FLESZ - Mniej zabitych, więcej pijanych. To bilans akcji “ZNICZ”
W zbrodniach rodzinnych kluczową rolę odgrywają zadawnione krzywdy, złe emocje które nie mają ujścia i zwykle przy okazji wypity alkohol. Te wszystkie elementy pojawiły się w przypadku tragedii, do której doszło w Nowym Targu przy ul Podtatrzańskiej.
Pod tym adresem mieszkali małżonkowie Maria i Franciszek H. z dwoma synami. Młodszy Robert uchodził za bardziej ułożonego, zdolniejszego i mądrzejszego. Starszy o trzy lata Tomek nie miał tych zalet. Co więcej, gdy nieco podrósł i zasmakował w piciu alkoholu ujawniły się w pełni jego złe cechy charakteru.
Nietrzeźwy nie umiał pohamować agresji w stosunku do rodziców. Był jeszcze trzeci z braci Wiesiek, ale wyemigrował do Stanów Zjednoczonych i rzadko się odzywał. Co ciekawe to właśnie jemu rodzice darowali mieszkanie przy Podtatrzańskiej, jakby przewidzieli, że lokal może być kiedyś przyczyną konfliktów między braćmi, którzy zostali w kraju. Póki co Tomek po skończeniu edukacji dorabiał w warsztacie samochodowym jako lakiernik, ale szybko porzucił tę robotę. Dorywczych zajęć imał się jedynie, by mieć trochę grosza na alkohol, a gdy go brakowało naciągał matkę na drobne sumy.
Było dobrze przez dwa lata, ale najpierw zmarł ojciec, a potem matka Tomka. Po śmierci rodziców Tomek agresję skierował w stosunku do starszego brata. Brat czasem wspierał go drobnymi sumami, ale rosła w nim złość, że młodszy Tomek nie dokłada się do rachunków za mieszkanie, nie dba o lokal, nie sprząta, nie robi zakupów. Te wszystkie obowiązki były na głowie Roberta. Gdy dochodziło do ostrzejszych starć starszy brat wzywał policję, czasem po kłótni z Tomkiem godził się i szli na zakupy, ale to były rzadkie sytuacje.
Tragicznego 30 kwietnia 2018 r. Robert wrócił z pracy i przygotowywał sobie posiłek, przy okazji wypił trzy piwa. Około 22.00 Tomek wszedł do mieszkania i od brata zażądał gotówki na piwo. Od słowa do słowa zaczęła się awantura, potem szamotania, a że podchmielony Robert trzymał w ręce nóż to zadał nim bratu dwa ciosy. Jeden lekki spowodował powierzchowną ranę grzbietu, ale drugi był mocny i celny, bo z przeciętej tętnicy trysnęła krew i gołym okiem było widać, że to nie żarty. Tomek osunął się na podłogę, a brat próbował go ratować.
- Żałuję tego, co się stało. Od dłuższego czasu narastał we mnie gniew na brata, a tamtego wieczoru to, jak mówił, „po prostu wybuchło, pękło”.
Sąd Okręgowy w Nowym Sączu nie uwierzył mu, że nie chciał zabić brata, choć to działanie nie było zaplanowane i przemyślane. Jednak chciał go pozbawić życia, działał z zamiarem bezpośrednim i nagłym, bo zadał dwa ciosy w klatkę piersiową, posłużył się nożem o blisko 14 cm ostrzu, a jedno wymierzył z dużą siłą. Zdaniem sądu motywem zbrodni było to, że Robert miał za złe bratu, że Tomek nie dokłada się do utrzymania mieszkania, pije i nie pracuje. Motywem była więc chęć odpłaty za naganne zachowanie Tomka. Czyn Roberta H. sąd określił jako drastyczny i nieadekwatny do sytuacji. Obciążające było działanie w stanie nietrzeźwości oraz dokonanie bratobójstwa.
- To ciężka postać zabójstwa z powodu naruszenia więzi rodzinnych - zauważył sąd. Prokurator w apelacji domagał się kary 12 lat więzienia, obrona lansowała tezę o działaniu mężczyzny w afekcie, ale Sąd Apelacyjny w Krakowie się z tym nie zgodził.
- Upiorne miejsca w Małopolsce. Czy tam naprawdę straszy?
- Najgorsze mieszkania do wynajęcia. Zobacz, co oni oferują [ZDJĘCIA]
- Tak w ostatnich latach zabudowało się Zakopane
- Budowa tunelu zakopianki - fakty, liczby, ciekawostki
- TOP 20 najlepszych porodówek w Małopolsce
- Wybory parlamentarne 2019. Oto wszyscy nowi posłowie z Małopolski
