Do niedzielnego spotkania, które rozpocznie się o godz. 12.40, zawodnicy Lechii przystąpią po porażce 0:1 w Katowicach z trzecim w tabeli GKS, który od 74. minuty grał w „10”. Ta przegrana przerwała serię sześciu zwycięstw biało-zielonych, którzy ponadto na rzecz lokalnego rywala Arki Gdynia stracili pozycję lidera.
- W Katowicach zawiedliśmy jako zespół, takiemu klubowi jak Lechia nie przystoi prezentować się tak, jak w tym meczu. To spotkania pokazało, że musimy wrócić na właściwe tory, które prowadziły nas do zwycięstw. W tym meczu naszą największą bolączka, widoczną zarówno gołym okiem jak i w statystykach, była postawa w ofensywie – powiedział w czwartek na konferencji prasowej w Gdańsku Grabowski.
Z kolei dyspozycja Termaliki jest z pewnością jedną z największych niespodzianek tego sezonu. Ekipa z Niecieczy plasuje się dopiero na 14. miejscu i zamiast walczyć o awans musi bronić się przed spadkiem. W tym roku ta drużyna nie odniosła jeszcze zwycięstwa, a jej bilans to trzy remisy i cztery porażki.
„Oczekiwania przed sezonem wobec Termaliki, a także samej Termaliki względem siebie, były odmienne. Drużyna z Niecieczy chciała być zapewne na miejscu, które my zajmujemy i walczyć o bezpośredni awans do ekstraklasy. Życie pisze jednak różne scenariusze i dlatego my też chcemy być przygotowani na różne warianty. Pod wodzą nowego trenera ten zespół jeszcze nie wygrał, mamy zatem świadomość, że rywale przyjadą do Gdańska napsuć nam krwi i zgarnąć trzy punkty” – przyznał.
Kiepskie wyniki sprawiły, że w Termalice doszło do zmiany szkoleniowca – 19 marca Mariusza Lewandowskiego zastąpił Marcin Brosz. Nowy trener „Słoni” obejrzał ostatni mecz Lechii w Katowicach.
Marcin Brosz jest inteligentną osobą oraz bardzo dobrym trenerem i nie będzie opierał się na jednym spotkaniu, tylko dokona analizy naszego zespołu w szerszym kontekście. Nie chcę jednak zagłębiać się w to, co trener Brosz może myśleć o nas, ani samemu wchodzić w głowę trenera Brosza i zgadywać, jak może zagrać Termalica. Dla mnie liczy się Lechia i to, jak my będziemy się prezentowali – podkreślił.
W niedzielnej konfrontacji w drużynie gospodarzy zabraknie dwóch ukraińskich piłkarzy, którzy muszą pauzować za żółte kartki – skrzydłowego Maksyma Chłania oraz defensywnego pomocnika Iwana Żelizko. Po takiej przymusowej przerwie wraca natomiast prawy obrońca Dominik Piła.
- Odpoczywa dwóch kluczowych zawodników, ale na szczęście jeden kluczowy wraca. Liczę na pozytywny bodziec ze strony piłkarzy, którzy w niedzielę będą mieli zadanie zastąpić Chłania i Żelizko. Po ostatnim meczu jest w nas dużo sportowej złości i mam nadzieję, że w niedzielę powiemy, że porażka w Katowicach to był wypadek przy pracy – podsumował.
