Burmistrz Wadowic Mateusz Klinowski robi wszystko, by jego spór z jedną z mieszkanek miasta, Elżbietą Łaski, zamienił się w polityczną wojnę.
Klinowski czuje spisek
W Sądzie Rejonowym w Wadowicach ruszył proces w sprawie spoliczkowania burmistrza przez Elżbietę Łaski i naruszenia przez nią, jak ujęła to w akcie oskarżenia prokuratura, „miru domowego” w ratuszu. Kobieta odpowiada za naruszenie nietykalności funkcjonariusza publicznego. Grozi jej do trzech lat pozbawienia wolności.
W procesie ma zeznawać aż 27 świadków. Burmistrz chce, by była wśród nich także jego poprzedniczka na tym stanowisku, Ewa Filipiak, dziś posłanka Prawa i Sprawiedliwości. Sugeruje, że to ona stoi za całą awanturą.
Przypomnijmy: do rękoczynów doszło w grudniu ubiegłego roku w holu urzędu miasta.
Elżbieta Łaski, blogerka często publicznie krytykująca burmistrza, próbowała nagrywać telefonem obrady Rady Miasta, które odbywały się w sąsiednim pomieszczeniu. Doszło najpierw do wymiany zdań między blogerką, radnymi, burmistrzem i innymi osobami obecnymi w ratuszu, a potem do szamotaniny, podczas której Mateusz Klinowski został uderzony w twarz.
Do urzędu, na polecenie burmistrza, od razu wezwano policję. Funkcjonariusze zakuli Elżbietę Łaski w kajdanki i siłą wyprowadzili z budynku. Kilka godzin spędziła na przesłuchaniu w komendzie policji przy ul. Lwowskiej.
To właśnie tam miało dojść do zdarzenia, które, zdaniem burmistrza, miałoby świadczyć o tym, że wymierzony w niego policzek był tylko elementem zakrojonego na szerszą skalę spisku. - Nie uderzyłem, ani nie prowokowałem pani Łaski. Sądzę, że jej działania są planowane. Nie są spontaniczne - twierdził podczas rozprawy burmistrz Klinowski. - W sądzie Łaski przyznała, że po jej zatrzymaniu na komendę przyszli poseł Ewa Filipiak i kierownik jej biura Stanisław Kotarba, „gdyż ją lubią”. Rodzi to pytanie, kto tak naprawdę stoi za działaniami Elżbiety Łaski - komentuje burmistrz.
Dodaje, że po tej wizycie odwołano komendanta policji.
Faktycznie, kilka tygodniu po aferze z policzkowaniem w ratuszu, komendant Powiatowej Policji w Wadowicach mł. insp. Piotr Dziekanowski został odwołany z funkcji.
- Typowa prowokacja w jego stylu. Burmistrz nakręca spiralę bzdur, żeby tylko gazety o nim pisały. Jego sugestie są absurdalne - oburza się Stanisław Kotarba, szef biura poselskiego Ewy Filipiak. Jego zdaniem nie ma nic dziwnego w tym, że była burmistrz Wadowic zainteresowała się wtedy losem aresztowanej.
- Sprawa była głośna, dotyczyła naszego okręgu poselskiego. Chcieliśmy sprawdzić u źródła, co się tu wyprawia. Nie mamy nic wspólnego ani z nią, ani z rzekomymi spiskami - przekonuje Kotarba.
Zapewnia też, że ani on, ani posłanka Filipiak nie dostali wezwania do sądu w charakterze świadków w tej sprawie.
Ludzie mają już dość
Mieszkańcy są coraz bardziej zniesmaczeni poziomem lokalnej polityki w mieście.
- Ta bijatyka, to prywatny konflikt burmistrza z jego byłą zwolenniczką, rozczarowaną obecnymi rządami, która nieco zagalopowała. Śmieszne, że burmistrz udaje pokrzywdzonego lewicowca, przeciwko któremu spiskuje PiS - uważa Michał Wajdzik, mieszkaniec Wadowic. Sporo tego typu wpisów pojawiło się ostatnio na lokalnych forach internetowych.
W odpowiedzi burmistrz Klinowski stanowczo zaprzecza, by blogerka kiedykolwiek wspierała jego kampanię wyborczą. Ona sama twierdzi dokładnie odwrotnie.
Zeznając przed sądem, Elżbieta Łaski przyznała się do spoliczkowania burmistrza, ale twierdzi, że działała w obronie własnej, bo Klinowski miał pierwszy ją zaatakować i próbował wyrwać telefon, którym nagrywała urzędników. - Udało mu się mnie sprowokować - zaznacza.
Oskarżona zrezygnowała z obrońcy i przed sądem broni się sama. Nie wiadomo, kiedy zakończy się proces. Sąd ma wyznaczyć termin kolejnej rozprawy.
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie? - odcinek 1
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, NaszeMiasto