WIDEO: Zdesperowany 63-letni rolnik walczy o odzyskanie majątku
Autorka: Małgorzata Więcek-Cebula, Gazeta Krakowska
W listopadzie minie 10 lat od kiedy majątek Knurowskiego został zlicytowany. Stało się tak ponieważ rolnik nie płacił zaciągniętego przez siebie kredytu. Przed sądem próbował wykazać, że nie mógł tego uczynić ponieważ jego uprawy systematycznie były zalewane przez nieuregulowaną Uszwicę.
- Nikt mnie jednak nie słuchał, nie brał poważnie tego, co mówiłem przedstawiając dowody w postaci zdjęć - mówił dzisiaj protestujący.
11 listopada 2005 decyzją sądu majątek gospodarza został zlicytowany. Stracił nie tylko działki, ale także maszyny rolnicze i zwierzęta.Twierdzi, że zabrano mu dużo więcej niż wynikało to z przyjętych zapisów, dlatego domaga się zwrotu. - Za trzy miesiące minie 10 lat, sprawa się przedawni, dlatego znalazłem prawnika i będę walczył - mówił.
To nie pierwszy protest Knurowskiego. Swoim problemem usiłował zainteresować prezydenta, posłów, Rzecznika Praw Obywatelskich. Ostatnio domagał się spotkania z prokuratorem Andrzejem Seremetem.
Niestety nikt nie znalazł dla niego czasu. - A ja przecież chciałem tylko żeby politycy pochylili się nad moją sprawą jak ludzie i pomogli mi - przekonuje.
O swoich problemach opowiadał przez kilka godzin. Przechodzący obok sądu mieszkańcy Brzeska z zaciekawieniem przystawali i słuchali. - To niewiarygodne, że w taki sposób można zniszczyć człowieka - skwitowała wystąpienie mężczyzny Maria Kycia.
Grzegorz Wawryka, burmistrz Brzeska jest ostrożny o ocenie sytuacji. - Nie znam jej dobrze. Gdy to wszystko się działo, to nie ja kierowałam miastem. Wiem, że wielu rolników ucierpiało podczas powodzi, on też poniósł wielkie szkody - mówi gospodarz Brzeska. W sądzie przed którym protestował rolnik, jego wystąpienia nie chciano komentować.
Sędzia Irena Choma-Piotrowska, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnowie podkreśla, że wyroki jakie zapadały w tym miejscu są niezawisłe. - Każdy ma prawo się jednak z nimi nie zgadzać, także Włodzimierz Knurowski, który protestuje - mówi.
Rolnik, który od kilku lat mieszka w Iwkowej nie uprawia już ziemi, nie hoduje też żadnych zwierząt. - Jestem schorowany, mam uszkodzony kręgosłup, muszę nosić specjalny gorset - mówi 62-latek, który porusza się o lasce.
W tej chwili utrzymuje się z niewielkiej renty. Pomagają mu dzieci, które wyjechały do pracy. - Bez nich nie byłbym w stanie egzystować. Tylko te dzieci mi zostały na tym świecie. Świecie bez sprawiedliwości - mówi ze łzami w oczach.