Znowu wygrywacie z Polonią i znowu warszawianie sami trafiają do własnej siatki.
No tak, historia lubi się powtarzać i dzisiaj się powtórzyła. Wiedziałem, że będzie to ciężkie spotkanie. Polonia ma nóż na gardle. Chce wygrywać mecze. Cieszą mnie trzy punkty i to, że ciągle pozostajemy wiceliderem.
Wybiegł Pan w końcu na murawę.
Cieszę się, że po dwóch spotkaniach, w których nie zagrałem, mogłem pojawić się na boisku.
I Robert Maaskant znowu wystawił Pana na środku pomocy. Polonia grała ofensywnie i trener powierzył mi zadania defensywne. Rywal atakował trzema napastnikami. Chodziło o to, żeby w środku zagęścić. Wiadomo było, że musi nas z tyłu zostać więcej.
Nie myśli Pan o przekwalifikowaniu się na środkowego pomocnika?
Nie, trener na mnie postawił i gram. Nie będę marudzić.
Małecki: w Gdyni możemy zagrać nawet na piasku
Z czterech ostatnich spotkań właśnie to z Polonią było najtrudniejsze?
Nie, najtrudniejsze były derby. W tym spotkaniu "złamaliśmy" kilka akcji. Szkoda, bo mogliśmy podwyższyć tutaj prowadzenie.
Większość piłkarzy, którzy w poprzednim sezonie grali w podstawowym składzie, teraz też występuje. Tylko Pan na dłużej został na ławce.
O to trzeba pytać trenera, nie mnie. Ja robię swoje na treningach.
Gdyby taka sytuacja miała trwać dłużej, a w przyszłym roku kończy się Panu kontrakt…
Na razie nie chcę mówić o swojej sytuacji, bo jeszcze jest liga. Na pewno jednak wszystko przemyślę - wszelkie za oraz przeciw - i podejmę decyzję.
Chodzą pogłoski, że śladem Arkadiusza Głowackiego zamieni Pan Wisłę na turecki Trabzonspor.
To są właśnie tylko pogłoski. Zobaczymy, jak się wszystko ułoży, ale o tym słyszę pierwszy raz od was. Nikt się do mnie nie zgłaszał.
Czyli rozważa Pan odejście do innego klubu?
Jak mówiłem, na razie nie chcę o tym myśleć. Tyle lat spędziłem w Wiśle i będzie ciężko rozstać mi się z tym klubem.
Trener pamięta Pana występ z Karabachem.
To niech sobie obejrzy mecze z Beitarem i Barceloną.