Czwartkowa, bardzo ważna dla mieszkańców sesja Rady Miejskiej w Wadowicach została przerwana i to w kluczowym momencie, gdy radni mieli głosować uchwały o drastycznej (prawie o 50 proc.) podwyżce opłat za śmieci i sprzedaży prywatnej firmie gminnego wysypiska.
Mieszkańcy dostaną po kieszeni. Radny: mają 500 plus to sobie poradzą
"Burmistrz Mateusz Klinowski się obraził i nie chce przyjść na obrady. Trwają negocjacje, by jednak łaskawie przyszedł. Tymczasem on w sekretariacie łaja policjantów, nie wstając nawet z fotela, jakby im mówił co mają zrobić" - relacjonowali na portalach społecznościowych mieszkańcy obecni na sesji.
O co poszło?
Wśród licznie zgromadzonej publiczności w sali sesyjnej pojawiła się również Elżbieta Łaski. Przypomnijmy. Kobieta wczoraj usłyszała w prokuraturze zarzut naruszenia nietykalności funkcjonariusza publicznego podczas pełnienia obowiązków służbowych. Stało się to po tym, jak spoliczkowała burmistrza Wadowic Mateusza Klinowskiego. Tłumaczyła się, że zrobiła to w obronie własnej, gdy burmistrz chciał jej wyrwać z ręki telefon. Do gorszących scen doszło na korytarzu Urzędu Miasta.
Wadowice. Aktywistka Elżbieta L. spoliczkowała burmistrza Klinowskiego
W czwartek Łaski, jak zapewniają świadkowie, była wyjątkowo spokojna, po prostu stała w sali sesyjnej i wraz z innymi mieszkańcami przysłuchiwała się obradom, od czasu do czasu tylko robiąc zdjęcia.
Burmistrz stwierdził, że tego tolerować nie zamierza i dopóki Łaski nie wyjdzie z sali, to on nie będzie kontynuował obrad.
Zapanowała konsternacja, bo bez burmistrza nie można było zreferować projektu ważnych dla mieszkańców uchwał: o podwyżkach opłat za śmieci i prywatyzacji wysypiska. Urzędnicy z magistratu bezskutecznie namawiali burmistrz by kontynuował obrady. Udało się to dopiero po ok. 30 minutach, po tym, jak z burmistrzem "w cztery oczy" porozmawiał Robert Malik, przewodniczący Rady.
Burmistrz Klinowski, jak sam się tytułuje na swojej stronie internetowej, doktor nauk prawnych, nadal jednak upierał się by wezwani przez niego do Urzędu Miasta czterej policjanci wyprowadzili stąd siłą Elżbietę Łaski. Funkcjonariusze próbowali przekonać burmistrza, że nie mają podstaw do takiej interwencji, bo Łaski, jak każdy inny obywatel, ma prawo przysłuchiwać się obradom.
Te argumenty do włodarza Wadowic nie trafiały.
- Mnie to nie interesuje. Interesuje mnie tylko to, że wcześniej wtargnęła do sekretariatu (w Wadowicach sekretariat jest równocześnie korytarzem, prowadzącym na salę sesyjną i każdy może w nim w tym czasie przebywać - przyp. red.) - przekonywał.
- Jeszcze dziś złożę zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa - oświadczył funkcjonariuszom.
Do końca obrad Rady Miasta, na polecenie burmistrza, drzwi wejściowych na salę cały czas, na stojący pilnowało dwóch strażników miejskich. Elżbieta Łaski nadal zachowywała się bardzo spokojnie. Tym razem nie przyniosła ze sobą charakterystycznych transparentów "Odwołajmy Klinowskiego".
- Skandalem było to że sesja została opóźniona przeszło pół godziny, bo burmistrz wpierw bezskutecznie próbował przekonać komendanta Straży Miejskiej do wyprowadzenia Łaski jeszcze przed rozpoczęciem sesji, a potem wezwał policję i próbował zmusić ich do tego samego. Sytuacja wyglądała tak że przewodniczący Malik latał za burmistrzem i prosił żeby ten zechciał przyjść i zreferować radnym swój własny projekt uchwały - oburza się wadowicki bloger Marcin "Dziadunio" Gładysz.
Wadowice. Ludzie ze świecznika, a są jak para wyrostków
Zaledwie dzień wcześniej, w środę Józef Brynkus (Kukiz'15) na debacie w polskim parlamencie wystąpił w obronie wadowickiej blogerki. Swoje wystąpienie z trybuny sejmowej skierował do wiceministra MSWiA Jarosława Zielińskiego, odpowiedzialnego za policję.Poseł , który uważa, że policja w Wadowicach jest "dyspozycyjna w stosunku do burmistrza" mówił m.in. tak:
- W Wadowicach policja w sposób niezwykle brutalny wyprowadziła z Urzędu Miejskiego kobietę, kując ją kajdankami, nie pozwalając się ubrać i jeszcze wykręcając ręce tak że upadła.Kobieta ta przez kilka godzin była przetrzymywana w areszcie, ale dyspozycyjność policji poszła w tym przypadku znacznie dalej. Policja natychmiast, co dziwne, rozpoczęła przesłuchiwanie wskazanych przez burmistrza świadków. Nie jest to pierwszy taki przypadek współpracy miejscowej policji i burmistrza. Wcześniej policjanci nagrywali i wzywali na przesłuchania mieszkańców Wadowic, uczestników demonstracji przeciwko zlikwidowaniu przez burmistrza jednego z przystanków autobusowych Pytam więc komu służy policja?! - grzmiał poseł z mównicy.
Nieoczekiwana zmiana komendanta policji w Wadowicach
Nie wszystkim w Wadowicach jego słowa przypadły do gustu. "Parlamentarzysta schowany za immunitetem nie powinien wywierać nacisków na policję" - komentowano na lokalnych forach internetowych.