Dzięki filmowi "Przerwana lekcja" przypomniał sobie o nich cały świat. Wspomnienia dzielnych mieszkańców Brzeszcz, którzy ratowali życie więźniów z obozu w pobliskich Jawiszowicach, może poznać teraz każdy.
Wystarczy wejść na stronę www.trasapamieci.brzeszcze.pl. Historie bohaterów z Brzeszcz są poruszające. - To był szok. Widzieliśmy ludzi, którzy z głodu ledwo trzymali się na nogach. Musieliśmy coś zrobić - mówi jedna z bohaterek filmu Stanisława Morończyk z Brzeszcz. Wspomina, że w tych ciężkich czasach kromka chleba decydowała o życiu.
Na terenie gminy istniał jeden z największych podobozów KL Auschwitz - obóz Jawischowitz. W latach 1942-1945 funkcjonował jako zaplecze siły roboczej do pracy w Kopalni Węgla Kamiennego w Brzeszczach. Przeciętny stan liczbowy wynosił około dwóch tysięcy więźniów. W większości byli to Żydzi z różnych krajów okupowanych przez Trzecią Rzeszę, a także Polacy, Czesi, Rosjanie, Jugosłowianie, Francuzi, Niemcy i Austriacy
Przebywało w nim około dwóch i pół tysiąca więźniów. Podobóz wśród więźniów oświęcimskich cieszył się szczególnie złą sławą. Więźniowie innego podobozu KL Auschwitz - Birkenau na terenie gminy Brzeszcze - podobozu Budy pracowali przy melioracji stawów i w gospodarstwie rolnym.
W Budach była również umieszczona kobieca karna kompania więźniarek przeniesiona z KL Auschwitz - Birkenau. W Budach dokonano jednej nocy bestialskiej masakry około dziewięćdziesięciu więźniarek (głównie francuskich Żydówek). Tragiczna historia wspomnianych podobozów do tej pory była bardzo słabo upamiętniona. Świadomość wojennych wydarzeń z biegiem czasu była coraz słabsza i stopniowo się zacierała.
- Zapomnieniu ulegają również wspomnienia o bohaterskich postawach mieszkańców pomagających więźniom - mówi Kazimierz Senkowski, przewodniczący Rady Miejskiej w Brzeszczach.
Należącą do jego rodziny ziemię hitlerowcy zabrali pod tereny obozowe.
- Dziadek raz poszedł zobaczyć, co się dzieje na naszym polu i o mało nie zginął. Esesmani byli bezlitośni - wspomina Senkowski. Każdy z rodowitych mieszkańców Brzeszcz lub Jawiszowic zna podobne wspomnienia z rodzinnego domu.
Mieszkańcy, gdy tylko zorientowali się, że więźniowie obozu i podobozów umierają z głodu, zaczęli im pomagać. Najpierw spontanicznie, potem już były to zorganizowane akcje. Ojciec Anny Dudek był w czasie okupacji piekarzem. Swój przydział na chleb oddawali więźniom.
- Nie miało znaczenia, czy sami jesteśmy głodni, wiedzieliśmy, że gdzieś tam są ludzie, którzy cierpią bardziej od nas - opowiada pani Dudek. Najwięcej ryzykowali ci, którzy pomagali więźniom obozu w ucieczkach. W razie wpadki Niemcy bez skrupułów zabijali nie tylko organizatora akcji, ale również całą jego rodzinę.
Ojciec Wandy Żak działał w ruchu oporu. - Tata prowadził uciekinierów z obozu przez Przecieszyn. Powtarzał mi, że im mniej wiem, tym lepiej dla mnie - mówi kobieta.
Po latach ludzie, tacy jak Anna Dudek i Stanisława Morończyk stali się bohaterami filmu dokumentalnego "Przerwana lekcja". Nakręcił go Paweł Sawicki z Państwowego Muzeum Auschwitz - Birkenau z pomocą górnika i filmowca z Brzeszcz Zbigniewa Maciejczyka.
Dwanaścioro mieszkańców gminy, opowiada w nim, jak Brzeszcze pomagały więźniom obozu.
- Odwiedziliśmy te osoby, dzisiaj już starsze. Nie brakowało emocji i łez, gdy kamera poszła w ruch - opowiada Sawicki.
Powstały dwa odcinki filmu po około dwadzieścia minut. - Niewykorzystanego w filmie materiału zostało jeszcze więcej. Mam nadzieję, że kiedyś i to opublikujemy, bo relacje są często wstrząsające - mówi reżyser.
Szesnastoletnia Milena i Kasia, tegoroczna maturzystka, pochodzą z rodzin, które w Brzeszczach osiedliły się już po wojnie. O bohaterskich wyczynach mieszkańców tej miejscowości dowiedziały się dopiero z filmu, który obejrzały w internecie.
- Gdy sobie uświadomiłyśmy, że takie dramaty działy się tu, gdzie dziś żyjemy, aż przeszedł nas dreszcz - mówi Kasia. Milenie najbardziej utkwiła w pamięci pierwsza scena.
Film otwiera wypowiedź Zofii Dętkoś, która w dniu wybuchu wojny miała jedenaście lat. Pierwsze książki, które kupili jej rodzice, zniszczyli hitlerowcy, gdy przeszukiwali rodzinny dom.
- Jak ja ich wtedy znienawidziłam! Zemszczę się, pomyślałam sobie - mówił przez łzy pani Zofia.
Ponad trzystu mieszkańców gminy wymieniono w publikacji pod tytułem "Ludzie dobrej woli" wydanej przez Muzeum Auschwitz.
W projekt, oprócz Pawła Sawickiego, zaangażowali się również inni pracownicy muzeum. Autorem książki przewodnika w języku francuskim jest historyk, pochodzący z Brzeszcz, doktor Jacek Lachendro. Książkę przetłumaczył Jarosław Mensfelt, rzecznik muzeum. - Dziękuję pracownikom Muzeum za pomoc merytoryczną w realizacji całego przedsięwzięcia - mówi burmistrz Brzeszcz Teresa Jankowska.