Budują McDonald's w Andrychowie, KFC w Wadowicach. Lokalna gastronomia padnie? [ZDJĘCIA]

FLESZ - Polacy za biedni by jeść eko

Budowa już trwa, podobnie jak nabór pracowników. Inwestycjami martwią się właściciele budek z kebabem oraz barów mlecznych.

Bar McDonald's ma powstać jeszcze w tym roku także w Andrychowie, przy skrzyżowaniu ulicy Biała Droga z ul. Przemysłową, obok drogi krajowej nr 52 ( Kraków- Wadowice- Bielsko- Biała). Postawiono już nawet "szkielet" budynku, widać też już zarysy innych konstrukcji, z których składać się będzie popularna restauracja.

Roboty są już na tak zaawansowanym etapie, że McDonald's rozpoczął nawet rekrutację nowych pracowników. Olbrzymie tablice informujące o naborze rozstawione są w Andrychowie i w okolicy.

W powiecie wadowickim to nie będzie jedyna nowa inwestycja, jeśli chodzi o popularne "sieciówki" z branży gastronomicznej. Otóż w Wadowicach, przy rondzie generała Okulickiego, obok mostu na Skawie i także przy DK52, ma powstać bar innej, równie znanej sieci. Tym razem chodzi o KFC.
Tutaj prace też już są zaawansowane, choć aktualnie znajdują się na nieco wcześniejszym etapie. Wykopano fundamenty i przygotowane są drogi dojazdowe. Roboty mają być zakończone wiosną przyszłego roku.

Żeby zacząć budowę w tym miejscu trzeba było wyburzyć stary dom, który znajdował się niemal dokładnie w miejscu gdzie wiosną klienci KFC będą się zajadać kurczakami. W Wadowicach naboru pracowników jeszcze nie ogłoszono, ma on ruszyć na początku 2021r.

W obu przypadkach: zarówno z otwarcia KFC jak i MC'Donalds, ucieszą się klienci. Takie punkty w tym regionie będą nowością. Do tej pory na "Big Maca" trzeba było stąd wybrać się do Krakowa, Oświęcimia lub Zatora, a to jednak jest dość daleko, jak na wyprawę po kanapkę.

Zmartwieni są natomiast lokalni właściciele punktów gastronomicznych. Rodzinne, lub zatrudniające góra kilka osób małe kebabownie lub oferujące tradycyjną kuchnię jadłodajnie, już liczą się z utratą klientów.

Oby nie doprowadziło nas to do bankructwa. Mam tylko nadzieję, że początkowy szał i zachwyt miejscowych minie i do nas wrócą, gdy tylko zbrzydnie im to sieciowe jedzenie mówi pani Krystyna, właścicielka jednego z barów w Andrychowie.