jestem tylko piłkarzem, nie działaczem. Ale jak masz więcej piłkarzy o wysokich umiejętnościach, to masz większą możliwość rotacji składem. A przecież w kończącym się sezonie mieliśmy w zespole dużo kontuzji, kartek – zwraca uwagę Słoweniec.