https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ciężarówki rozjeździły trasę rowerową [ZDJĘCIE]

Tomasz Mateusiak, P. Rayski-Pawlik
Tak wyglądała przedwczoraj trasa rowerowa na Ibisorze. Rozorały ją jeżdżące tędy ciężarówki.
Tak wyglądała przedwczoraj trasa rowerowa na Ibisorze. Rozorały ją jeżdżące tędy ciężarówki. fot. Piotr Rayski-Pawlik
Nowy Targ wyrzucił w błoto 84 tysiące złotych. I to dosłownie. Za takie pieniądze miasto utwardziło w wakacje ścieżkę rowerową na nowotarskim Ibisorze, która teraz zamieniła się w grzęzawisko. Wszystko przez to, że po trasie jeżdżą do pobliskich domów i składu kamienia ciężarówki. A co najciekawsze, o tym, że tak będzie, urzędnicy wiedzieli od samego początku.

Blisko 600-metrowy odcinek na Ibisorze nie nadaje się dziś do jazdy na rowerze. - To był błąd, by wysypać ścieżkę tylko żwirem - przyznaje Grzegorz Watycha, burmistrz Nowego Targu. - Innego wyjścia jednak nie było. Asfaltu wylać nie mogliśmy przez protesty właścicieli tutejszych gruntów. Nie zgodzili się oni na ścieżkę tylko dla rowerzystów. A że trasa rowerowa przebiega częściowo po działkach miejskich, częściowo po prywatnych - chcąc, żeby rowerzyści w ogóle mogli tam wjechać, zrobiliśmy drogę szutrową i zgodziliśmy się na tiry - mówi.

***

Otwarty w zeszłym roku fragment trasy rowerowej na nowotarskim Ibisorze w praktyce nie istnieje. Po ostatnich roztopach zamiast szutrowej ścieżki, jaka była tu jeszcze w grudniu, oczom rowerzystów ukazały się tylko... masy błota. Na ścieżkę wjechały ciężarówki, które - co najdziwniejsze - miały do tego prawo.

Nowotarski magistrat zapewnia, że ścieżkę ponownie wysypie szutrem już wiosną. Będzie to naprawa tymczasowa, bo - jak zapowiada magistrat - trasa dla jednośladów zostanie zalana w przyszłości asfaltem.

Jazda tylko po błocie?
- Mamy naprawdę ciepłą zimę. Na nartach nie ma gdzie biegać, więc postanowiłem ostatnio przejechać się na rowerze - mówi Dawid Marek, mieszkaniec Nowego Targu. - Chciałem zrobić kółko na mojej ulubionej trasie wiodącej dookoła miasta. Gdy dojechałem na Ibisor, prawie się popłakałem, bo zobaczyłem, co zostało ze ścieżki rowerowej.

Około 600-metrowy odcinek trasy od zakopianki do kolejnego (wyasfaltowanego) fragmentu trasy rowerowej wzdłuż Czarnego Dunajca to dziś jedno wielkie bajoro. Z tłucznia i szutru, który wysypano w tym miejscu rok temu, nie zostało już prawie nic.

Czyżby oszczędności?
- Widać, że wszystko rozjeździły ciężarówki wożące towar na pobliskie budowy czy sąsiedni skład kamienia - mówi Daria Mrugała, kolejna nowotarska rowerzystka. - Chciałabym się dowiedzieć, dlaczego miasto nie ściga tych kierowców za wjazd na ścieżkę, a także dlaczego od razu nie wylano jej asfaltem. Przecież wokół miasta jest już kilkanaście kilometrów tras rowerowych i tylko ta nie miała takiej nawierzchni. Ktoś w urzędzie pewnie chciał zaoszczędzić, a wyszło tak, że pieniądze na szuter dosłownie wyrzucono w błoto.

Właściciele mówią „nie”
Inaczej sprawę widzi burmistrz Nowego Targu, Grzegorz Watycha.

- Faktycznie, słyszałem o tym, że fragment ścieżki rowerowej został zniszczony - mówi. - Nie jest jednak tak, że chcieliśmy zaoszczędzić i dlatego wysypaliśmy tam tłuczeń. Sprawa jest o wiele bardziej skompilowana.

Zdaniem burmistrza, gdy w 2014 roku na terenie planowanej ścieżki rowerowej pojawili się geodeci, do magistratu zaczęły spływać pisma z protestami od właścicieli lokalnych działek. Ci twierdzili, że ścieżki nie chcą, bo pobiegnie ona po drodze polnej, którą dojeżdżają do swych nieruchomości. Ostatecznie miasto, by załagodzić spór i zamknąć pętlę ścieżek rowerowych, poszło na kompromis i wysypało trasę tylko szutrem, jednocześnie zgadzając się, by na dukt wjeżdżały też samochody. Prace kosztowały 84 tys. złotych.

Będzie specustawa
- Jak widzimy, takie rozwiązanie na dłuższą metę nie zda jednak egzaminu - przyznaje Grzegorz Watycha. - Dlatego projektujemy już zupełnie nową drogę, która pobiegnie z zakopianki do domów na Ibisorze. Obok niej planowany jest chodnik i właśnie asfaltowa ścieżka rowerowa. Będziemy budować tę inwestycję na podstawie tzw. specustawy, więc nawet gdyby pojawiły się protesty, to po prostu wywłaszczymy takie działki. Sama budowa rozpocznie się jednak dopiero wiosną 2017 roku.

Do tego czasu - jak informuje burmistrz - rowerzystom dalej będzie służyć trasa szutrowa.

Gdy tylko nadejdzie wiosna, zostanie ponownie wysypana żwirem i do kolejnej zimy powinna wytrzymać jazdę i rowerów i... ciężarówek. Bo te - o dziwo - dalej mogą tam jeździć.

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

Ś
ŚMDR
zbędny...
r
r
Czy na każdym szlaku rowerowym musi być asfalt? Nie można było wytyczyć obok drogi polnej 2m utwardzonego tłucznia tylko pod rowery?
m
micra
Fajnie się bawicie na tym Podhalu, a w Krakowie żyją oszczędni ludzie? Ale co tam, jak kogoś stać to wydaje kasę do woli - w końcu podatnicy zapłacą. Kto bogatemu zabroni?
G
Gość
Oczekujesz zabronienia czegokolwiek na Podhalu? W rejonie, gdzie "prawo budowlane się nie przyjęło"? Przecież tam niczego nie da się zrobić bez oprotestowania "na wszelki wypadek" przez krewkich górali...
G
Gie
Jeśli po tej ścieżce mogły się poruszać samochody to nie można było ustawić znaku ograniczającego tonaż? Jeśli wcześniej była tam jakaś polna droga to raczej nie była to droga dla ciężarówek.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska