Mało tego, ustawiły tamy w nieco innych lokalizacjach, ale jako ocenili inżynierowie w lepszych miejscach niż zakładały plany ludzi. I co tu dużo mówić, system był bardzo funkcjonalny.
Teraz poważnie. Wszystko wydarzyło się naprawdę pomiędzy Pragą a Pilznem w Czechach na rzece Klabava. Rewitalizację planowano od sześciu lat. Tyle czasu wymagało sporządzenie dokumentacji. Bobry nie miały takich problemów i zrobiły co trzeba całkowicie za darmo. I szybko.
Tym razem gryzonie niczego nie zniszczyły, nie podkopały i nie podgryzły. Najczęściej bywa odwrotnie, gdyż co tu kryć zamiary zwierzaków będących znakomitymi inżynierami wodnymi nie zawsze idą w zgodzie z zamierzeniami ludzi. U nas bobry są uważane za dopust Boży i kosztowną plagę. Niestety, to prawda. Niemniej w Czechach największy gryzoń Europy pokazał się z jak najlepszej strony. Byłbym zapomniał: prace wartości trzydziestu milionów koron wykonało osiem bobrów…
