System, o którym popularnie mówi się fog, to najbardziej obrazowo rzecz ujmując, subtelna plątanina rurek i dysz, na których końcu jest wielki zbiornik z wodą. No i do tego jeszcze kilka czujników, które uruchomią cały ten galimatias w razie pożaru, na przykład w wyniku uderzenia pioruna, przypadkowego zaprószenia ognia przy pracach remontowych, czy wprost - podpalenia.
Szerokość geograficzna nie jest ważna, zabytek to zabytek
Pewnie, że ani Owczar, ani Sękowej, Kwiatonia czy Binarowej nie można porównać wielkością do katedry Notre Dame w Paryżu, ale klasę zabytków już pewnie tak. Drewniane cerkiewki i kościółki to nasze małe cuda, nigdzie nie ma ich tyle i nie mają takiej urody. Klasa klas. Mamy pięć obiektów na liście światowego dziedzictwa kultury. To tak, jakby mieć pięć skarbców. Trzeba ich pilnować. Binarowa i Sękowa wspomniany system mają od lat. Teraz przyszedł czas na Owczary. - Czekamy na wydanie decyzji wykonawczej - informuje ks. Jacek Piróg, proboszcz parafii. - Dopiero po jej uzyskaniu, ruszymy z pracami - dodaje.
Przyznaje, że przygotowanie wszystkich potrzebnych dokumentów wcale nie jest takie proste, ale z pomocą wielu ludzi, ich życzliwości udało się to w miarę sprawnie ogarnąć. Parafii pomogła też gmina. - Drewniane świątynie to nasze perełki. I nie ma w tym przesady - mówi Małgorzata Małuch, wójt gminy Sękowa. - Pomoc w przygotowaniu wniosku o dofinansowanie była więc naturalna - dodaje.
Koszt zadania - ogromny, bo około 450 tys. złotych. Z ministerstwa kultury udało się pozyskać część. Pozwoli na rozpoczęcie pierwszego etapu prac. Na sfinansowanie kolejnego też zamierzają szukać pieniędzy w środkach zewnętrznych. - Lata temu podobny system był montowany w kościółku pod wezwaniem św. św. Filipa i Jakuba - przypomina. - Zważywszy na to, co czasem dzieje się na świecie, ale z zabytkami, nikt nie miał i nie ma wątpliwości co do słuszności inwestycji - podkreśla.
Warto uczyć się na doświadczeniu i błędach innych
W 2013 roku, na listę dziedzictwa UNESCO z terenu Gorlickiego wpisane zostały trzy nasze drewniane zabytki. Z sąsiedztwa, na listę trafił Powroźnik. I wszyscy proboszczowie, kuratorzy, opiekunowie, przewodnicy myślą o tym samym: jak zabezpieczyć drewno przed największym wrogiem. Ochrona jest kosztowna. Na samą dokumentację projektową trzeba wydać 20-30 tysięcy złotych.
O tym, że trzeba dmuchać na zimne, przekonaliśmy się na własnej skórze - gdyby kościół w Libuszy miał dobry system powiadamiania o pożarze, nie spłonąłby niczym pochodnia. W 2013 roku doszło do podpalenia zabytkowego, drewnianego kościoła w Ptaszkowej. Gdyby nie monitoring i szybka reakcja proboszcza, mogłoby być różnie.
To nauczki, z której warto wyciągnąć wnioski. Tym bardziej że liczba turystów i zwiedzających wzrasta. Niemal lawinowo. - Ten rok będzie wyjątkowy - już teraz ocenia Jan Hyra, przewodnik po cerkwi w Kwiatoniu. - Coraz mniej jest wycieczek, dla których wizyta w tym, czy innym zabytku jest po prostu punktem programu. Zwiedzający to coraz bardziej wyrafinowani „smakosze”, którzy wiedzą gdzie i po co przyjeżdżają. Wiedzą, o co pytać i oczekują rzetelnej odpowiedzi - dodaje.
O tym, że pożarowe systemy wczesnego reagowania są potrzebne, przekonują strażacy. Czasem o być albo nie być drewnianego obiektu decydują pierwsze minuty, czyli przyduszenie płomieni w pierwszej fazie rozwoju. - To wystarczy do czasu przyjazdu straży pożarnej - podkreśla Dariusz Surmacz, oficer prasowy KP PSP w Gorlicach.
Grzegorz Biedroń, szef Małopolskiej Organizacji Turystycznej z którym rozmawialiśmy, deklaruje, że będą szukać sposobu, by pieniądze na montaż systemu, przynajmniej w obiektach Unesco się znalazły. I to w bliższej, niż dalszej przyszłości.
WIDEO:"Chodzę już tydzień czasu, ale nie ma". W aptekach rozkładają ręce, pacjenci odchodzą z kwitkiem
Źródło: TVN24/x-news
