Bożena Struzik jest nauczycielką. Po całym dniu spędzonym w szkole marzy o odpoczynku i chwili ciszy. W domu go jednak nie odnajduje. Wszystko przez pociąg, który kursuje pod jej oknami kilka razy dziennie.
- Do tego można byłoby się jeszcze przyzwyczaić, ale prowadzący ten skład, ze względu na to, że przejeżdża on przez niestrzeżony przejazd wydają głośne dźwięki ostrzegawcze - tłumaczy kobieta. - A to proszę mi wierzyć jest nie do wytrzymania - dodaje.
Życie w hałasie
Słysząc je kilka razy dziennie mieszkańcy osiedla Karolina i zlokalizowanych na tym terenie domów jednorodzinnych stali się nerwowi.
- W takich warunkach nie da się normalnie żyć, pociąg kursuje przecież nie tylko w ciągu dnia, ale także w nocy - dodaje pani Bożena.
Magdalena Popielak kładzie się spać około godziny 23. Nawet jak uśnie, chwilę później zrywa ją na nogi odgłos jadącego pociągu. Nocą hałas jest jeszcze bardziej intensywny.
- Jedzie i strasznie głośnio trąbi. Jak już wyrwę się ze snu, to później ciężko mi usnąć. Przez to cały dzień jestem niewyspana w pracy, chodzę tylko i ziewam - dodaje kobieta.
Mieszkańcy osiedla przekonują, że w takich warunkach nie są w stanie dalej funkcjonować. Zwracają uwagę, że oprócz bloków, prywatnych domów jednorodzinnych w tym rejonie funcjonuje także dom pomocy społecznej w którym przebywają osoby starsze i chore. Jest tu także placówka dla ludzi z zaburzaniami psychicznymi, którzy potrzebują ciszy i spokoju.
Interweniowali już wszędzie
-Człowiek czasami ma sie ochotę rozpłakać i zacząć krzyczeć. Dlatego żądamy, aby w tym miejscu pojawiły się rogatki z sygnalizacją świetlną, co sprawi, że pociągi nie będą musiały używać sygnałów dźwiękowych i my będziemy mogli w końcu normalnie żyć - mówi Bogdan Struzik
Zdesperowani ludzie w tej sprawie wysłali już dziesiątki pism.
Pierwsze z nich skierowali do PKP, ale tam dowiedzieli się , że bocznica nie jest własnością kolei. - Należy ona do firmy Stalprodukt S.A. Nie mamy możliwości prowadzenia na tym terenie jakichkolwiek prac inwestycyjnych - tłumaczy Joanna Kubiak zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe S.A.
To subiektywny problem
Zrozumienia dla ich problemów, tak jak się zresztą spodziewali, mieszkańcy nie znaleźli także w bocheńskiej spółce.
Robert Kożuch, kierownik biura spraw korporacyjnych i projektów specjalnych Stalprodukt SA tłumaczy, że według niego uciążliwość wynikająca ze stosowania sygnałów dźwiękowych jest kwestią subiektywną i dotyczy mieszkańców zaledwie kilku domów położonych w najbliższym sąsiedztwie przejazdu kolejowego.
- Ze swej strony robimy jednak wszystko, by maksymalnie ograniczyć niedogodności z tym związane. Dlatego też obsługa naszej bocznicy odbywa się w dni robocze, to jest tylko od poniedziałku do piątku, w godzinach 6-22 - przekonuje Kożuch.
Przedstawiciel Stalproduktu zwraca ponadto uwagę na fakt, że zamontowanie sygnalizacji świetlnej przed przejazdem kolejowym, którego domagają się mieszkańcy, nie rozwiąże problemu, gdyż nie zwolni to maszynistów z obowiązku używania sygnału dźwiękowego. Wynika to bowiem z obowiązujących przepisów (Rozporządzenie Ministra Infrastruktury i Rozwoju z dnia 20 października 2015 r.).
- Z oczywistych względów nie możemy wydawać maszynistom poleceń sprzecznych z obowiązującym prawem, tym bardziej gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo ludzi - podkreśla przedstawiciel Stalproduktu.
Będą dalej protestować
Zdesperowani mieszkańcy nie odpuszczają i nie przyjmują takiego tłumaczenia.
- Nie poddajemy się jednak i walczymy dalej. Organizujemy akcje protestacyjne i zbieramy podpisy - przekonuje Bogdan Struzik.
W sprawie bocznicy mieszkańcy osiedla Karolina interweniowali ostatnio w bocheńskim starostwie.
- Wiem o tej sprawie, będziemy jeszcze rozmawiać z przedstawicielami Stalproduktu, mam nadzieję, że wypracujemy takie rozwiązanie, które pomoże tym ludziom - mówi Józef Mroczek, wicestarosta powiatu bocheńskiego.