Po ubiegłorocznym, grudniowym referendum, gdy chrzanowianie odwołali ze stanowiska burmistrza miasta Marka N., ten odszedł w cień. Ludzie mieli dość afer z jego udziałem i chcieli jak najszybciej wymazać z pamięci stracone 1,5 roku jego rządów.
Marek N. został więc ukarany przez mieszkańców, jednak musiał jeszcze odpowiedzieć za swe przewinienia przed sądem. Chodzi o jego pijacki rajd po ulicach Chrzanowa. Wyrok w tej sprawie zapadł w Myślenicach 11 sierpnia.
Zgodnie z postanowieniami sędziów tamtejszego Sądu Rejonowego, Marek N. powinien odpracować na cele publiczne 10 miesięcy. Do tego nie może prowadzić pojazdów mechanicznych przez trzy lata. Ma także zapłacić 8 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej oraz pokryć koszty sądowe.
- Nie zdecydowaliśmy jeszcze, czy będziemy się odwoływać. Czekamy na pisemne uzasadnienie wyroku - informuje Maciej Kliś, adwokat Marka N.
Jeśli nie zdecydują się go podważać, były burmistrz będzie musiał pracować przez 10 miesięcy po 32 godziny miesięcznie w dowolnej instytucji, np. charytatywnej.
- Nie dostał kary pozbawienia wolności, nawet w zawieszeniu, więc mógłby nadal rządzić gminą - zaznacza Maciej Kliś.
Mecenas nie chce zdradzić, dlaczego proces Marka N. był utajniony i na sali sądowej nie mogli przysłuchiwać mu się np. dziennikarze. Wiadomo jedynie, że powodem był „ważny interes prywatny”. Podczas pierwszej rozprawy została przedstawiona m.in. dokumentacja medyczna dotycząca stanu zdrowia ówczesnego burmistrza. - To są dane szczególnie wrażliwe - tłumaczył wówczas Maciej Kliś.
Elżbieta Jopek, szefowa chrzanowskiej prokuratury rejonowej także nie odnosi się do tajemniczej choroby byłego burmistrza. Informuje jedynie, że prokuratura uznała za słuszny wyrok, który zapadł w Myślenicach.
- To kara adekwatna do czynu - mówi pani prokurator.
Pierwotnie chrzanowska prokuratura kierując akt oskarżenia do sądu, żądała dla Marka N. kary ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata, zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych na dwa lata i 5 tys. zł grzywny.
- Teraz uznaliśmy, że kara prac społecznych jest adekwatna do przewinienia - dodaje Elżbieta Jopek.
Chrzanowianie mają zdania podzielone. Jedni uważają, że kara jest za mało surowa. - Zwykle pijani kierowcy mają karę więzienia, choć w zawieszeniu, taka jest poważniejsza - podkreśla Marian Dębski z Chrzanowa.
Bożena Jopek, była wiceburmistrzyni Chrzanowa, uważa, że Marek N. jako prawnik i były szef gminy powinien świecić przykładem. - Jeżeli już kara w postaci prac społecznych, to oczywiście powinien ją odbyć w Chrzanowie. Mieszkańcy choć w takim stopniu powinni widzieć, że wobec prawa nie ma równych i równiejszych - komentuje Bożena Jopek.
Nie wiadomo dokładnie, czym obecnie zajmuje się Marek N. Widziany był ostatnio na pielgrzymce do Częstochowy. Towarzyszyła mu jego była zastępczyni, a wcześniej świetliczanka z Libiąża - Beata Wątor, z którą mocno się zaprzyjaźnił.
Jeszcze w ubiegłym roku w Wyższej Szkole Biznesu w Nowym Sączu oraz Gliwickiej Wyższej Szkole Przedsiębiorczości wykładał prawo cywilne. Nie wykluczone, że po wakacjach powróci na stanowisko wykładowcy. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości i karnista, podkreśla, że jeśli sąd prawomocnym wyrokiem nie zakazał Markowi N. działalności wykładowczej, to uczelnia ma prawo go zatrudnić.
Ponieważ na Marku N. nie ciąży kara pozbawienia wolności, może nadal prowadzić biuro porad prawnych, jak to robił przed wyborami na burmistrza. Pytanie tylko, kto zechce zapłacić za poradę osobie, która sama jest z prawem na bakier?