Czytaj też: Tragedia w Ponikwi. Mąż udusił żonę. Jest areszt
Beata Banasik, mieszkanka bloku, by dostać się do swojego "M" na dziewiątym piętrze, musi korzystać albo ze schodów, albo z windy w sąsiedniej klatce, bo są one połączone strychem.
- To dla mnie problem - denerwuje się kobieta. Przyznaje, że ma już swoje lata i wyjście na przedostatnie piętro jest dla niej sporym wysiłkiem, zwłaszcza z zakupami. Poza tym, boi się, zwłaszcza wieczorami, przejść przez strych do sąsiedniej klatki, bo korytarz jest słabo oświetlony. Przyznaje, że i tak ma lepiej niż ci z piątego czy szóstego piętra. Im pozostają tylko nogi, bo nie opłaca się wjechać windą sąsiedniej klatki na dziewiąte i schodzić na dół te kilka pięter. W podobnej sytuacji jest Agnieszka Chwastarz, również z dziewiątego piętra. Ma chorą 5-letnią córeczkę Nikolę, na wózku inwalidzkim.
- Całe szczęście, że mam dobrych sąsiadów, to pomagają nam dostać się na sąsiednią klatkę - mówi pani Agnieszka.
Mieszkańcy wieżowca mają żal do władz Powszechnej Spółdzielni Mieszkaniowej (PSM), zarządzającej blokiem, że nie zadbała o ich bezpieczeństwo. W czasie pożaru windy nie zadziałała instalacja oddymiająca klatkę schodową. - Gdyby te czujniki były sprawne, może nie musielibyśmy przeżywać tego horroru - podkreśla Agnieszka Chwastarz.
Rację przyznaje jej st. kpt. Wojciech Rapka, rzecznik prasowy KP Państwowej Straży Pożarnej w Chrzanowie.
- Gdyby zadziałały klapy odprowadzające dym z klatki, straty byłyby z pewnością mniejsze - dodaje Rapka.
Aleksander Biegacz, prezes spółdzielni mieszkaniowej, tłumaczy, że urządzenie było niesprawne przez wandali, ale spółdzielnia wiedziała o problemie i zajęła się już ich naprawą. - W marcu wystąpiliśmy do firmy dokonującej przeglądu o przesłanie oferty na naprawę. Otrzymaliśmy ją 12 marca, a pożar wybuchł dwa dni później - mówi prezes PSM.
Teraz spółdzielnia czeka na decyzję ubezpieczyciela. Powinna pojawić się tym tygodniu. Potem trzeba znaleźć kogoś, kto windę naprawi. Prezes przewiduje że remont potrwa przynajmniej miesiąc. Mieszkańców nie przekonują starania spółdzielni.
- Te klapy powinny być naprawione natychmiast, tak samo jak winda - denerwują się. Nie pociesza ich fakt, że nie zapłacą za użytkowanie windy przez czas, kiedy jest nieczynna.