Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Carlo Maria Martini, kardynał niepokorny. Nawoływał do "nawrócenia" i wielkiej przemiany Kościoła

Andrea Tornielli
Mógł zostać pierwszym jezuitą na papieskim tronie. Po śmierci Jana Pawła II był bardzo poważnym konkurentem kard. Josepha Ratzingera. Włoski hierarcha był równie odważny w sądach jak papież Franciszek. Nawoływał do "nawrócenia" i wielkiej przemiany Kościoła. Mówił, że w walce z AIDS prezerwatywa jest mniejszym złem, że Kościół dyskryminuje ludzi rozwiedzionych. Zmarł rok temu. Prezentujemy niepublikowane jeszcze fragmenty książki poświęconej kontrowersyjnemu kardynałowi.

Martini proponował podejść do kwestii życia seksualnego w "szerszej perspektywie". Przede wszystkim należy oddać głos i obdarzyć zaufaniem osoby, które przeżywają bezpośrednio te problemy. "Kościół powinien podchodzić do problemów życia seksualnego i rodziny zakładając zawsze, że zasadniczą i największą odpowiedzialność ponosi ten, kto kocha", ponieważ "nie chodzi tu o dawanie recept, ale o to, by towarzyszyć ludziom w ich drodze". A owa droga, tłumaczył kardynał, "nie może zostać narzucona z góry, zza biurka, czy ex cathedra". "W przeszłości Kościół być może mówił zbyt wiele na temat szóstego przykazania. Niekiedy byłoby lepiej milczeć" - zauważył kardynał, odnosząc się do nauczania o życiu seksualnym.

W odniesieniu do homoseksualizmu i uznania związków osób tej samej płci Martini zauważył, że "bardziej skłania się ku hierarchii wartości niż ku zasadzie równych praw" dla związków homo- i heteroseksualnych. "Kościół - stwierdził - powinien wypracować nowy model kultury życia seksualnego i międzyludzkich relacji".

Sobór a Kościół otwarty

W innym miejscu książki "Nocne rozmowy w Jerozolimie" kardynał wspominał o celibacie księży, zauważając, że w przyszłości "możliwość konsekrowania viri pobati [mężczyzn żonatych o wypróbowanej wierze.] powinna zostać poddana pod dyskusję". Mówił, że Kościół jest "nieśmiały" w odniesieniu do roli kobiet, i uznał, że "nie powinniśmy przyjmować z dezaprobatą faktu, że Kościoły ewangelicki i anglikański wyświęcają kobiety". "Pragnę Kościoła otwartego, Kościoła, który otworzy drzwi młodzieży, Kościoła zdolnego patrzeć w przyszłość" - mówił Martini, pokładając ufność w "radykalizmie nauczania Jezusa, które powinniśmy przenieść do naszego świata". Interesująca jest także ocena dyskusji o Soborze Watykańskim II i poglądach osób, które z jednej strony chciałyby zamknąć go w archiwum, a z drugiej strony tych, którzy gotowi są iść jeszcze dalej.

"Niewątpliwie obserwujemy tendencję odchodzenia od Soboru. Dziś nie trzeba na to większej odwagi i sił niż wtedy lub zaraz po Soborze. I nie ulega wątpliwości, że w pierwszym okresie soborowego otwarcia odrzucono jako niepotrzebne niektóre wartości. W ten sposób jednak Kościół sam się osłabił. (...) Myślę o tych, którzy porzucają kapłaństwo, o tym, że do Kościoła uczęszcza coraz mniej wiernych i że w społeczeństwie, a także w Kościele, pojawiła się bezmyślna wolność. Jest zrozumiałe, że przede wszystkim biskupi i konserwatywni nauczyciele chcieliby ograniczyć przejawy rozkładu i byliby skłonni wrócić do tego, co było dawniej. Mimo to jednak musimy patrzeć w przyszłość".

Te słowa rzadko cytowano, ale - jak zauważył watykanista Luigi Accattoli - są one istotne, bo świadczą, że kardynał dostrzegał zarówno trudności tych, "którzy odchodzą" od Soboru, jak i zwolenników "bezmyślnej wolności".

Miłosierdzie dla rozwiedzionych

Do niektórych z tych kwestii, zresztą często poruszanych też w innych wywiadach i rozmowach, Martini powrócił rok później, w maju 2009 r., w książce napisanej razem z kapłanem i menedżerem ks. Luigim Verze, założycielem szpitala San Raffaele w Mediolanie. Do jej napisania skłoniło Martiniego cofnięcie w styczniu 2009 r. przez Benedykta XVI ekskomuniki nałożonej na czterech biskupów konsekrowanych nielegalnie przez Marcela Lefebvre'a w 1988 r. Decyzja papieża zbiegła się w czasie z upowszechnieniem deklaracji jednego z nich - Richarda Williamsona, zaprzeczającej istnieniu komór gazowych wykorzystywanych przez nazistów w celu "ostatecznego rozwiązania" kwestii żydowskiej.

Emerytowany arcybiskup Mediolanu stwierdził wtedy, że być może nadszedł już czas okazania "miłosierdzia" również osobom rozwiedzionym, które zawarły nowe związki i którym, jak wiadomo, Kościół nie udziela komunii świętej. "Ucieszyła mnie - stwierdził Martini - dobroć, z jaką Ojciec Święty cofnął ekskomunikę ciążącą na czterech biskupach lefebrystach. Myślę jednak, podobnie jak wiele innych osób, że jest bardzo wielu wiernych w Kościele cierpiących, ponieważ czują się zepchnięci na margines i o których także należałoby pomyśleć. Mam tu na myśli w szczególności osoby rozwiedzione, żyjące w innym związku. Nie wszystkie, ponieważ trzeba wspierać wierność i wytrwałość, a nie uprzywilejowywać lekkoduchów. Są jednak ludzie, którzy nie z własnej winy dziś znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. Należą do nich np. osoby mające obowiązki wobec dzieci, urodzonych już w nowym związku, które nie mają żadnego powodu, by wracać do przeszłości, a takie ich zachowanie przeczyłoby zdrowemu rozsądkowi. Uważam, że trzeba znaleźć rozwiązanie dla takich ludzi".

"Cieszę się - stwierdzał dalej - że Kościół w niektórych przypadkach okazuje życzliwość i dobroć, ale uważam, że powinien okazywać je w stosunku do wszystkich osób, które rzeczywiście na to zasługują. Niektórych problemów nie może rozwiązać prosty kapłan ani nawet biskup. Cały Kościół powinien rozważyć takie przypadki i pod kierunkiem papieża znaleźć najlepsze rozwiązanie".
Do tematu osób rozwiedzionych, żyjących w innym związku, Martini wróci w ostatnim wywiadzie, udzielonym na kilka dni przed śmiercią.

Warto przypomnieć, co powiedział na ten temat Benedykt XVI przy okazji "Święta świadectw" podczas VII Światowego Spotkania Rodzin w Mediolanie. "Problem osób rozwiedzionych, które zawarły nowy związek, jest jednym z powodów wielkiego cierpienia Kościoła w dzisiejszych czasach. Nie mamy prostych recept (...). Tym osobom musimy powiedzieć, że Kościół je kocha i one muszą widzieć i czuć tę miłość. Wydaje mi się, że zadaniem każdej parafii, czy wspólnoty katolickiej, jest zrobić co tylko jest możliwe, by takie osoby poczuły, że są kochane, akceptowane, że nie są poza Kościołem, nawet jeśli nie mogą otrzymać rozgrzeszenia i komunii świętej. Muszą wiedzieć, że nadal należą do Kościoła. Nawet jeśli nie mogą otrzymać rozgrzeszenia na spowiedzi, stały kontakt z kapłanem, z kierownikiem duchowym jest ważny, by przekonać ich, że się im towarzyszy, że nie są pozbawieni opieki (...)".

Papież wyraził również pragnienie, by owe osoby "mogły dostrzec, że ich cierpienie jest darem dla Kościoła. Służą wszystkim, broniąc stałej miłości i małżeństwa. Ich cierpienie jest nie tylko cierpieniem fizycznym i psychicznym, ale jest również cierpieniem we wspólnocie Kościoła, w imię prawdziwych wartości naszej wiary. To cierpienie, jeżeli zostanie zaakceptowane wewnętrznie, jest darem dla Kościoła. Osoby te muszą wiedzieć, że właśnie w ten sposób służą Kościołowi".

Ratzinger nie był otwarty na ewentualne zmiany doktrynalne dotyczące komunii świętej dla rozwiedzionych żyjących w nowych związkach. Pokazał jednak, że dostrzega skalę problemu, zachęcając Kościół do zwrócenia większej uwagi na takie osoby i okazywania im większej bliskości.

Książka autorstwa Andrei Torniellego "Carlo Maria Martini. Niepokorny kardynał" ukaże się 27 sierpnia nakładem wydawnictwa WAM.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska