Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co czytają Polacy? "Najważniejsze, żeby ludzie po prostu czytali"

Redakcja
fot. archiwum prywatne
Rozmowaz Anną Kulińską, bibliotekarką z I LO w Krakowie, zwyciężczynią ogólnopolskiego plebiscytu na "Bibliotekarza Roku 2012".

Czytaj także: Biblioteki Małopolski łączą siły, żeby kupować e-booki

Woli Pani zapach starych czy nowych książek?
Książki to pasja mojego życia, a szelest przekładanych kartek papieru i zapach są elementami ich magii. Te nowe pachną drukiem, świeżością, zaproszeniem do ich przeczytania. Stare nasiąkają kurzem, aromatem lat. Kocham oba zapachy. Ale co ciekawe, uczniowie z mojego liceum mają już swoje preferencje. Jedni proszą o nowe książki, inni właśnie o te stare.

E-czytniki nie pachną.
Właśnie. Nie mają tego uroku druku, papieru, nie możemy pochylić się nad kartkami, powąchać, dotknąć papieru. Ale nie wszystkim to przecież przeszkadza. Najważniejsze, żeby ludzie po prostu czytali, mniej istotne - w jaki sposób.

Ale według badań czytelnictwa z tym czytaniem u nas słabo. Co trzeci z nas przez cały rok nie miał nawet jednej książki w ręce.
U mnie w liceum, a pracuję tu od 34 lat, w ogóle tego nie odczuwam. Z biblioteki regularnie korzysta większość uczniów. Młodzież przychodzi, dopytuje co przeczytać, prosi o pomoc. Nie narzekają nawet na lektury, a przecież w kanonie jest i Odyseja, i Orzeszkowa, i Prus, i Konopnicka. Trudna literatura. Ale uczniowie przychodzą też po lekturę "do poduszki". Dlatego staram się na bieżąco uzupełniać bibliotekę, nie tylko lekturami, słownikami i opracowaniami, ale też tym, co akurat jest na topie.

A co jest na topie?

To się zmienia. Jeszcze kilka lat temu hitem był przede wszystkim Coelho i Wharton. Teraz młodzież pyta przede wszystkim o Stiega Larssona i Harukiego Marukamiego.

Pani sama dużo czyta?

Muszę być na bieżąco, żeby wiedzieć, jakie książki kupić do biblioteki i co polecić uczniom, kiedy przychodzą po radę. Bo zdarza się, że chcą coś przeczytać, ale sami do końca nie wiedzą, co. Wtedy rozmawiam z nimi, staram się ich "rozgryźć". A poza tym, banalnie to zabrzmi, ale ja naprawdę kocham książki.

Pamięta Pani, kiedy ta miłość się zaczęła? A raczej: od jakiej książki?

Jako mała dziewczynka dosłownie połykałam książki. I wymarzyłam sobie zawód, bawiąc się w bibliotekarkę.

A żyła Pani życiem swoich ulubionych książkowych bohaterów?

Oczywiście! Razem z nimi przeżywałam ich radosne i smutne chwile. Czasem myślałam, co by zrobili na moim miejscu.

Ja chciałam być jak Pippi Pończoszanka. Choć to może akurat nie najlepszy wzorzec, bo pomimo wielkiego serca, z Pippi była straszna łobuziara.
Rzeczywiście (śmiech).Ja akurat byłam z tych dziewczynek, które bardziej inspirowały się Anią z Zielonego Wzgórza.

Rozmawiała: Maria Mazurek
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska