https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bóbr budowniczy. Kosztowna inwestycja? On nie potrzebuje planów i zezwoleń

Grzegorz Tabasz
Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami był kraj, którego mieszkańcy postanowili naprawić rzekę. Czyli renaturalizować. Nawodnić osuszone bagna i mokradła, przywrócić dawny bieg wyprostowanego tu i ówdzie koryta. Tudzież małymi tamami zapewnić retencję wody. Koszty przedsięwzięcia wyliczono na kilkadziesiąt milionów. Lecz gdy robotnicy z maszynami mieli wejść w teren okazało się, iż plany i maszyny są niepotrzebne. Całą robotę wykonały bobry.

Mało tego, ustawiły tamy w nieco innych lokalizacjach, ale jako ocenili inżynierowie w lepszych miejscach niż zakładały plany ludzi. I co tu dużo mówić, system był bardzo funkcjonalny.

Teraz poważnie. Wszystko wydarzyło się naprawdę pomiędzy Pragą a Pilznem w Czechach na rzece Klabava. Rewitalizację planowano od sześciu lat. Tyle czasu wymagało sporządzenie dokumentacji. Bobry nie miały takich problemów i zrobiły co trzeba całkowicie za darmo. I szybko.

Tym razem gryzonie niczego nie zniszczyły, nie podkopały i nie podgryzły. Najczęściej bywa odwrotnie, gdyż co tu kryć zamiary zwierzaków będących znakomitymi inżynierami wodnymi nie zawsze idą w zgodzie z zamierzeniami ludzi. U nas bobry są uważane za dopust Boży i kosztowną plagę. Niestety, to prawda. Niemniej w Czechach największy gryzoń Europy pokazał się z jak najlepszej strony. Byłbym zapomniał: prace wartości trzydziestu milionów koron wykonało osiem bobrów…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska