Biznesmeni, którzy kupili pożydowką kamienicę w centrum miasta, obawiali się, że samorząd, który wiele lat administrował nieruchomością, łatwo jej nie odda. Chcąc uniknąć procesów i jak najszybciej rozpocząć remont, zaproponowali burmistrzowi ugodę.
W zamian za kilka drogich inwestycji, m.in.: sieć monitoringu, remont strychu muzeum i adaptację poddasza Gimnazjum nr 1, chcieli szybko przejąć, zakupioną od spadkobierców żydowskich właścicieli, kamienicę.
Zastrzegli jednak, że gdyby miasto upomniało się o nieruchomość, wycofają się ze złożonych obietnic. Ugodę podpisywał były burmistrz Wojciech Cholewa. Jego następca, Bogdan Kosturkiewicz, dopatrzył się w tym działaniu cech korupcjogennych.
Gdy nowy burmistrz po objęciu władzy wystąpił do sądu o zasiedzenie nieruchomości (w imieniu burmistrza apelował o to jego pełnomocnik) - zdaniem przedsiębiorców doszło do złamania zapisów ugody. W efekcie wycofali się z realizacji przewidzianych inwestycji. - Ugoda została zerwana przez obecnego burmistrza, nie będziemy realizować jej zapisów - tłumaczą.
Inne zdanie na ten temat ma Bogdan Kosturkiewicz, który twierdzi, że to nie on złamał zapisy umowy.
- Niech sąd wyjaśni, kto ma rację - apeluje Kazimierz Ścisło, bocheński radny. Szkopuł w tym, że sprawa może trwać długo, a inwestycje, które mieli sfinansować przedsiębiorcy, są potrzebne już teraz.