Mieszkańcy osiedla są przekonani, że odkąd dane o wstrząsach są wysyłane bezpośrednio do jaworznickiego Zakładu Górniczego Sobieski, a oni nie mają do nich wglądu, wyniki mogą być fałszowane. Po to, by w razie roszczeń odszkodowawczych zminimalizować winę kopalni. - Jeszcze kilka lat temu ziemia się trzęsła tylko w weekendy, raz, góra dwa razy w miesiącu. Od jakiegoś czasu wstrząsy budzą nas w nocy notorycznie, a ich siła jest tak wysoka, że pękają domy, tłucze się szkło w kredensach - przekonuje Roman Madejski, przewodniczący rady osiedla Kąty.
Wiosną ubiegłego roku po tąpnięciu zawalił się budynek przy ul. Studziennej. - Fakt, był mocno zniszczony i na szczęście nikt w nim nie mieszkał, ale nie runąłby, gdyby drżenie nie było wyjątkowo silne - zaznacza Madejski.
Barbara Rosół-Marach, która mieszka naprzeciw zwalonego budynku, obawia się, że jeśli tąpnięcia będą się nasilać, także jej dom jest zagożony. - Nawet nie zliczę pęknięć na elewacji. Nigdy nie udało mi się wywalczyć odszkodowania - wyznaje pani Barbara.
Roman Madejski od miesięcy prosi burmistrza Chrzanowa o pomoc. - Nie da się dłużej żyć w takich warunkach. Niszczeją nam majątki, a kopalnia nie chce wypłacać zadośćuczynienia. Boimy się też o własne zdrowie - denerwuje sie Madejski.
Dodaje, że na wtorkowej sesji rady miasta poprosił burmistrza o zasięgnięcie opini lekarskiej, czy notoryczne trzęsienia ziemi, które wybudzają ze snu dzieci i osoby starsze, mogą wpływać na ich zdrowie i psychikę.
Burmistrz Ryszard Kosowski obiecał przyglądnąć się sprawie. Po ostatnim apelu mieszkańców Kątów poprosił dyrektora Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach o przeprowadzenie kontroli.
- A konkretnie o odczytanie danych rejestrowanych przez urządzenia rozmieszczone na terenie gminy Chrzanów oraz przeprowadzenie obliczeń dotyczących wielkości wstrząsów - zaznacza Kosowski.
Mieszkańcy Kątów są zdesperowani. - Nie zależy nam na zamknięciu zakładu, bo to żywiciel wielu rodzin, także z naszego osiedla. Chodzi o to, by zmniejszyć siłę tąpnięć. Może gdyby wystrzały pod ziemią były częstsze a słabsze, mniej byśmy je odczuli - dzieli się spostrzeżeniami Stanisław Kosowski z Kątów, były górnik kopalni Matylda w Chrzanowie.
Jolanta Talarczyk, rzecznik Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach czeka na oficjalną prośbę burmistrza Chrzanowa o kontrolę. Zastrzega, że o fałszowaniu wyników nie ma jednak mowy.
- To nie złośliwość, że urządzenie zlokalizowane w Chrzanowie jest niedostępne dla miejscowych. Odczyt i tak jest nieczytelny dla przeciętnego człowieka. To jak wynik RTG, który fachowiec musi przetłumaczyć na "ludzki język" i podać w stopniach Richtera - zaznacza Talarczyk. Dodaje, że wynik jest wysyłany potem do urzędów i udostępniany mieszkańcom.
- Częstsze, ale słabsze strzały są nieekonomiczne. Dziś górnicy pracują na niższych poziomach niż dawniej. Oddziaływanie strzałów jest więc większe - przyznaje. Mieszkańcom radzi, by walczyli o odszkodowania.
Prof. Stanisław Lasocki z Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk na naszą prośbę obiecał sprawdzić, czy siła wstrząsów podawana przez kopalnię Sobieski jest podobna do tej zarejestrowanej przez obserwatorium sejsmologiczne.
Co wiesz o Wielkich Derbach Krakowa? [POZIOM PODSTAWOWY]? WEŹ UDZIAŁ W TEŚCIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
