FLESZ - Czy czeka nas największa susza od 100 lat?
Gdy zapadał zmrok, mieszkańcom Straszęcina, Grabin i Chotowej trudno było zmrużyć oczy. Każdy szelest na podwórku czy szczekanie psa zrywało ich na równe nogi. Drżeli o swój dobytek.
- Nikt z nas chyba nie spał spokojnie. Sam mam dużą drewnianą stodołę i wystarczyłaby chwila, żeby poszła z dymem. Niewiele trzeba żeby doszło do tragedii - przyznaje Józef Wilczyński, sołtys Chotowej. W jego wiosce na początku kwietnia doszło do dużego pożaru lasu na obszarze około 20 hektarów. Dwa tygodnie temu płomienie objęły natomiast duży tartak. Dziś już wiadomo, że przynajmniej ten ostatni pożar został wywołany przez podpalacza.
Podpalił i gapił się
Zgłoszenie o pożarze tartaku dębicka straż pożarna otrzymała w poniedziałek 11 maja o godz. 20.35. Ogień objął potężne hale, w których składowane było drewno. W akcję gaśniczą zaangażowanych było ponad siedemdziesięciu strażaków z Dębicy i okolicznych jednostek OSP. Mimo ich starań spaleniu uległ zespół hal, maszyny i duża ilość drewna. Właściciel oszacował straty na 350 tysięcy złotych.
Gdy strażacy walczyli jeszcze z płomieniami, na miejsce przyjechał patrol policji z posterunku w Czarnej. - Zrobili rozpoznanie w terenie i zatrzymali znajdującego się w pobliżu 28-letniego mieszkańca Grabin - zaznacza asp Jacek Bator, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Dębicy. Mundurowi mieli podejrzenia, że mężczyzna może mieć związek z potężnym pożarem.
Funkcjonariusze nie mylili się. Podczas przesłuchania 28-latka okazało się, że do czynienia mogą mieć z seryjnym podpalaczem. Mieszkaniec Grabin przyznał się bowiem, że dzień wcześniej podpalił również kilkaset bali słomy, które składowano na polu w Straszęcinie.
Nawet rodzina się go bała
Zatrzymany przez policję Damian S. to postać znana miejscowym policjantom. W przeszłości był już karany za jazdę pod wpływem alkoholu, kradzież i znęcanie się nad psem, którego wrzucił do betonowego kręgu. Kilka lat temu był członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej w Grabinie. Obecni druhowie tej jednostki niechętnie o nim mówią.
- Na początku można powiedzieć, że był wzorowym strażakiem, ale później wybrał inną drogę - mówi jeden z nich. Chce zachować anonimowość. Damian S. z jednostki został wyrzucony po tym jak, gdy nie przedłożył aktualnych badań pozwalających mu uczestniczyć w akcjach ratowniczych.
Z zeznań podejrzanego i świadków wynika, że 28-latek bardzo interesował się pożarami. - Oglądał w internecie filmy z pożarów, komentował je. Cieszył się, gdy widział płomienie - podkreśla Jacek Żak, Prokurator Rejonowy w Dębicy. O upodobaniach 28-latka wiedziała również jego rodzina. Bliscy przyznali śledczym, że obawiali się, że kiedyś może podpalić własny dom.
Nie palił, a nosił zapalniczkę
Postawiono mu na razie zarzuty podpalenia 500 bali słomy w Straszęcinie i tartaku w Chotowej. Damian S. przyznał się już także do licznych podpaleń traw na terenie miejscowości, w której mieszkał. - Poruszał się po okolicy na rowerze i dokonywał podpaleń przy pomocy zapalniczki, którą nosił przy sobie mimo, że nie palił papierosów. Później pozostawał na miejscu o oglądał akcje gaśnicze - zaznacz prokurator Żak.
28-latek przyznał się także do kradzieży z włamaniem do jednego z domów w Grabinie. Jego łupem padły wtedy narzędzia o wartości ponad 1,8 tys. zł. Śledczy ustalają jeszcze czy mężczyzna nie miał związku z innymi pożarami, do których dochodziło w regionie w ostatnim czasie.
Decyzją sądu Damian S. trafił na trzy miesiące do aresztu tymczasowego. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Kraków. Pożar przy Rajskiej i Dolnych Młynów. Pogorzelisko w...
