Legia pod jego wodzą sięgała po mistrzostwo Polski w trzech poprzednich edycjach CLJ. Z krakowskimi drużynami rozegrała 16 meczów, z których aż 14 wygrała, a tylko po jednym zremisowała i przegrała, uzyskując imponujący bilans bramkowy: 38:5.
Podopieczni trenera Kobiereckiego rozegrali w tym okresie po trzy dwumecze z Wisłą i Cracovią oraz po jednym z Hutnikiem (w sezonie 2015/2016) i Progresem (w sezonie 2016/2017). Jedyne punkty stracili w sezonie 2015/2016: 1:1 i 1:2 z Wisłą.
W obecnych rozgrywkach krakowskie drużyny okazały się już zdecydowanie trudniejszymi rywalami dla Legii, która nie potrafiła pokonać ani Cracovii (2:2 i 0:0), ani Progresu (1:1 i 2:2), a z Wisłą raz wygrała (2:0) i raz zremisowała (1:1). W dodatku ostatnie zwycięstwo było – jak przyznał trener Kobierecki – niezasłużone, bo to Wisła miała więcej okazji strzeleckich.
- W poprzednich sezonach z krakowskimi drużynami na ogół wygrywaliśmy. Teraz nasze wyniki z nimi się zmieniły, aczkolwiek wszystkie zdobyte punkty szanuję i życzę wszystkim zespołem z tej trójki awansu do szóstki, bo na to zasługują – podkreślił warszawski szkoleniowiec.
W przyszłym sezonie CLJ składać się będzie z tylko jednej, 16-zespołowej grupy. Awansuje do niej tylko po sześć drużyn z grupy wschodniej i zachodniej oraz cztery inne – z wojewódzkich rozgrywek - wyłonione po dwustopniowych barażach.
- Byłoby wydarzeniem bez precedensu, gdyby w jednej lidze centralnej grały aż trzy zespoły z Krakowa – podkreślił trener Kobierecki, choć warto zaznaczyć, że może być ich... jeszcze więcej, gdyby prowadzące w Małopolskiej Lidze Juniorów Starszych zespoły Garbarni lub Hutnika przeszły wspomniane eliminacje.
Szkoleniowiec obrońcy tytułu przekonywał, że cieszy się z tego, że jego drużyna tak często gra w Krakowie. Pół żartem, pół serio dodał jednak: - Mieliśmy nocleg (przed meczem z Wisłą – przyp.) w bardzo malowniczej okolicy, bo mieszkaliśmy w hotelu w samym sercu Nowej Huty. Dano nam do zrozumienia, że inne zespoły są bardziej gloryfikowane niż Legia, ale emocje muszą być...
Całkiem już serio mocno komplementował krakowskie drużyny. I – można się domyślać – nie chodziło mu tylko o wyniki uzyskane przez nie w meczach z Legią, ale głównie o ich jakość i sposób gry w całym sezonie, a także wykorzystywanie umiejętności piłkarzy.
Chwali Wisłę. - Trzymam kciuki za Wisłę, życzę jej trenerowi (Mariuszowi Jopowi – przyp.), żeby się utrzymała, bo fajnie byłoby się z nią jeszcze spotkać. Postrzegam Wisłę jako drużynę prezentującą typowo krakowską piłkę. Ma dobrego szkoleniowca, jest poukładana, jej piłkarze umiejętnie poruszają się na boisku, dobrze organizują grę – mówił 32-letni szkoleniowiec.
Dodał, że był zaskoczony taktyką wiślaków przyjętą w sobotnim meczu: - Bo grali w prostszy sposób niż jesienią, kiedy długo utrzymywali się przy piłce i budowali swoje akcje. W sobotę byli w posiadaniu piłki znacznie mniej niż w meczu z nami w poprzednim meczu. Być może jest to związane z tym, że trwa trudna walka o utrzymanie. Czasami więc trzeba pragmatycznie podejść do sytuacji.
Podziwia Cracovię. - Uważam, że jest najbardziej seniorskim zespołem w tej lidze. Nie traci głupio bramek, często na boisku stosuje proste, ale bardzo skuteczne sposoby gry. Wydaje mi się, że w przekroju tego, co widziałem w tej lidze, to zespół, z którym nam się grało najtrudniej. Dwa remisy z nią oddają to, co się działo na boisku – przekonywał trener trzykrotnego mistrza kraju.
Zwrócił także uwagę na indywidualności, jakie posiada ekipa trenera Kordiana Wójsa: - Sebastian Strózik, Radosław Kanach, Sylwester Lusiusz wprowadzają spokój na boisku. Momentami przerastają tę ligę i nadają drużynie dużą jakość. Cracovia ma zawodników, którzy trenują w pierwszym zespole, dlatego są ograni, wiedzą, kiedy zwolnić akcje, kiedy przyspieszyć, osłonić piłkę. Dlatego to dla mnie seniorski zespół w młodzieżowej piłce.
Kibicuje Progresowi. - Jest to zespół lubiący grać w piłkę, potrafiący utrzymywać się przy niej. Kibicuję mu, bo jego sposób gry bardzo sprzyja rozwojowi zawodników. Wiem, że na początku wiosennej rundy jego wyniki były rozczarowujące (Progres przegrał trzy kolejne mecze – przyp.), ale wydaje mi się, że było w tym sporo przypadku, bo w meczu z nami widziałem bardzo dobrze grającą drużynę – zaznaczył trener Kobierecki.
Był zaskoczony, że Progres dobrze sobie radzi mimo absencji dwóch podstawowych graczy: - Myślałem, że po odejściu Karola Stanka (przeszedł do Widzewa Łódź – przyp.) i kontuzji Tomasza Kurka jakość drużyny znacznie spadnie. Widać jednak pracę trenera (Marcina Pasionka – przyp.), bo choć w zespole nie występowały dwie wiodące postacie, nie zmienił on sposobu gry. Może tylko spadła jakość wykończenia akcji, bo Stanek strzelał dużo bramek (w I rundzie 14 – przyp.). Szacunek dla trenera, że tak umiejętnie poukładał drużynę.
Szkoleniowiec lidera tabeli, poproszony o dokończenia zdania „Z grupy wschodniej do półfinału mistrzostw Polski awansuje Legia i...” odparł: - Awansują dwie drużyny i Legia jest jedną z tych, które są tym zainteresowane, ale na razie droga do tego jest bardzo daleka.
Przypomnijmy, że do zakończenia rozgrywek pozostało jeszcze sześć kolejek spotkań. Potem po dwie najlepsze drużyny z obu grup zagrają w półfinałowych dwumeczach MP. Ich zwycięzcy spotkają się w finałowym dwumeczu, którego stawką będzie tytuł mistrza kraju.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU