Ludzie popełniają zbrodnie dla pieniędzy, z zemsty, pod wpływem alkoholu. Pod tym względem sprawa Mateusza W. była nietypowa. Chłopak wpadł w złość, bo mężczyzna był kochankiem jego matki, a on nie był w stanie znieść tego burzliwego romansu.
Średniego wzrostu, ostrzyżony na jeża 22-latek nie przyznawał się do winy. Krakowski sąd nie miał wątpliwości, że oskarżony zadał mężczyźnie 18 ciosów nożem, ale tylko dwa z nich były bardzo mocne i zagrażały życiu. Mateusz W. już dwa miesiące wcześniej pojechał do pokrzywdzonego, był agresywny i zaatakował go, rozcinając mu łuk brwiowy, ale mężczyzna nie zgłosił tego pobicia na policję. Uprosiła go o to matka Mateusza W.
Po tym pierwszym ataku chłopak nie odpuścił. Nie mógł pogodzić się z faktem, że matka kontynuuje romans. Pretensje miał jednak nie do niej, lecz do jej kochanka. Znał go, kiedyś razem pracowali, więc 1 grudnia 2013 roku w towarzystwie znajomego, Kamila W., ponownie pojechał do wsi koło Chrzanowa, wtargnął do domu mężczyzny i zaatakował go nożem. W pokoju była wtedy obecna matka Mateusza, która spędziła tam noc.
Życie ciężko rannego uratowała szybka interwencja członków jego rodziny, obecnych feralnej nocy w domu, oraz błyskawiczne przewiezienie go do szpitala. Mateusz W. twierdził w trakcie śledztwa, że to pokrzywdzony pierwszy go zaatakował, a on jedynie się bronił.
Tej wersji przeczą obrażenia ciała pokrzywdzonego i zeznania Kamila W. Sąd nie miał wątpliwości, że Mateusz W. kierował się złością i chciał zabić pokrzywdzonego.
Już po aresztowaniu Mateusz W. napisał list do matki, w którym wulgarnie domagał się, by namówiła kochanka do wycofania sprawy. Napisał również, że żałuje, że mężczyzna przeżył. Matka Mateusza W. jako osoba najbliższa skorzystała z prawa do odmowy zeznań.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!